Dokładny opis szlaku
1. Dworzec Główny PKP
(Ul. Piłsudskiego 105). Tu kończyła się zwyczajowa wędrówka Rafała Wojaczka po mieście, nazywana wówczas szlakiem. Na dworcu funkcjonowała wówczas jedyna we Wrocławiu knajpa otwarta po północy, „Bomba”. Naprzeciw kas. Serwowano tam barowe jedzenie i alkohol. Piwo można było również kupić w owalnych kioskach na peronach (4 złote za kufel). Kolejki były długie. Spotykało się w nich wiele ważnych dla artystycznego życia miasta osobistości. Wojaczek wielokrotnie spotykał się tu z Jerzym Grotowskim (Grotowski pracował do późna i o tej porze nie było już we Wrocławiu gdzie zjeść), Mieczysławem Orskim, Januszem Styczniem i innymi tuzami wrocławskiej sztuki. Dworzec to był typowy „zlew”, miejsce, w którym schodzili się niedopici artyści. Istnieją relacje zaświadczające fakt zjadania przez Wojaczka niedojedzonych resztek z pozostawionych przez podróżnych talerzy.
„Chodzę i pytam: gdzie jest moja szubienica?
W czyim ogrodzie, w jakim lesie rośnie?
Na jakiej miedzy pasie cień kobiecy?
Na którym rynku świąteczną choinką?
W jakim pokoju zwiesza się nad stołem
Uprzejma pętla, bym ją szyją przetkał?
Na jakich schodach nareszcie ją spotkam?
Na którym piętrze sznur sobą wyprężę? […]”
[Rafał Wojaczek, Chodzę i pytam]
Dojście do kolejnego punktu zajmie ok. 1 min.
2. Kino Dworcowe
(Nieistniejące, mieściło się we wschodnim skrzydle Dworca). Wojaczek często bywał tu na nocnych seansach. Przychodził tu też Zbyszek Cybulski (ten miał tu swoje ulubione miejsce w czwartym rzędzie i był tu także w dniu swojej śmierci, przed odjazdem feralnego pociągu).
Kolejny punkt: ok. 7 min.
3. Murek za Pałacykiem
(Nieistniejący; mieścił się za Pałacykiem przy ul. Kościuszki 34). Najczęstsze miejsce biesiad pod chmurką, schodzili się tu nie tylko artyści, również zwykli żule. Pito głównie tzw. jabole, zazwyczaj godzinami. Rafał Wojaczek był tu stałym gościem. Cieszył się dużym szacunkiem wśród stałych bywalców. Wielokrotnie właśnie tu odbywały się premierowe publiczne czytania jego nowych wierszy. Charakterystyczne jest to, że we wspomnieniach bywalców nie pojawiają się relacje z awantur, raczej było to miejsce, w którym się rozmawiało, a Wojaczek mówił tu przede wszystkim o poezji, nie tylko swojej. Nie przychodził tu z żadną ze swoich dziewczyn. Tu się rozpoczęła słynna stypa po Wojaczku.
Kolejny punkt: rozejrzyj się, jest tuż obok.
4. Pałacyk
(Pałac Schaffgotschów, ul. Kościuszki 34). Miejsce odwiedzane przez Rafała Wojaczka przed zajściem na murek. Czasami zachodził tu na kabarety, odbywające się w Piwnicy pod Edulem (gdzie narodził się w tym samym czasie Teatr Kalambur), zazwyczaj jednak po prostu na węgierskie wino. Zdarzało się, że kierowniczka placówki wzywała do awanturującego się Rafała Wojaczka Milicję Obywatelską, była jednak na tyle życzliwa poecie, że prosiła o wywiezienie go za miasto, a nie do Izby Wytrzeźwień, żeby podczas długiego spaceru miał okazję wytrzeźwieć. Wojaczek zaliczył kilka takich nocnych spacerów zza Bielan Wrocławskich, a nawet spod Tyńca Małego.
„[…] Kiedy - ulicą wlokąc się, wątły jak mgła
Już nawet nie sprawdzałem, czy Błękitny Pan
Nie zgłasza się po moją osobę tak nudną
Tak uciążliwą oraz plugawie naplutą
Na pierwszego prospektu miasta świetny asfalt
Wszystko jedno czy Rzymu Moskwy czy Wrocławia
Gdyż wtedy zapomniałem już nie tylko stron
Lewej i prawej, ale wszystkich świata stron
I tylko szedłem; owa zaś droga nie rzeką
Była, która prowadzi nas sama do celu
Tylko żmudną ulicą co wiedzie do domu […]”
[Rafał Wojaczek, Piosenka innej ulicy]
Kolejny punkt: po drugiej stronie ulicy; mniej niż 1 min.
5. Restauracja Cyganeria
(Nieistniejąca, dziś w tym miejscu znajduje się poczta; ul. Kościuszki 35-37). Knajpa charakterystyczna, z zachowanym w dobrym stanie poniemieckim wystrojem. Miejsce picia mocnych trunków. W Cyganerii odbyło się jedno ze słynnych wyjść Wojaczka przez szybę. Po pogrzebie poety stypa z „murka” przeniosła się właśnie do „Cyganerii”. Warto zwrócić uwagę na mozaikę i zdobienia frontu kamienicy, a także na wnętrze bramy i charakterystyczną posadzkę.
Bardzo specyficzną scenę, która miała miejsce w Cyganerii z udziałem Wojaczka znajdziemy w prozie Ernesta Dyczka:
„[…] Stolików wolnych nie brakowało, ale zanim usiadłem, w owym półmroku, który mógł być tylko moim subiektywnym odczuciem, dostrzegłem Poetę. Siedział z kimś, kogo nie znałem, a kto nie wyglądał na kogoś z branży literackiej – pewnie przygodny kompan do kieliszka. Podszedłem do Poety i przywitałem się z nim. Poeta wprawdzie nie przepadał za mną, bo w ogóle nie przepadał za empikowym kręgiem, ową ‘psiarnią wratislavską’. Był jeszcze trzeźwy. Też rzadkość. Spotkać Poetę trzeźwego w knajpie, mogło świadczyć tylko o tym, że nie dysponuje gotówką, zaś osobnik z którym siedzi nie wygląda na sponsora. Dostrzegłem, że był nawet zadowolony, że do niego podszedłem. Jeśli będzie chciał pożyczyć jakąś drobną kwotę, to mu pożyczę. Wprawdzie Poeta jeszcze nigdy nikomu nie oddał długu, ale pożyczka mu się należy, bo bardzo cenię sobie jego wiersze […]”
(Zob. Ernest Dyczek, Wratislavia, powieść nieopublikowana, dostępna pod linkiem: http://ernest-dyczek.blog.onet.pl/2013/12/05/wratislavia-100-czesc-trylogii-powiesc-polityczna-obiad-w-cyganerii-z-poeta-w-tle/).
Kolejny punkt: 1-2 min.
6. Klub MPiK
(Empik, przy placu Kościuszki 21 – dziś mieści się tam Biedronka). Spotykała się tu śmietanka artystyczna i naukowa miasta, głównie dlatego, że można tu było przejrzeć zachodnią prasę (choć tylko lewicową i komunistyczną), zobaczyć zdjęcia kapitalistycznej ulicy, dostrzec trendy w modzie itd. Nie podawano tu alkoholu, co skutkowało tym, że niejednokrotnie wnoszony był nielegalnie. Tu się odbyło jedno najsłynniejszych wyjść Wojaczka przez szybę. Tu również miał miejsce znamienny epizod rzucenia przez Wojaczka popielniczką w Ludwika Gułaja-Korzeniowskiego (Wojaczek „dobrych” poetów cenił, „złych” miał w pogardzie). Skończyło się to sprawą sądową.
Po drodze do następnego punktu warto rozejrzeć się za "Okrąglakiem", jednym z najstarszych kiosków, przynajmniej we Wrocławiu (jego początki datuje się prawdopodobnie na 1948 r.).
Kolejny punkt: mniej niż 1 min.
7. Arkady
Po drodze do Klubu Muzyki i Literatury koniecznie należy rzucić okiem na arkady (podcienia ciągnące się wzdłuż obu stron ulicy Świdnickiej) i przypomnieć sobie przejmującą scenę z filmu Lecha Majewskiego Wojaczek, kiedy to Krzysztof Siwczyk (odtwórca postaci Rafała Wojaczka) z nagim torsem i białym obrusem (przypominającym skrzydła) rusza nocą w symboliczną samotną wędrówkę po mieście.
"Jest figurka ulepiona z chleba
razowego jak twoje podbrzusze.
I nazwałem ją jak kiedyś Ciebie,
by twe imię nie było mi puste.
Ulepiłem swoimi palcami,
ostrzem drzazgi zaznaczyłem pępek,
postawiłem ją na parapecie
Świata, który świeci za kratami. […]”
[Rafał Wojaczek, List spod celi]
Kolejny punkt: ok. 1 min.
8. Klub Muzyki i Literatury
(Pl. Kościuszki 10). Wojaczek 29 października 1970 roku wszedł na spotkanie autorskie Mirona Białoszewskiego (już w trakcie jego trwania) i ostentacyjnie je zakłócił. To jeden z najczęściej wspominanych „skandali” z udziałem Wojaczka. Klub Muzyki i Literatury to jedno z nielicznych miejsc na kulturalnej mapie Wrocławia, które funkcjonują po dziś dzień w niezmienionej formie.
„Wsłuchać się do ogłuchnięcia
Wpatrzeć się do oślepnięcia
Wdyszeć się do beztchu w piersiach
Wmyśleć do unicestwienia […]”
[Rafał Wojaczek, Wierszyk Mironowi Białoszewskiemu]
Kolejny punkt: 1-2 min.
9. Klub Dziennikarza
(Dziś Dom Handlowy Podwale, ul. Podwale 37-38). Najważniejsza obok Związków wrocławska knajpa. Wojaczek nie mógł tu wchodzić, bo nie był członkiem Związku Literatów Polskich, jednak ten zakaz można było obejść, jeśli zaprosił go lub wprowadził któryś ze zrzeszonych twórców, co wielokrotnie miało miejsce. Tu 15 maja 1968 Wojaczek skruszył i zjadł szklankę, następnie wyszedł przez szybę. Został aresztowany. Żeby uniknąć procesu, zapłacił za wstawienie nowej szyby.
„[…] I przez maszynkę do mielenia mięsa
Przepuszcza oba pośladki I krew
Wiadomo po co rozciera na szkle
I każdy włos jej na czworo rozszczepia
Bo ciągle wierzy że przecież odnajdzie
Takim cierpliwym oprawcą któż by
Inny jak tylko poeta mógł być
Znam go Nazywa się Rafał Wojaczek”
[Rafał Wojaczek, Piosenka z najwyższej wieży]
Kolejny punkt: 3-5 min.
10. Promenada Staromiejska na Podwalu
Pod rzeźbą Amor na Pegazie (proj. Theodora von Gosena) wielokrotnie odbyły się nocne spontaniczne spotkania autorskie Wojaczka, czytanie wierszy.
Kolejny punkt: 3-5 min.
11. Redakcja "Odry"
(Ul. Podwale 62; obecnie redakcja „Odry” mieści się na Rynku pod nr 25). Tu miał miejsce pierwszy kontakt Rafała Wojaczka z Tymoteuszem Karpowiczem, odkrywcą jego talentu, promotorem, osobą, dzięki której Wojaczek miał tak głośny i zauważony debiut (w pierwszym numerze „Poezji”). Tymoteusz Karpowicz tak wspominał ich spotkania: „Ostro się odszczekiwał i często wychodził, zbyt głośno zamykając za sobą drzwi, ale ja się tym za bardzo nie przejmowałem. Wiedziałem, że na pewno jeszcze nieraz te drzwi otworzy” (w: Wojaczek wielokrotny, s. 203). Wojaczek często tu zachodził, było to jedno z ostatnich miejsc, które odwiedził w dniu śmierci. Sekretarka chciała mu pożyczyć pieniądze, ale odmówił.
„Jest taka rzeka Jordan albo Odra
nad którą klęczy
nagi i podmywa się
Obrzezany ze skórki robi sobie fujarkę
i pasie
swojego Żyda.
Jest takie miasto Jerycho czy Brzeg
skąd strzała
leci i uderza w plecy
i leży a żyjątko
serca nieśmiało
przymawia się o jeszcze. […]”
[Rafał Wojaczek, Bohater]
Kolejny punkt: ok. 7 min.
12. Kościół Bożego Ciała
(Ul. Świdnicka, róg ul. Bożego Ciała, naprzeciw Kościoła ). Rafał Wojaczek podpierający się na łopacie. W tej pozie i w tym miejscu był widywany przez znajomych ze szlaku. Działo się to w czasie, kiedy trafił do aresztu (Zakład Karny i Ośrodek Pracy Więźniów przy ul. Fiołkowej 38) za ubliżenie szatniarzowi w Klubie Związków Twórczych i naruszenie jego nietykalności cielesnej (wyrok: dwa miesiące, odsiedziany w terminie 20.10-20.12.1967). Więźniowie zmuszani byli do pracy, głównie prac porządkowych na terenie miasta. Wojaczek prawdopodobnie ze wstydu uchylał się od tych prac, przez co trafił na 26 godzin do tzw. ciemnej celi dla szczególnie opornych (cela dwa metry na dwa, bez okna, z wyłączonym oświetleniem).
„Żeby mi wreszcie dano spokój i wytchnienie
Od wieców rewolucyj i bomb atomowych
żeby mi nie mówiono o jasnej przyszłości
żeby mi sztuczny księżyc nie zawracał głowy
Żeby mnie nie straszono perspektywą nowych
Horyzontów znaczonych nowymi łunami
Słońc wschodzących do oczu tak samo drapieżnie
Żeby afisze groźne nie nawoływały […]”
[Rafał Wojaczek, Modlitwa szarego człowieka]
Kolejny punkt: 7-9 min.
13. Knajpa Bałtyk
(Nieistniejąca, ostatnio mieścił się tam klub Disco-Polo Impra; ul. Ofiar Oświęcimskich 46). Jedna z wielu odwiedzanych regularnie przez Wojaczka i jego kolegów.
„[…] Gdzie moja męskość głową fioletową straszy
Poślubiona dziewica regularnie krwawi
Gdzie patrzę lewym okiem tam widzę: jest Polska
Biskup na świni tyłem wjeżdża do kościoła
Gdzie patrzę prawym okiem moje życie marne
Jak zwykle z przyjściem zmroku idzie pod latarnię”
[Rafał Wojaczek, Ballada bezbożna]
Kolejny punkt: ok. 3 min.
14. Knajpa U Dreptaków
(Zwana również Dreptakiem albo Deptakiem; nieistniająca, obecnie mieści się tam włoska restauracja Vivere Italiano, ul. Ofiar Oświęcimskich 21). Prowadzona przez Witolda Pyrkosza i jego żonę. W dniu śmierci Rafał Wojaczek (prawdopodobnie, jak ustaliliśmy na podstawie wielu relacji) wypił w tym lokalu ostatnią w życiu dawkę alkoholu – gramatura i rodzaj trunku nieznane.
„Nie lubię poezji, bo nie znoszę
Tego skurwysyna Wojaczka, poety,
Pijaka i darmozjada, którego
Dawno powinni byli zamknąć […]”
[Rafał Wojaczek, Wybaczcie piechocie]
Kolejny punkt: mniej niż 1 min.
15. Poczta na Rynku
(Rynek 28, róg ul. Świdnickiej). Stąd Rafał Wojaczek regularnie wysyłał matce paczki (z zawartością: brudna bielizna i inne rzeczy do prania). Tu także odbierał paczki od matki (z zawartością: czysta bielizna, czyste ubrania, jedzenie). Tu też odbierał przekazy pieniężne od ojca.
Kolejny punkt: mniej niż 1 min.
16. Teatr Laboratorium
(Rynek-Ratusz 27). Wojaczek podziwiał Grotowskiego, przyjaźnił się aktorem Teatru Laboratorium Stanisławem Ścierskim (kompanem ze „szlaku”), często tu przychodził, na niektórych spektaklach bywał wielokrotnie (np. na Księciu niezłomnym). Darzył atencją (bezowocnie) aktorkę tego teatru, Renę Mirecką.
„Sól w nasze rany, cały wagon soli
By nie powiedział kto, że go nie boli
Piach w nasze oczy, cały Synaj piasku
By nie powiedział kto, że widzi jasno
Głód w nasze trzewia, suche kromki głodu
By nie powiedział kto, że nie wie, co głód […]”
[Rafał Wojaczek, Apocalipsis cum figuris]
Kolejny punkt: mniej niż 1 min.
17. Klub Związków Twórczych
(Nieistniejący, aktualnie mieści się tam restauracja Bierhalle; Rynek-Ratusz 24). Tu zaczynał się tzw. „szlak” (kończył się w nocy na Dworcu PKP). Spotykało się tu wielu twórców ówczesnego Wrocławia. W Czarnym Salonie, bocznej sali klubu, przez wiele lat (od lat dziewięćdziesiątych) z inicjatywy wrocławskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i Mieczysława Orskiego (redaktora naczelnego „Odry”) odbywał się coroczny, bardzo prestiżowy Turniej Poetycki im. Rafała Wojaczka (kontynuowany od kilku lat w innymi miejscu). Także w latach „szlaku” wykorzystywano klub w celach literackich.
20 października 1967 odbywał się tu bankiet na zakończenie spotkania pisarzy Wrocławia i Drezna. Rafał Wojaczek nie był członkiem Związku Literatów Polskich i nie został wpuszczony przez szatniarza, niewielkiego garbatego człowieka. Następstwem tego była sławna scena, ujęta także w filmie Lecha Majewskiego, w której poeta powiesił tegoż szatniarza na szelkach na wieszaku do wieszania płaszczy i wszedł na imprezę. Podszedł do Zbigniewa Kubikowskiego, ówczesnego prezesa wrocławskiego oddziału ZLP, przełożył go sobie przez kolano i wymierzył mu kilka klapsów. Wezwanej milicji Rafał Wojaczek pokazał „żółte papiery”, wypis ze szpitala psychiatrycznego. Trafił jednak do aresztu, następnie został skazany. Wyrok odsiedział w Zakładzie Pracy Więźniów (20.10 – 20.12.1967).
„[…] Lecz potem, wreszcie wiernych, chcących iść
do swoich żon, ujęła za gardła policja
lęku. I śliną żółci zaczęliśmy rzygać.
Wreszcie wyszczuci z tchu, pięściami wiatru
po twarzach bici niczym ślepą pałką,
padliśmy na dymiącą mgłą, stygnącą ziemię
– śmierć nam zaczęła mówić po imieniu.”
[Rafał Wojaczek, Finis Poloniae]
Kolejny punkt: 1-2 min.
18. Kościół Garnizonowy p.w. św. Elżbiety
(Ul. Świętej Elżbiety 1, północno-zachodni narożnik Rynku, za Jasiem i Małgosią). Lech Majewski nakręcił tu piękną sakralną scenę filmu Wojaczek.
Kolejny punkt: 2-3 min.
