Oborniki Śląskie

wróć


 

Dorota Biszkont

Pamiętam, że podczas wakacji w 1984 r. w Obornikach Śląskich byłam w kinie Astra na filmie Hair Miloša Formana. Na sali było 5 osób, a ja płakałam po seansie.

 

 

Wojciech Jarczewski

Pamiętam pierwsze lody włoskie w lodziarni p. Podemskiego na Dworcowej, w tej małej budce obok Policji. Pierwszy klient miał darmowego loda i był to najczęściej mój starszy kuzyn Sławek.

 

 

Jarek

Pamiętam, że w parku przed dworcem była budka z lodami włoskimi. Sprzedawała je miła pani z wysokim kokiem.

Pamiętam, że w Bajce do obiadu podawano sok jabłkowy z Bułgarii w półlitrowych butelkach.

 

 

Dorota Koszyka

Pamiętam, że koło dzisiejszego BZWBK miał kiedyś warzywniak Pan Zając, i że ten sklepik płonął w nocy, a naboje do syfonu strzelały jak pociski, a ja przyglądałam się temu z mieszkania w bloku.

Pamiętam, że bardzo podobało mi się w przedszkolu na ul. Parkowej.

Pamiętam, że w kościół na ul. Trzebnickiej był magazynem i dzieci z sąsiadującego przedszkola (dzisiaj SP nr 3) tworzyły przedziwne historie na jego temat. Byłam wtedy jednym z tych podopiecznych.

 

 

Ryszard Kryczka

A ja pamiętam Liceum Wychowawczyń Przedszkoli, tak jakoś się nazywało, internat był w drewniaku po drugiej stronie ulicy, to był przełom lat 50/60, poszliśmy z kolegami poderwać fajne dziewczyny, a były fajne, tylko nie wolno było wchodzić na teren parku, wiec wymyśliliśmy taki fortel: udawaliśmy pracowników nadleśnictwa i zaczęliśmy mierzyć drzewa taśmą krawiecką, kolega znaczył kredą i zapisywał na kartce, obserwował nas jakiś pan, powoli zbliżaliśmy się do dziewcząt, i niestety zostaliśmy przepędzeni, ku uciesze tychże dziewcząt, nie wiem dlaczego, byliśmy pewnie za młodzi jak na pracowników nadleśnictwa (?).

 

 

Tomasz Łycz

Pamiętam kino Astra, do którego w podstawówce chodziliśmy z całą klasą.

Pamiętam, że się grało z najlepszym znajomym na automatach i bilard, oraz że rozbiło się bank w maszynie (była w restauracji na dworcu PKP).

 

 

Natalia

Pamiętam... dzieciństwo to lody u Pana Kozła.

Pamiętam... dzieciństwo to wafelki i galaretka z Misia.

Pamiętam... dzieciństwo to poranki w kinie i oranżada Róża.

 

 

Karolina Rakowska-Dobrowolska

Pamiętam, że jako pięciolatka otrzymywałam od dziadka 5 złotych i chodziłam kupić mu gazetę do jedynego (w mojej pamięci) w miasteczku kiosku przy Skłodowskiej, a za resztę mogłam jeszcze wstąpić na najlepsze w miasteczku lody do Kozła.

Mam w pamięci najstarszą rodzinną piekarnię U Szewczyka w Obornikach, z zapachem mąki i pszennych ciepłych bułek, dostępnych tylko rankiem.

Pamiętam, jak przyjeżdżał pociąg na stację i wysypywali się z niego ludzie, którzy przed dojściem do domu wchodzili na piwo (w musztardówkach) do Irysa.

 

 

 

 


Jeżeli chcesz utrwalić  wspomnienia dotyczące Obornik Śląskich albo innego dolnośląskiego miejsca, przejdź do FORMULARZA ZGŁOSZENIOWEGO. Zajmie Ci to trzy minuty. 

 

 

Przeczytaj cały pamiętnik: