Sebastian Sroka: Podróż na Górę Dzikowiec
Gottfried Heinrich Burghart – śląski barokowy pisarz, badacz i historyk zatytułował swoje fundamentalne dzieło „Podróż na Górę Ślężę”. Szczyt ten był dla autora bardzo ważny, a w swoim tekście proponuje on czytelnikom intelektualną podróż na to jedno z najważniejszych dla Śląska miejsc. Idąc tym tropem, nazwałem mój tekst „Podróżą na Górę Dzikowiec”, a przybliżyć chciał w nim będę ważną dla mnie górę Dzikowiec (Dzikowiec Wielki, niem. Großer Wildberg), który wznosi się na wysokość 836 m n.p.m. Jest to najwyższa góra Masywu Dzikowca, który leży w północno zachodniej części Gór Kamiennych. Szczyt ten góruje nad Kuźnicami Świdnickimi. Jest to osada, która od 1973 roku stanowi część administracyjną Boguszowa-Gorców. Ta położona w dolinie rzeki Lesk (18 kilometrowy dopływ Bobru) górnicza osada swoje lata świetności przeżywała w II połowie XIX wieku. Obok rozwijających się kopalń, to tutaj łączyły się ważne dla regionu szlaki kolejowe. Masyw Dzikowca położony jest na obszarze Parku Krajobrazowego Sudetów Wałbrzyskich. Wybitność szczytu Dzikowca to 153 metry.
Omawiana góra stanowi w pewnej mierze odwrócenie prawidłowości, że w Sudetach przed wojną szczyty były bardziej zagospodarowane – Dzikowiec to wyjątek od tej reguły. Tutaj zagospodarowania turystycznego góry podjęto się dopiero w latach 80-tych XX wieku. Planowano je jednak z rozmachem, o czym napiszę poniżej.
Niemiecka nazwa góry – Wildberg, w tłumaczeniu znaczy Dzika Góra. Została ona nadana nie bez kozery, bowiem sam szczyt, jak i okoliczne lasy należały do właścicieli majątku w Starym Lesińcu. Dzikowiec będący częścią ich ziemskich dóbr stanowił zamknięty obszar leśny, a sama góra nie była zagospodarowana. Każdorazowo starać się trzeba było u właścicieli majątku o pozwolenie na wejście, co skutecznie ograniczało dostępność szczytu.
Cały obszar na jakim leży Masyw Dzikowca stanowił teren działalności górniczej, zwłaszcza na przełomie XIX i XX wieku. Z tego właśnie okresu pochodzą znajdujące się w obrębie masywu sztolnie. Najsłynniejsza z nich to Sztolnia Rycerska.
Sztolnia ta drążona była w latach 1938 – 1941. Znajduje się ona na zboczu Dzikowca Wielkiego, przy Źródle Rycerskim (Riter Quelle). Sztolnia Rycerska stanowić miała ujęcie wody pitnej dla Kuźnic Świdnickich, a na decyzję o jej drążeniu wpłynęła przede wszystkim budowa geologiczna Masywu Dzikowca (oraz całych Gór Kamiennych). Tworzą ją bowiem porfiry i melafiry, a zatem skały o dużej przepuszczalności wody. Dzięki temu woda przechodzi przez grunt szybko, przez co pozostaje on suchy, a woda czysta, w związku z czym nadaje się do picia i np. można w nią zaopatrywać okolicznych mieszkańców. Historia budowy Sztolni Rycerskiej ma kilka niejasności. Jedną z nich jest to, że jej budowę przejęła Organizacja Todt (nazistowska organizacja, która 1938 roku budowała obiekty wojskowe – to ta organizacja budowała m.in. obiekty Riese, a jedno z biur projektowych organizacji mieściło się w Pałacu Jedlinka). Jest też hipoteza o tym, że sztolnia w 1945 roku była przebudowywana przez wojsko niemieckie. Eksploratorzy zwracają również uwagę na możliwość istnienia nieodkrytych dotąd dodatkowych korytarzy sztolni. Koniec końców Sztolnia Rycerska to miejsce nietypowe, o znacznej dozie tajemniczości. Nie do końca jeszcze naświetlona historia tego obiektu działa na wyobraźnię i dostarcza pożywki dla różnych bardziej lub mniej prawdopodobnych hipotez i teorii.
Jak już wcześniej zasygnalizowałem, turystycznego zagospodarowania szczytu podjęto się dopiero w latach 80-tych XX wieku. W 1986 roku uruchomiono wyciąg orczykowy, którego inwestorem były dolnośląskie kopalnie, a zarządzała nim wałbrzyska Kopalnia Węgla Kamiennego „Victoria”. Pod wyciąg specjalnie przygotowano przecinek na zalesionym dotąd północnym stoku. Wyciąg pokonywał różnicę 221 metrów wysokości, a jego łączna długość wynosiła 764 metry. Otwarcie wyciągu spowodowało dalsze prace infrastrukturalne opodal Dzikowca – m.in. wyasfaltowano drogę dojazdową do wyciągu z Kuźnic Świdnickich. Kolejne lata przyniosły instalację oświetlenia stoku, czy systemu sztucznego zaśnieżania. Inwestycją wieńczącą całość tych prac miała być budowa dużego hotelu u podnóża góry. Miało to być centrum rekreacyjno-sportowe, prawdziwe serce całej inwestycji, domknięcie jej z rozmachem. Tak się jednak nigdy nie miało stać, a rozpoczętej budowy nigdy nie ukończono. Po dziś dzień, ponad okolicznymi drzewami wznosi się niedokończony budynek hotelu. Można powiedzieć, że wrósł już w krajobraz jako trwała ruina. Kres wszelkim pracom nad tą inwestycją przyniósł przełom roku 1989 i dramat nagłej likwidacji wałbrzyskich kopalń. Padła również „Victoria”, a Dzikowiec stracił gospodarza. Co prawda wyciąg działał jeszcze do końca lat 90-tych, zapewniał m.in. wjazd paralotniarzom, ale prywatni właściciele nie mieli ani pomysłu, ani też finansowych możliwości by inwestować i utrzymywać całą infrastrukturę.
Po zamknięciu wyciągu u progu XXI wieku, stał się on obiektem stopniowo dewastowanym i rozkradanym. To, co można było sprzedać, padło łupem szabrowników i złomiarzy, a cała reszta była po prostu systematycznie niszczona przez wandali. I kiedy cała sytuacja wydawała się już na dobre przegrana, w całą sprawę włączył się samorząd Boguszowa-Gorców, który po długich bataliach sądowych z prywatnym właścicielem obiektu, w końcu przejął go na własność. Wejście Polski do Unii Europejskiej przyniosło nowe możliwości w pozyskiwaniu środków na tego typu przedsięwzięcia, z czego władze samorządowe skrzętnie skorzystały.
W 2007 roku władze Boguszowa-Gorców rozpoczęły budowę nowego wyciągu na Dzikowiec. Inwestycja przedłużała się i ostatecznie została ona doprowadzona do końca w 2009 roku, w dużej mierze dzięki środkom unijnym i determinacji nowych władz miasta. Uroczyste otwarcie obiektów nowej infrastruktury dla turystów i narciarzy miało miejsce w styczniu 2010 roku. Trzeba przyznać, że stok jest trudny i wymagający dla amatorów narciarstwa, zwłaszcza zjazd z samego szczytu, to zmaganie z nachyleniami stoku rzędu 60-30 %. Do obsługi stacji narciarskiej zakupiono nowoczesny ratrak.
Na szczycie góry wybudowano wieżę widokową, z której przy dobrej widoczności rozciąga się szerokie spektrum widoków – można dostrzec m.in. Karkonosze, a patrząc w kierunku północnym Wrocław. Wieża ta ma 20 metrów wysokości, a taras widokowy umiejscowiono na jej 16 metrze. Zbudowana ona została z drewna modrzewiowego.
W 2014 roku oddano do użycia budynek służący obsłudze ruchu turystycznego, jest w nim m.in. restauracja, wypożyczalnia sprzętu, zaplecze dla GOPR, czy pokoje gościnne. To na chwilę obecną zwieńczenie całej inwestycji.
Przyznać trzeba, że wyciąg odnalazł pomysł także na funkcjonowanie latem (niestety na razie można korzystać z niego tylko w weekendy) – tym pomysłem okazały się rowery downhillowe. Trasa zjazdowa na Dzikowcu uważana jest za jedną z bardziej wymagających w całym kraju, a możliwość komfortowego wjazdu wyciągiem na szczyt daje szansę na wielokrotne wykorzystanie warunków, jakie ma to miejsce do zaoferowania amatorom tego rowerowego sportu.
Wyciąg i całe jego zaplecze ma stać się w planach włodarzy miasta główną atrakcją turystyczną Boguszowa-Gorców, dlatego mimo opóźnień w zakończeniu tej inwestycji, władze wykazały duża determinację w jej przeprowadzeniu. Miejsce to cieszy się w weekendy coraz większym zainteresowaniem i jest całkiem realne, że rzeczywiście będzie to koło zamachowe lokalnego ruchu turystycznego.
Tymczasem na swojego inwestora wciąż czeka niedokończony hotel. Na stronie urzędu miasta Boguszowa-Gorców można przeczytać, ogłoszenie o poszukiwaniu przez władze inwestora, który byłby w stanie kupić działkę na której stoi ta budowla i wybudować tam nowy obiekt hotelowy.
U podnóża góry poprowadzona jest linia kolejowa łącząca Wałbrzych Szczawienko z Mezimesti. To linia kolejowa nr 291, obecnie o trzeciorzędnej kategorii. Jej otwarcie nastąpiło w 1878 roku. Była to ważna inwestycja, bowiem w Mezimestii była granica pomiędzy Niemcami, a Austro-Węgrami. Linia ma duże znaczenie historii kolejnictwa na Dolnym Śląsku. Była to bowiem pierwsza zelektryfikowana na całej długości linia kolejowa w całym regionie. Pierwszy przejazd lokomotywy elektrycznej na tej trasie nastąpił 1 czerwca 1914 roku. Niestety, w 1945 roku całą sieć trakcyjną zdemontowano i wywieziono do ZSRR. Po wojnie linia była więc spalinowa. Pociągi pasażerskie kursowały tędy do 2003 roku, wśród nich był m.in. pociąg łączący Wrocław Główny z Pragą. Po 2003 roku ruch pasażerski wstrzymano, na chwilę obecną linia używana jest sporadycznie w ruchu towarowym.
Prawdziwą gratką dla miłośników kolejnictwa jest tunel, który znajduje się na wspomnianej trasie pod wzgórzem Podlesie na zachodnim zboczu Dzikowca. Tunel położony jest w Unisławiu Śląskim, ma 262 metry długości. Budowę tunelu ukończono w 1877. Jako jedyny tunel na Śląsku zbudowano go w całości z cegły klinkierowej. Niestety w latach 80-tych XX wieku tunel przeszedł remont, podczas którego częściowo betonem przykryto cegły. Wlot do tunelu wyłożony jest kamiennym obramowaniem. Jesienią 2015 roku w mediach pojawiły się informacje, że na skutek gorączki poszukiwań skarbów z czasów II wojny światowej, jaką rozpaliła sprawa złotego pociągu w regionie w tunelu dokonano kilka nielegalnych odwiertów. Sprawę nagłośniła Gmina Mieroszów, która zapowiedziała także szczegółowe badania budowli georadarem. Hipoteza o tajemniczej proweniencji tunelu bierze się z teorii, że mogła istnieć w tunelu zwrotnica, która kierowała pociągi na boczny tor, który prowadził już bezpośrednio pod Dzikowiec. Tunel wymaga po prostu gruntowych i rzetelnie przeprowadzanych badań, aby zweryfikować, bądź wykluczyć ową tajemnicę. Zarazem obok Sztolni Rycerskiej jest to kolejna budowla położona obok Dzikowca, która może zaciekawić miłośników tajemnic z przeszłości.
Ostatnimi czasy widać było różnego rodzaju prace na torach. Słyszałem o planach uruchomienia w sezonie zimowym pociągu, który wyjeżdżałby w weekendy z Wrocławia i zatrzymywał się na przystanku pod Dzikowcem (trzeba jeszcze taki przystanek kolejowy wybudować). Gdyby rzeczywiście do tego doszło, góra zyskałaby na atrakcyjności – prawdopodobnie w żadnym innym miejscu w Polsce nie można byłoby wysiąść z pociągu praktycznie pod wyciągiem narciarskim.
Południowe zbocze Dzikowca porośnięte jest lasem oraz bujnymi trawami. Ta strona otwiera perspektywę długich wędrówek zwartymi kompleksami leśnymi, którymi dojść można chociażby na Lesistą Wielką, a tam poszukać unikatowych i słynnych przed wojną szczelin wiatrowych. W drodze na ten szczyt możemy podziwiać panoramę Kotliny Krzeszowskiej z charakterystycznymi wieżami opactwa, czy też oglądać panoramę Kamiennej Góry. W tle widać oczywiście Karkonosze z górującym masywem Śnieżki. Możemy także innymi szlakami dotrzeć na Chełmiec, który przez długi czas uchodził za najwyższy szczyt Sudetów Wałbrzyskich, czy też dojść do Boguszowa.
Góra Dzikowiec to w pewnej mierze moja góra, mogę ją obserwować z okien domu w Kuźnicach Świdnickich, z okien domu w którym mieszkała moja babcia, miejscu gdzie jako dziecko spędzałem niemal każde wakacje. Słodki smak dzikich, dojrzewających późnym latem leśnych malin już zawsze kojarzył będę ze zboczami tej właśnie sudeckiej góry.
Sebastian Sroka