Dyskretny urok kolejarzy

wróć


 

Bartosz Norbert: Dyskretny urok kolejarzy
Jaki potencjał ma dzisiejsza Jaworzyna Śląska?

 

Do Jaworzyny wpadam regularnie. Głównie na cmentarz, co prawda, ale jednak dość często. Nie pamiętam, jak wyglądał dom mojego pradziadka, nie kładłem monet na torach, nie przewiał mnie tutaj wiatr ani nie podtapiałem się na Żwirowni. Jaworzyna ma dla mnie wszystkie odcienie szarości.

To zlokalizowane w północnej części Równiny Świdnickiej miasteczko leży na tyle daleko od Wrocławia i sudeckich szlaków, by nie dojechać tam na rowerze w tempie spacerowym, i na tyle blisko, by podróż pociągiem nie zajęła dłużej niż pół godziny. Dla wielu – możliwość szybkiego wydostania się stąd może być największym walorem. Miasteczko bez uroczej starówki, niekojarzone z ważniejszymi wydarzeniami kulturalnymi… Jaworzyna Śląska wraz z okolicznymi wsiami to jednak ważne miejsce dla historii regionu. Gmina nie należy do wyludniających się. Pewne grupy dopatrują się w tej okolicy potencjału.

O potencjale plenerów Jaworzyny na pewno nie trzeba przekonywać ekip filmowych. Dwa lata temu powstały tutaj zdjęcia do "Letniego przesilenia" Michała Rogalskiego, a w tym roku polsko-japońska grupa filmowców kręciła tutaj część scen dla japońskiego dramatu wojennego "Persona non Grata". W muzealnej parowozowni swój teledysk nakręciła nawet słynna Cleo. Filmowców kusi gotowa scenografia i bogactwo rekwizytów – parowozów, wagonów, zwrotnic i drezyn. Wystarczy tylko ubrać aktorów w kostiumy z epoki i gruba warstwa makijażu, aby odtworzyć blichtr lat trzydziestych.

Jaworzyna Śląska w historycznej konwencji nabiera koloru ciepłej sepii. Filmowcy są sprawnymi iluzjonistami. Pokazują nam świat przez filtry wywołujące wrażenie oglądania świata utrwalonego na przedwojennych pocztówkach. Estetyczne obrazki mijają się jednak z rzeczywistością Jaworzyny. Perony poza ekranem wydają się mniej romantyczne, secesyjne wille i kamieniczki są jakieś takie szarawe i odrapane.

Pomimo tego Jaworzyna wcale nie pustoszeje. Młodzież dystansuje się do swojego miasta, wyśmiewa jego małomiasteczkowy klimat i deklaruje rychłą ucieczkę. Teren gminy i samego miasta jest jednak nadal atrakcyjny dla inwestorów. Nowych zabudowań stale przybywa. Są to głównie domki jednorodzinne lokalnej klasy średniej. Powstające budynki to przede wszystkim oferta katalogowa lokalnych deweloperów. Z bloczków żelbetowych i styropianu. Z dachem krytym blachą, czasami z kolumienkami na ganku. W stylu dworkowym albo modern. Buduje się na obrzeżach z dala od królikarni i ogródków na tyłach kamienic, tam gdzie w oczy nie kłuje bielizna suszona na balkonie. I tak Jaworzyna to dzisiaj dwa niezależne światy – ci z centrum i ci z obrzeży. Książkowy przykład dezurbanizacji.

Tak samo sytuacja wygląda w okolicznych wsiach. Bolesławice o unikalnym zachowanym układzie przestrzennym owalnicy najładniej wyglądają z szynobusu linii Świdnica – Jaworzyna Śląska. Wieś to przede wszystkim pięknie zachowane założenia folwarczne z ceglaną zabudową gospodarczą. Z roku na rok jest coraz ładniej. Obejścia są czystsze i bardziej zadbane. Gorzej sytuacja wygląda z podupadającymi pałacami. Te niszczeją coraz bardziej, co jest chyba problemem całego regionu. Szczególnie ciekawy jest obiekt w Piotrowicach Świdnickich, z zachowaną renesansową elewacją. Ewidentnie polska społeczność nigdy nie poświęcała większej wagi tym obiektom. Część z nich miała to szczęście, że w okresie PRL stała się siedzibą placówki oświatowej lub PGR-u. Wsie są równie popularnym miejscem dla nowej klasy średniej. Powtarza się sytuacja z Jaworzyny. Propozycje katalogowe odtwarzane we wszystkich możliwych wariantach.

Główny problem nowego budownictwa polega na tym, że inwestorzy nawet nie próbują dopasować się do lokalnych zwyczajów architektonicznych. Nie zważają na kształt dachów sąsiadujących budynków, ani na ich wysokość. O wpisaniu się w architektoniczną tradycję w ogóle nie ma mowy. Zamiast tego daje się zauważyć importowanie obcych stylów, ale o tym nie będę się rozpisywać. Temat niezgodności architektury z krajobrazem i lokalną tradycją jest obecnie bardzo nośny i wielokrotnie podejmowany. W dodatku jest problemem całego regionu, nie odnosi się wyłącznie do terenów gminy.

Jaworzyna Śląska na pewno jest miejscem z pewnym potencjałem. Nie chodzi tu wyłącznie o zasób gospodarczy i inwestycyjny, ale nawet estetyczny. Problemy tej przestrzeni nie odbiegają mocno od trendów społecznych, które możemy zaobserwować w całej współczesnej Polsce: rozpad więzi łączących społeczność lokalną, pogłębianie się różnic społecznych. Jeżeli miałbym w kimś upatrywać szans na przebudzenie kulturowe miasta i wzrost jakości estetycznej terenów gminy, to wskazałbym na osoby kontynuujące tradycje rolnicze i robotnicze. Już teraz daje się zauważyć pewien progres – jeżeli chodzi o wzrost świadomości estetycznej, zadbanie własnego obejścia. Sądzę też, że z racji tego, iż ludzie ci żyją nadal w środowisku typowym dla tego obszaru, mogą okazać się najbardziej wrażliwi na wartość kulturową własnych okolic.

 

 

 

Bartosz Norbert