Piotr Siemion: Niskie Łąki (fragment)

wróć


 

Gdy Anglik wynurzył się i zachłysnął powietrzem, nurt spod śluzy elektrowni zniósł go już na środek rzeki. Na oślep, pieskiem, rzucił się w kierunku kamiennego brzegu, który majaczył po lewej. Nocna woda cuchnęła fenolem. Kiedy jak zbłąkany morski krab dotknął wreszcie mokrego granitu i wypełzł na dolne stopnie nadbrzeża, czuł drżenie w każdym włókinie mięśni. Zamiast wspiąć się wyżej, uniósł głowę i zaczął nasłuchiwać. Nikogo, cisza. Na pewno?

[w:] Piotr Siemion, Niskie Łąki, WAB, Warszawa 2000.