Góry Sowie

wróć


 

Słowa kluczowe? Najstarsza część Sudetów (w okolicach Bystrzycy Górnej można napotkać skały liczące… ok. 1,2 mld lat); niezwykle zróżnicowana rzeźba terenu; bogata charakterystyka występujących minerałów; oprócz sów i różnorodnej fauny na uwagę zasługują sprowadzone na początku XX w. korsykańskie muflony (największa populacja gatunku w skali kraju); rezerwat przyrody z ochroną ścisłą rzadko spotykanych roślin, tj. wawrzynek wilczełyko czy lilia złotogłów (wspaniała polszczyzna!). Oko, ucho i inne zmysły w tych okolicznościach przyrody nie powinny czuć się niezaspokojone.

Uderzająca może być więc niewspółmierna ilość filmów kręconych w Górach Sowich – w obliczu zrealizowanych produkcji w Górach Stołowych. Zupełna deklasacja na niekorzyść tego pierwszego grzbietu. Może to dziwić tym bardziej, jeśli weźmiemy pod uwagę kulturotwórczą funkcję zlokalizowanego na tych terenach kompleksu Riese (duża liczba naukowych i popularyzatorskich opracowań nie przełożyła się jak dotąd na znaczące inwestycje filmowe). Owszem, zdarzały się mniej lub bardziej ambitne epizody serialowe, gdzie wykorzystywano sowiogórskie plenery (np. „Pierwsza miłość” i Sokolec; „Tajemnica twierdzy szyfrów” i Osówka). Ale pełne metraże? Można natrafić na informacje poświęcone dwóm horrorom zrealizowanym w Osówce: są to „Pora mroku” (2008) i „Czeluskin 2” (2009). Obie produkcje przeszły właściwie bez echa (na temat drugiego filmu trudno jest znaleźć w sieci bliższe informacje, co może być miarą jego sukcesu).

Ciekawostką może być fakt, że wspomniana parokrotnie Osówka otarła się o rolę życia – była to jedna z głównych lokacji branych pod uwagę przy realizacji „Hobbita”. Według scenografa „Władcy Pierścieni” są to dla filmowców najlepsze podziemia na świecie[1] – a z pewnością jedne z najmniej wyeksploatowanych w historii kinematografii.

 

'

 

Foto: Michał Czekański
Tekst: Grzegorz Czekański