Andrzej Andrzejewski
Pamiętam uczucie, gdy w Radiu Wolna Europa usłyszałem, że w Warszawie radziecki mundur wzbudza sensację, a dla dzieci z Legnicy to chleb powszedni. Jako kilkulatek byłem pewien, że mówią o mnie.
Edyta Cybulska
Pamiętam, jak zomowcy wrzucili nam bombę łzawiącą do piaskownicy, a mama odrzuciła ją z powrotem – i to, że potem siedziałam nad wanną pełną wody.
Pamiętam, że jak się zabija królika, to trzeba go powiesić tylnymi łapkami w dół... a nie do góry.
Kinga Demska
Pamiętam, że w kinie Kolejarz widziałam Balladę o Zakaczawiu. Spektakl mnie nie zachwycał, ale aktorce urwał się sznur czerwonych korali.
Pamiętam moment, kiedy wyjechali Rosjanie. Mieszkania w poniemieckich kamienicach zajmowali tzw. dzicy lokatorzy. Wszystkie były zniszczone, trzeba było zdrapywać ze ścian warstwy różnokolorowych farb.
Pamiętam małą smażalnię przy ulicy Chojnowskiej. Pracował tam gruby pan w tłustym fartuchu. Smażył frytki i placki ziemniaczane, które pakował do szarych papierowych torebek.
Agnieszka Grzegorzewska
Pamiętam poniedziałkowy Dyskusyjny Klub Filmowy i noce filmowe jeszcze na małej scenie w teatrze w Legnicy, prowadzone przez bardzo żarliwego Pawła Jurczyka.
Pamiętam, jak z dziewczynami z klasy licealnej (I LO) przebrane za Tatarów straszyłyśmy ludzi na Zjeździe Legniczan w 2004 r.
Pamiętam zabawę w wojnę na osiedlu Piekary, które do tej zabawy nadawało się doskonale ze względu na pozostałości po budowie osiedla, panoszące się tu i ówdzie.
Gabriel Leonard Kamiński
Pamiętam, że jesienią 1965 r. jechałem do Legnicy do dziadka Wiktora parową lokomotywą i drewnianymi wagonami ponad półtorej godziny. Miasto było szare i ciemne. Porozbijane latarnie. Szliśmy po błocie.
Robert Olszowski
Pamiętam, jak w 1975 roku przyjechałem do Legnicy. Na ulicach zaskoczyły mnie mundury radzieckich żołnierzy, a przy ul. Złotoryjskiej napis "knigi" w języku rosyjskim. Na ulicach też mówiono po rosyjsku.
Na budowanym wówczas osiedlu Kopernik znajdował się jeden blok ul. Andromedy, pętla 15 była w miejscu dzisiejszego targowiska przy Górniczej, a zwały ziemi pozwalały na zabawę w wojnę.
Pamiętam powódź w 1997 r. i trzy dni spędzone na moście przy Bielańskiej. Jako strażnik miejski wraz razem z dzisiejszym prezydentem samochodem SM objeżdżaliśmy Stare Piekary i Herbapol.
Michał Lindego
Pamiętam, że akurat zamieszkalem na ulicy identycznej jak moje nazwisko, kiedy zacząłęm chodzić do szkoly radzieckiej nr 32.
Krystyna Marcinowska
Pamiętam Szkołę Podstawową nr 10 przy ulicy Janka Krasickiego. Chodziłam do niej 8 lat. Był tam wspaniały woźny, dzwonił dzwonkiem i pilnował nas na przerwach. Mieszkał z rodziną w budynku szkolnym.
Pamiętam kino w Radzieckim Domu Oficera w Legnicy. Chodziliśmy tam na bajki. Bilet kosztował złoty pięćdziesiąt. Bajki, oczywiście, rosyjskie. Na pierwszym piętrze był bufet. Kupowaliśmy tam pierożki smażone w głębokim tłuszczu.
Pamiętam zdarzenie z powodzi w 1977 r. Mieszkałam przy ulicy Jaworzyńskiej i wraz z rodzicami uratowaliśmy płynącego psa. Wycieńczonego, pięknego wilczura. Po powodzi złapał trop i pobiegł do domu.
Joanna Matulewicz
Pamiętam, że chodziłam z Rodzicami na Rynek, który znajdował sie na ulicy Wrocławskiej. Tato kupił mi tam dwie papużki - Jacka i Agatkę
Pamiętam, jak nieraz w niedzielę Ojciec zabierał mnie ze sobą na mecz bokserski... do kina Kolejarz.
Pamiętam, że jako dziecko chodziłam ze swoją Mamą na poranki do kina Bałtyk lub Piast.
Paweł Niewarzyca
Pamiętam, jak w dzień Bożego Ciała, ukryty za firanką na trzecim piętrze kamienicy, strzelałem z grochu do procesji – szczególnie ciężko było trafić tego pod baldachimem.
Pamiętam, że kiedy wiał zachodni wiatr, niósł nad miasto okropny smród z huty miedzi; nagle cały świat pachniał jajem.
Pamiętam, jak bardzo szczerze rozmawiałem z kuzynem o wysadzeniu tamy na Kaczawie.
Izabela Pajdała-Kusińska
Pamiętam rosyjskie kobiety pstrokato wymalowane i pachnące ostrymi, duszącymi perfumami. Pamiętam zapach pasty do podłóg w księgarni ruskiej, kwadratowe zeszyty i fioletowy atrament do piór wiecznych.
Pamiętam godzinę milicyjną i wojsko karmiące koty na Poczcie Głównej. Pamiętam, jak ruscy żołnierze płakali, wyjeżdżając z Legnicy. Okna przysłonięte gazetami, zerwane dachówki, wyrwane kaloryfery.
Pamiętam wyprzedaż za bezcen sprzętu z Komitetu PZPR, po który ustawiła się kolejka. Pamiętam pierwszą reformę szkolną i strajk nauczycieli w okresie maturalnym.
Joanna Roś
Pamiętam, że przejeżdżając pociągiem przez Legnicę, myślałam o bohaterze Śmierci szczęśliwej Alberta Camusa, który w swojej podróży mijał to miasto, poszukując zdania, mogącego wyrazić niepokój jego serca.
Lilla Sadowska
Pamiętam, kiedy po raz pierwszy zespół Republika przyjechał do Legnicy, tłum był tak wielki i tak silnie napierał na wejście do Domu Kultury Kolejarz, że własną piersią pomogłam wyważyć drzwi z futrynami.
Pamiętam, że podczas kręcenia Małej Moskwy centrum Legnicy pokryło się śniegiem w lecie.
Barbara Stańko
Pamiętam, że w Legnicy sprzed Dworca Kolejowego kursowały tramwaje, które woziły pasażerów na ulicę Wrocławską, gdzie odbywał się handel różnymi produktami i żywymi zwierzętami domowymi.
Pamiętam przepiękną kamienicę przy obecnej ulicy NMP w Legnicy, w której na parterze mieściła się drogeria. W sklepie były lady i drewniane półki, a wystrój przypominał starodawną aptekę.
Pamiętam, w Parku Miejskim w Legnicy były ukwiecone klomby oraz znajdowały się woliery dla ptaków, w których żyły bażanty i kuropatwy.
Justyna Teodorczyk
Pamiętam, że w latach osiemdziesiątych na legnickim Kwadracie były dobrze zaopatrzone sklepy dla Rosjan. Żeby się tam dostać, polskie dzieci bez tremy rzucały na wejściu do strażników z karabinami „my idiom pa konfiety!”.
Pamiętam ten smak. W latach osiemdziesiątych legnickie dzieci skubały „siemki”, czyli prażone, solone pestki słonecznika, kupowane na pudełka od zapałek lub musztardówki. Kupowaliśmy je od staruszek w parku albo sami smażyliśmy je w domu na patelni.
Pamiętam, że w Legnicy w latach dziewięćdziesiątych mieliśmy dwa małe i słabo zaopatrzone, ale kultowe sklepiki z muzyką rockową. Mekką legnickich subkultur był sklep muzyczny Melissa, przy ulicy Kołłątaja we Wrocławiu.
Zygmunt Trubowicz
Pamiętam nazwy: rzeka Kaczawa nazywała się Kacaba. W powiecie legnickim były miejscowości o nazwie Winiary i Kurnikowo. Obecnie to Winnica i Krotoszyce.
Pamiętam też, że po Legnicy jeździł trolejbus (od dworca PKP do lotniska, którym zawiadywała Armia Czerwona).
Pamiętam, że były trzy linie tramwajowe, a także lokale: Chata Śląska, Zagłoba, Jaworzanka. Wspaniałe wspomnienia.
Rafał Wawrzyniec
Pamiętam, że nad Składnicą Harcerską w Legnicy wisiał potężny napis POLSKA I ZSRR ZAWSZE RAZEM, i że czułem się wtedy podwójnie bezpieczny.
Pamiętam, jak czekaliśmy na gęstą mgłę, aby pod jej osłoną wejść na teren radzieckiej bazy i kupić czekoladowe cukierki.
Pamiętam, jak na stadionie z tysiącem innych dzieciaków trzymałem nad głową czerwone kółko z tektury; byłem pikselem orła i miał przyjechać ktoś bardzo ważny.
Z sondy ulicznej / wspomnienia anonimowe
Pamiętam, że w Legnicy było wojsko radzieckie; mieli oddzielone regiony, a my nie mieliśmy tam dostępu. Mieliśmy kartki, a oni wszystko. Zajmowali największe i najpiękniejsze budynki. Nie robili nic. Nawet podłogi zabierali.
Pamiętam, że w był u drugi największy w Polsce ośrodek włókienniczy (po Łodzi).
Pamiętam, że w budynku sądu było więzienie rosyjskie. Na Złotoryjskiej, przy CPN-ie.
Pamiętam, jak przez okna wyglądali żandarmi.
Pamiętam, że miałam wtedy ze trzy lata i była powódź. Miasto było zalane, szczególnie obok dworca.
Pamiętam, że w Legnicy miałam koleżanki, z którymi chodziłam do szkoły i zdawałam maturę. Pamiętam też przeprowadzkę do nowego mieszkania, i że miałam chłopca, a w liceum pedagogicznym poznałam męża. Trochę się bałam, jaka ze mnie będzie nauczycielka, ale nie wyobrażam sobie, że miałabym być kimś innym.
Pamiętam, że szpital na Chojnowskiej był radziecki, a kino i kasyno było w miejscu dzisiejszego seminarium.
Pamiętam, że tam gdzie mieszka biskup, była ruska księgarnia. Zamiast firanek były gazety w oknach. Legnicę nazywano drugą Moskwą
Pamiętam, że w Legnicy kiedyś był zespół żydowski i przyjechał rabin z długą, siwą brodą. Podziękowałam mu za piękne występy.
Pamiętam, że chodziłam tu do podstawówki na Kamiennej.
Pamiętam, że w Legnicy to był inny świat! To jest moje najukochańsze miasto. Byli tu Rosjanie, mieli klinikę, gdzie leczyli oczy. Mieliśmy piękne kino Bałtyk. Tu pracowałem, tu się ożeniłem, tu mi się wszystko podobało. Tu mi też dokuczali, bo chodziłem do niemieckiej szkoły. Tu pracowałem w kotłowni z takim Niemcem, który potrzebował porozmawiać. Dobrze się czułem z niemieckimi, młodymi ludźmi, chociaż Niemcy wyrządzili nam wiele szkód. Prowadziłem także szkolenie dla analfabetów.
Pamiętam, że kiedyś był tu teatr letni. Ruskie kino w parku. Nawet mi się Rosjanka podobała. Była także restauracja Odra, teatr w rynku. Bardzo dobre cukierki i czekoladki żeśmy tam kupowali.
Pamiętam, że w Legnicy nie było kiedyś bloków; wszędzie pola i ogrody.
Pamiętam, że wojsko radzieckie zajmowało prawie pół miasta.
Pamiętam, że wieczorami chodziliśmy po cichu handlować z Rosjanami, którzy tu mieli koszary.
Pamiętam, jak na skwerze koło seminarium stał pomnik generała Rokossowskiego. Któregoś dnia rano już go nie było – tak po prostu zniknął.
Pamiętam, że w jednostce radzieckiej były dużo lepiej zaopatrzone sklepy. U nas wtedy wszystko było na kartki, a oni mieli dwa wypełnione towarami sklepy. Chodziliśmy niedaleko płotu i żołnierze rozdawali dzieciom cukierki. Do dziś pamiętam smak jednego z nich: „Krasnyj mak”.
Pamiętam, jak w Legnicy zwykli żołnierze z jednostki chodzili wieczorami handlować papierosami i butami, które dostawali na przydział. To były porządne buty, dlatego dużo ludzi chciało od nich kupować. Ale bardzo się pilnowali, żeby nikt ich nie złapał.
Pamiętam pochody pierwszomajowe, jak byłam małą dziewczynką. Budowali takie wielkie trybuny, na których zasiadali generałowie i jakieś „szychy”. Pamiętam, że wtedy wyglądali oni dla mnie tak pięknie – mieli mundury, zaczesane włosy…
Pamiętam, że gdy żołnierze wyjeżdżali z Legnicy, to jeden z moich sąsiadów kupił od Rosjanina psa. Ten pies był bardzo mądry i świetnie wyszkolony – pilnował całej naszej ulicy, żaden nieznany pies ani człowiek nie mógł wejść. Ten pies chodził do rzeźnika, siadał u niego na progu. Na koniec dnia rzeźnik wychodził, dawał psu w reklamówce kości i resztki, i on zanosił to w pysku do domu! Nigdy nie zjadł nic po drodze.
Pamiętam, jak Rosjanie zamiast firanek wieszali gazety. Po tym można było poznać, że to ich mieszkanie.
Pamiętam, że w mieszkaniach po radzieckim wojsku zostały ruiny. Dostałem jedno z takich mieszkań – wszystko musieliśmy skuwać i remontować. Dlaczego? Bo nie chciało im się chodzić do łazienki i w każdym pomieszczeniu robili w podłodze dziury, do których się załatwiali. Gdy było już przepełnione i nie dało się wytrzymać, to przenosili się na piętro i tam mieszkali.
Pamiętam, jak kupowaliśmy od Rosjan złoto i suszone grzyby. A oni od nas zawsze rajstopy i pomadki.
Pamiętam, że tam gdzie teraz jest PKP, najpierw był budynek SS, później zrobili tam więzienie i budynek milicji, następnie ZOMO. W tym więzieniu były cele, z których wywozili ludzi na Syberię. Ktoś, kto do nich trafił, od razu wiedział, ze jedzie na zsyłkę. Mówiliśmy na to miejsce: „okno na Sybir”
Pamiętam, że w latach 60. żołnierz radziecki przegrał dużo pieniędzy w kasynie. Tego dnia zastrzelił na korytarzu kamienicy jakiegoś przypadkowego mężczyznę (mówili, że tego, z kim grał). Uciekł i ukrywał się, ale kilka dni później znaleźli go i wykonali na nim wyrok – zastrzelili go na środku parku.
Pamiętam, że przy ulicy Daszyńskiego, w byłym hotelu PKP, była ściana egzekucji SS. Do dzisiaj widać na niej ślady po kulach.
Pamiętam dyskotekę w miejscu dzisiejszego seminarium.
Pamiętam sklep dla wojska przy ul. Chojnowskiej, ale tam trzeba było mieć przepustkę. Drugi był na Świerczewskiego – tam przeskakiwaliśmy przez płot, mówiliśmy jakieś dwa słowa po rosyjsku i mogliśmy coś kupić.
Pamiętam, jak graliśmy w piłkę nożną z żołnierzami.
Pamiętam, że gdy byliśmy nastolatkami, robiliśmy z żołnierzami wymianę – oni dawali nam gwiazdki z munduru, a my za to przynosiliśmy im obrazki ze „świerszczyków”, takich dla dorosłych.
Pamiętam, że w 1997 roku była powódź – pół miasta było pod wodą.
Pamiętam, że chyba w 1967 roku spalił się kościół św. Jana.
Pamiętam, że na ulicy Traugutta była kiedyś piękna fontanna, teraz stoi pusty plac.
Pamiętam, że w Legnicy mieszkałam niedaleko kościoła św. Jana. Pamiętam, że zaczął się palić i wszyscy sąsiedzi wybiegli pomagać gasić. Przyjechała nasza straż, ale okazało się, że ich drabina była za krótka i nie mogli wejść na dach. Ktoś pobiegł do jednostki wojskowej, przyjechali Rosjanie i przywieźli większą drabinę. Pamiętam też, że jeden z żołnierzy wszedł na dach i nogami strącał dachówki, żeby pożar się nie rozprzestrzeniał. Biliśmy mu potem brawo.
Pamiętam imprezy w parku i Sylwestra.
Pamiętam, że w Legnicy spotkałem dużo bardziej życzliwych ludzi niż mieszkańcy okolic Poznania, skąd pochodzę.
Pamiętam, że mieszkające tu Rosjanki miały mocne kwiatowe perfumy.
Pamiętam, że tam gdzie teraz jest siedziba biskupa, za czasów Rosjan był burdel i kasyno.
Pamiętam, że kiedyś bardzo mnie poruszyło, gdy spotkałem żołnierza radzieckiego, który był strasznie pijany i do domu prowadziło go malutkie dziecko. Chłopiec miał jakieś 5-6 lat. Straszny widok.
Pamiętam, że koncert Sojki, tam gdzie teraz urzęduje biskup. Jeszcze wtedy ten budynek należał do wojska i żandarmi pilnowali koncertu. Stali wzdłuż wejścia i gdy ludzie wchodzili, to szli za nimi na końcu.
Jeżeli chcesz utrwalić wspomnienia dotyczące Legnicy albo innego dolnośląskiego miejsca, przejdź do FORMULARZA ZGŁOSZENIOWEGO. Zajmie Ci to trzy minuty.
Przeczytaj cały pamiętnik: