Gaworzyce

wróć


 

Marta Kowalska

Do dziś pamiętam ten smak. W pobliżu pałacu był sklep żelazny i obok gwoździ na wagę można było kupić czarny słonecznik, który mama mi potem prażyła na patelni.

Pamiętam drzewo zakochanych; wszyscy je tak nazywali, rosło w parku, było pochyłe. Na korze wyryte były inicjały par. Można było na nim usiąść. Niestety jakiś czas temu je wycięto.

Pamiętam, że uwielbiałam się turlać po trawie z nasypu kolejowego.

 

 

Therese Polakowska

Pamiętam, że obok pałacu był basen (wejście za 1 zł). W gospodzie można było zjeść przepyszny obiad. Zimą na sankach zjeżdżało sie za cmentarzem na górce Wójcika.

Pamiętam, że latem na wakacjach chodziło się na bosaka. Wieczorami zabawa w berka, chowanego albo 10 patyków. Po siano jeździło się na poligon, a podczas żniw młocarka wędrowała od gospodarza do gospodarza.

Pamiętam, że prawie każdy miał gospodarstwo rolne i od wiosny do jesieni po ulicach jeździły wozy konne. Rano i wieczorem ulice były pełne krów w drodze na łąkę albo do obory.

 

 


 

 

Jeżeli chcesz utrwalić  wspomnienia dotyczące Gaworzyc albo innego dolnośląskiego miejsca, przejdź do FORMULARZA ZGŁOSZENIOWEGO. Zajmie Ci to trzy minuty. 

 

 

Przeczytaj cały pamiętnik: