Bystrzyca Górna

wróć


 

Maria Zięba

Pamiętam, że Dziadek uparł się, że nie zostawi domu i nie pozwolił się ewakuować. Straż pożarna i ksiądz proboszcz dostarczali mu jedzenie przez okno.

Pamiętam, że po powodzi nasz kot miał taką przypadłość, że godzinami siedział nad brzegiem rzeki i wpatrywał się w wodę. Podobnie fascynowała go woda z kranu.

Pamiętam, że kiedy zaczynała się powódź, byłam z Mamą i siostrami nad morzem–  i to wszystko wydawało nam się nierealne.