19. Ul. Rzeźnicza 24-25
Jedno z wielu miejsc czytania wierszy w przestrzeni publicznej, tu podobno po raz pierwszy Wojaczek wypowiedział publicznie początkowe wiersza Ojczyzna. W tym miejscu także w ostatnich tygodniach życia wielokrotnie czekał po spektaklu na swoją ostatnią miłość, krakowską aktorkę gościnnie grającą w Teatrze Współczesnym. A także na swojego przyjaciela, poetę i aktora Teatru Współczesnego, Bogusława Kierca.
„Matka mądra jak wieża Kościoła
Matka większa niż sam Rzymski Kościół
Matka długa jak transsyberyjska
Kolej i jak Sahara szeroka
I pobożna jak partyjny dziennik
Matka piękna niczym straż pożarna
I cierpliwa jak oficer śledczy […]”
[Rafał Wojaczek, Ojczyzna]
Kolejny punkt: 2-3 min.
20. Dom Aktora
(Ul. Nowy Świat 40). Ówczesne mieszkanie Danuty i Bogusława Kierców. Spokojna przystań Wojaczka. Przychodził tam zawsze trzeźwy, dostawał wsparcie jako człowiek i jako poeta.
„[…] Ta kartka jak chusteczka albo twój pokój: cztery
Ma rogi, byś haftował krwi swojej drobnym ściegiem
Lub wielkimi krokami imaginacji chodził
Od słowa do przysłowia, od przecinka do kropki.
Ale o co ci chodzi, że tak wciąż się uganiasz
I wciąż nie możesz dobiec do ostatniego zdania? […]”
[Rafał Wojaczek, Rękopis]
Kolejny punkt: 4-6 min.
21. Teatr Kalambur
(Ul. Kuźnicza 29a). Wojaczek bywał tu wielokrotnie; w 1967 r. na przedstawieniu Męczeństwo i śmierć Macieja Gyubala Wahazara (zamknięte przedstawienie, wystawione tylko raz, zdjęte przez cenzurę).
Kolejny punkt: ok. 3 min.
22. Ossolineum
(Zakład Narodowy im. Ossolińskich, ul. Szewska 37). Wydawnictwo, które odważyło się opublikować pierwsze książki Rafała Wojaczka. W bibliotece znajdują się tu najważniejsze niewydane dotąd teksty Rafała Wojaczka (np. listy do Teresy Ziomber). Spadkobierczyni, córka Rafała Wojaczka, nie zgadza się na ich publikację. Można się jednak postarać o zgodę na ich przeczytanie na miejscu.
Kolejny punkt: ok. 3 min.
23. Ul. Łaciarska 23/1
W tym bloku na parterze Rafał Wojaczek wynajął pokój (w mieszkaniu kapitana Milicji Obywatelskiej). To trzecia z wynajmowanych przez poetę sublokatorek we Wrocławiu.
„[…] Poeta pisze całe rano
(ile wódki)
Poeta pisze po południu
(dużo wódki)
Poeta pisze wieczór noc
(hektar wódki jak mówi
B. Antochewicz kapitan MO) […]”
[Rafał Wojaczek, Piosenka o poecie (II)]
Kolejny punkt: ok. 6 min.
24. Bulwar Xawerego Dunikowskiego
Ulubione miejsce nocnych spacerów Rafała Wojaczka. W 1968 miała tu miejsce nocna popijawa – Edward Stachura, Ryszard Milczewski-Bruno, Rafał Wojaczek i Aleksander Rozenfeld. Kiedy pojawił się patrol milicji z pytaniem „Co panowie tu robią?”, z ust Milczewskiego-Bruno padła odpowiedź: „My? My, panie sierżancie, zbawiamy ojczyznę”!
„Kiedy Ty mówisz „rzeka”, to ja słyszę „Odra”
Kiedy Ty „dom” powiadasz, to ja słyszę „Polska”
Kiedy Ty mówisz „Odra”, to ja słyszę „ręka”
Pewne ramię, na którym Twój dom się opiera”
[Rafał Wojaczek, To nie fraszka]
Kolejny punkt: ok. 6 min.
25. Pomnik św. Nepomucena
(Ul. Katedralna 5, przed budynkiem Kanonii). Można tu zatrzymać się dokładnie w tym samym miejscu, w którym stał Rafał Wojaczek, i spojrzeć na świat jego oczami. Zachowała się fotografia jego autorstwa, na pierwszym planie pomnik świętego Jana Nepomucena (z główkami dwóch fałszywych aniołków, autoportretami twórcy pomnika), na drugim planie po lewej fragment Centrum Duszpasterskiego Archidiecezji Wrocławskiej, po prawej fragment kościoła Świętego Krzyża. Trzeba stanąć dokładnie w miejscu hydrantu (aktualnie czerwony), kilkanaście kroków w stronę Katedry od wejścia do Kanonii, następnie lekko przechylić się w prawo i zwolnić migawkę. Zdjęcie porównać z oryginałem [można go znaleźć w: Wojaczek wielokrotny, s. 255].
Kolejny punkt: ok. 20 min.
26. Ulica Słowiańska
Po drodze do kolejnego punktu warto odbić w prawo w kierunku Ul. Słowiańskiej. Tam przed Hotelem Ptak (ul. Świętego Wincentego 43) na jednej z płyt chodnikowej można znaleźć wiersz Klary Nowakowskiej pochodzący z tomu Ulica Słowiańska. To jedyny tego typu fragment chodnika we Wrocławiu, gdzie poezja, na szczęście tylko dosłownie, sięgnęła bruku.
Kolejny punkt: ok. 3 min.
27. Ul. Trzebnicka
(Tuż za wiaduktem, idąc w kierunku Karłowic). Tu po raz ostatni Rafał Wojaczek pożegnał się z Bogusławem Kiercem – po długiej rozmowie podczas wspólnego spaceru od Teatru Współczesnego, przez ławeczkę pod kostnicą szpitala przy ul. Prusa (róg Poniatowskiego), przez knajpę na Dworcu Nadodrze. Pożegnali się tuż za wiaduktem na Trzebnickiej. Rafał poszedł do siebie, na Lindego 12. Napisał, prawdopodobnie niedługo po tym rozstaniu, pożegnalny list (fioletowym długopisem) do Bogusława Kierca (nieopublikowany) z dopiskiem na kopercie: nadawca nieznany. List dotarł do adresata już po śmierci Rafała Wojaczka.
„[…] Więc w śmiertelnej potrzebie nie wiedząc już, gdzie się zwrócić,
Wymyśliłem Wojaczka i to właśnie jest mój wspólnik.”
[Rafał Wojaczek, W śmiertelnej potrzebie]
Kolejny punkt: mniej niż 6 min.
28. Klinika Psychiatryczna
(Ul. Kraszewskiego 25). Rafał Wojaczek przebywał tu dwukrotnie, obie kuracje (a właściwie tylko badania diagnostyczne) były krótkie, dwutygodniowe. Pierwszy pobyt w dniach 7-22 maja 1965. Zgłosił się sam, być może po wyrok, przeświadczony, że jeśli okazałoby się, że nie jest chory psychicznie, to znaczy, że jest poetą. Istnieje też domniemanie, że traktował swoją iluzoryczną chorobę psychiczną instrumentalnie, jako element autokreacji. Podczas pierwszego pobytu w Klinice poznał swoją przyszłą żonę, matkę swojego dziecka, pielęgniarkę (na stażu) Annę Kowalską (ślub 11 stycznia 1966). Zetknął się tu też ze swoim późniejszym przyjacielem Aleksandrem Rozenfeldem, pracownikiem Kliniki.
„Musi być ktoś, kogo nie znam, ale kto zawładnął
Mną: moim życiem, śmiercią; tą kartką”
[Rafał Wojaczek, Musi być ktoś]
Kolejny punkt: ok. 15 min.
29. Willa przy ul. Lindego 12
Ostatni z wrocławskich adresów Rafała Wojaczka, tu w czasach wrocławskich mieszkał najdłużej (od września 1968 aż do śmierci), w pokoiku (wąska klitka) sąsiadującym z pokojem Grażyny Lisowskiej (wieloletniej przyjaciółki i dziewczyny). Miejsce jego śmierci, która nastąpiła w nocy z 10 na 11 maja 1971 (na pewno po godzinie 22.00 dnia 10 maja). Zostawił kartkę z wypisanymi nazwami i dawkami zażytych leków (Tardyl – 15, Glimid – 10, Karoten – 5, Phanadorn – 5, Anticol – 5, Thioridazin – 10). Ktoś prawdopodobnie miał nadejść, wezwać karetkę pogotowia. Zapis na kartce miał pomóc lekarzom podjąć skuteczne środki zaradcze. Ten ktoś (istnieje relacja, że miał to być Stanisław Ścierski z Teatru Laboratorium) jednak nie przyszedł. Rafał Wojaczek rzucił popielniczką w ścianę oddzielającą jego pokój od pokoju Grażyny Lisowskiej. Ta zajrzała, pomyślała, że Rafał znów jest pijany i wyszła. Potem zajrzała jeszcze raz. Pomyślała, że Wojaczek śpi. Ostatnie słowa, jakie wypowiedział, skierowane zostały do niej: „znikąd pomocy”.
„Śmierć
(Kto widział od takiego słowa zaczynać wiersz
Nie lepiej od razu
Się powiesić)”
[Rafał Wojaczek, Początek wiersza]
Kolejny punkt: za Tobą.
30. Dom Anny Kowalskiej
Warto wiedzieć: w domu obok, przy Lindego 10, tuż po wojnie mieszkała Anna Kowalska, która potem przekazała dom prof. Hernasowi. Tworzyli i bywali tam m.in. Maria Dąbrowska, Jan Parandowski, Czesław Miłosz i Kazimiera Iłłakowiczówna.
Do kolejnego punktu najlepiej dostać się rowerem, komunikacją publiczną albo taksówką (ok. 20 zł).
31. Grób Rafała Wojaczka
(Cmentarz św. Wawrzyńca przy ulicy Bujwida). Na wprost od głównej bramy, po lewej stronie, trzy rzędy za charakterystycznym nagrobkiem ze śmigłem. We wspomnieniach z pogrzebu powtarzają się niektóre charakterystyczne wątki: wiele kobiet, dyskretnie trzymających się z boku; fakt, że Rafał Wojaczek nie mieścił się w trumnie (z racji wzrostu), a trumna nie chciała zmieścić się w grobie (przygotowano zbyt krótki dół). W kolejne rocznice śmierci poety (11 maja o godz. 22.00) jest to miejsce spotkań młodych wrocławskich twórców i „artystycznej” młodzieży (organizowana przez wiele lat przez Darka Sasa Akcja „Wojaczek”, happening polegający na piciu wódki, zapalaniu zniczy i czytaniu wierszy Rafała Wojaczka, nadal kontynuowana). Bywało, że okoliczni mieszkańcy podczas tych wieczorów wzywali policję, administracja cmentarza zwykle musiała posprzątać puste butelki, damską bieliznę, wiersze, zużyte prezerwatywy i pety. Ale także inne przedmioty, choćby pończochę wypełnioną płatkami róż. Nieopodal można znaleźć nagrobek prof. Tadeusza Mikulskiego.
„(…) W jakim pokoju zwiesza się nad stołem
Uprzejma pętla, bym ją szyją przetkał?
Na jakich schodach nareszcie ją spotkam?
Na którym piętrze sznur sobą wyprężę?
W której to stronie głowę ku niej skłonię?
W jakiej piwnicy, hałasie czy ciszy?
Na jakim strychu, ciemnym albo widnym?
W jakim klimacie, gorącym czy zimnym?”
[Rafał Wojaczek, Chodzę i pytam]