Kamienna Góra

wróć


 

Łukasz Plata

Pamiętam, jak ojciec wracał z „rańszej” w kopalni w Wałbrzychu: prosto do pijalni pod górką wysypywał się z autobusów tłum potężnych mężczyzn z podmalowanymi pyłem oczami, a ja myślałem wtedy, że makijaż jest symbolem męskości.

Pamiętam to: pod małym kościołem prosto z ciężarówki ktoś rozdawał tłumom paczki m&m’sów i żelków haribo – było to tak samo piękne, jak pierwszy magnetowid wujka Janka, przy którym rodzina bliższa i dalsza wspólnie ze znajomymi spędzała całe wolne dnie.

Pamiętam, że teren filii obozu Gross-Rosen pod moim blokiem starsi nazywali „dawnym więziennictwem”, ale to było wcześniej; my przychodziliśmy tam do rozlewni, wyprosić darmową oranżadę w worku, a później do ex-harcówki, wynosić kanadyjki i materace moro.

Pamiętam, jak zapity sąsiad z czwartego piętra próbował zabić siekierą swoją matkę, i smugę krwi ciągnącą się po lamperii na sam dół.

 

 


Jeżeli chcesz utrwalić  wspomnienia dotyczące Kamiennej Góry albo innego dolnośląskiego miejsca, przejdź do FORMULARZA ZGŁOSZENIOWEGO. Zajmie Ci to trzy minuty. 

 

 

Przeczytaj cały pamiętnik: