Anna Masłoń: Pomiędzy graffiti a muralem.
Szablon miejski na wrocławskich ścianach i murach
Street art i jego definicja coraz częściej badane przez pryzmat socjologiczny, kulturoznawczy, a przede wszystkim jako zjawisko przenikającej się koegzystencji sztuki i środowiska miejskiego, w swojej analizie estetycznej (artystycznej), skupiają się głównie na realizacjach monumentalnych, zauważalnych, ładnych. Realizacjach, które nie dość, że nie szkodzą lokalnej społeczności, to dodatkowo z upływem czasu asymilują się z nią. Sztuką może być wszystko, jeśli tylko poddamy to wszystko pewnej kategoryzacji estetycznej lub anestetycznej. W przypadku sztuki ulicy niemałe znaczenie odgrywa dobór odpowiedniego medium: nie da się przeoczyć muralu, który zajmuje całą powierzchnię ściany budynku. Trudny do ominięcia wzrokiem jest także mur pokryty wielkoformatowym graffiti. Inaczej funkcjonują tak zwane wlepki (uliczne naklejki) czy szablony (stencile). Lapidarne w formie, mogą być masowo powielane, a ze względu na technikę ich tworzenia są łatwiejsze do wykonania in situ.
Wydawać się może, że taki rodzaj ingerowania w przestrzeń miejską nie ma artystycznego celu, gdyż w swej skali jest niezauważalny dla odbiorców. Zasiane ziarno trafia na twardy grunt miejskiej dżungli, obfitującej w multum oryginalnych (lub mniej) wizualnych bodźców walczących o uwagę społeczności. Reklamy, neony, plakaty, które atakują zewsząd, w skuteczny sposób konkurują z niszowymi realizacjami szablonowymi, detronizując ich celowość, odwracając od nich uwagę, czyniąc je transparentnymi. Dodatkową przeszkodę stanowi to, że powielane kopie szablonów z każdym odbiciem na murze tracą swą unikatowość względem pierwowzoru. Pomimo to Wrocław obfituje w tego rodzaju nośniki informacji, nośniki sztuki. Trzeba tylko dobrze się rozejrzeć, by je odnaleźć i poddać wizualnej, osobistej konfrontacji, narzucając na szablon własną definicję pojęcia sztuki.
Gdy rozpoczyna się przygodę z wrocławskim szablonem, najlepiej nie szukać go celowo. Odpowiednio dobry przekaz, wysłany komunikat w myśl zasady – synteza formy maksimum treści – powinien dotrzeć do odbiorcy bez najmniejszych przeszkód, sam. Aby wzbudzić zainteresowanie, szablon musi dążyć do najwyższego poziomu czytelności. Ma przyciągać uwagę! Jeśli pojawia się przy nim sygnatura – sytuacja staje się jeszcze bardziej komfortowa. Tropienie autora ciekawych realizacji nabiera sensu, a sam podpis pozwala na częściową identyfikację jego poglądów, które unaocznia na murach. Zdarzają się jednak takie przypadki, w których zidentyfikowanie twórcy jest niemożliwe, a dane prace wyróżnia wspomniany już wcześniej lapidarny rozmiar, nadmiar zbędnych szczegółów, chaotyczność, wulgarna treść czy po prostu niedbale przygotowany i odbity na nieodpowiedniej materii wzór. Rodzi to obawy o dalszą przyszłość finalnych projektów i w dużym stopniu naraża je na ingerencję społeczności w pierwowzór – oczywiście taką ingerencję, która odbywa się poza kontrolą twórcy. Czynniki te mają niebagatelny wpływ na żywotność stencili, na długość istnienia danego wzoru. Jednak najważniejszym z nich jest odpowiedni dobór miejsca w przestrzeni miasta, obszaru, gdzie zostanie (lub został) on odbity.
Krążąc po Wrocławiu, zdecydowaną większość szablonów możemy zobaczyć na elewacjach kamienic, ścianach (nie tylko frontowych) budynków, drzwiach wejściowych, w przejściach podziemnych, ale także wewnątrz podwórek, na płytach chodnikowych, mostach czy nawet na wolnostojących, metalowych skrzyniach, oznakowanych charakterystycznymi żółtymi naklejkami z napisem „UWAGA! WYSOKIE NAPIĘCIE!”. Różnorodność miejsc, w których się pojawiają, wiąże się także z różnorodnością samych szablonów. Te wrocławskie można skategoryzować i poddać ogólnemu podziałowi, wyróżniając wśród nich trzy główne warianty:
- Szablon, który operuje obrazem,
- Szablon, który opiera się na tekście lub słowie,
- Szablon, który łączy obraz z tekstem.
W obrębie wyżej wymienionych kategorii odnaleźć można realizacje o określonej tematyce. Te, które najczęściej pojawiają się we Wrocławiu, niosą za sobą treści:
– reklamowe,
– informacyjne/informujące,
– polityczne/patriotyczne,
– propagandowe/zaangażowane społecznie,
– humorystyczne,
– będące manifestem,
– hasłowe/sentencjonalne/skłaniające do refleksji,
– artystyczne/muzyczne/filmowe.
Szablon, który operuje obrazem
Prosty język graficzny, ograniczenie kolorystyczne do minimum oraz łatwa rozpoznawalność samego projektu są głównymi cechami charakterystycznymi dla tego typu szablonów. Autor – FINK – w sposób syntetyczny, używając tylko i wyłącznie czarnego koloru, odwzorował na ścianie budynku przy ul. Kotlarskiej zarys twarzy sędziwego mężczyzny z brodą. Filozof, literat, humanista, człowiek nauki i wiedzy? Starość, mądrość, doświadczenie życiowe? Dzięki temu, że twórca nie dał wyraźnej odpowiedzi, a jedynie udzielił sugestii, pole interpretacyjne jest w pełni otwarte na wrocławskiego przechodnia.
Inaczej wygląda sytuacja kolejnej realizacji ściennej przy ul. Kotlarskiej. Ten sam autor, za pomocą kontrastowej gry światłocieniowej – czarny spray, biała ściana – przedstawił sylwetkę ubranego w ciemny garnitur mężczyzny, który celuje bronią trzymaną w ręku do niewidocznego w obrębie pola szablonu celu. Po bliższym przyjrzeniu się postura mężczyzny w czerni przywołuje główną postać z filmu "Dopaść Cartera" (1971), czyli Jacka Cartera – gangstera pragnącego wyjaśnić nagłą śmierć swego brata i przy okazji pomścić go, zabijając wszystkich, którzy byli powiązani z zabójstwem. W rolę głównego bohatera w filmie wcielił się znany aktor Michael Caine – ikona kina brytyjskiego. Jego uproszczona podobizna wykonana techniką szablonu na ścianie jest efektem przetworzenia oryginalnego zdjęcia (kadru) z tegoż filmu[1].
Szablon, który został umieszczony na ul. Igielnej, również wykorzystuje broń jako element narzucający odbiorcy kierunek odczytywania treści całości przedstawienia. Autor w niewielkim obszarze prostokątnej ramki wyznaczonej linią przerywaną umieścił kobietę. Po prawej stronie – wspomnianą już wcześniej broń. Pistolet, który wymierzony jest w kierunku głowy krótko ściętej, młodej dziewczyny, nie ma swojego właściciela, a w pobliżu nie widać oprawcy. Zakładając, że chwilę wcześniej nie został przez kogoś użyty i odłożony, w scence z szablonu nie sprawia on bezpośredniego zagrożenia, ponieważ broń bez ingerencji człowieka jest nadal groźnym, ale jednak bezużytecznym przedmiotem. Przez niedopowiedzenie realizacja ta może być rozpatrywana na kilku zupełnie różnych poziomach interpretacyjnych.
W okolicy ulicy Igielnej można zauważyć również szablony stricte portretowe. Być może są to przedstawienia samych autorek, być może przypadkowych kobiet i dziewczyn. Umieszczone na czole ściany, zwracają mimo wszystko swą uwagę. Nie da się przejść obok nich obojętnie, ponieważ działają w podobny sposób jak list gończy. Skupiają całkowitą uwagę na sobie.
Kontrapunktem dla portretów kobiecych odbitych na Igielnej są enigmatyczne szablony anonimowych mężczyzn bez twarzy, wykonane na murze oddzielającym od siebie wjazdy do garaży samochodowych. Najprawdopodobniej to dzieło tego samego twórcy. Proste w formie przedstawienia dwóch reprezentantów korporacji, sfery urzędniczej lub grupy sprawującej władzę, pozbawione są tożsamości: brak rysów twarzy narzuca uniwersalizm i możliwość łatwego dopasowania się. Krzyż w miejscu głowy – eliminuje procesy myślowe odpowiadające za umiejętność samodzielnego działania i podejmowania decyzji. Ciekawym dopełnieniem jest sylwetowo potraktowany czarny szczur, którego na wrocławskich ścianach można zauważyć występującego głównie solo. W przybliżonym zestawieniu wręcz idealnie uzupełnia kompozycję!
O uniwersalny i ogólnodostępny przekaz zadbał także autor szablonu, odbitego na ulicy Świętokrzyskiej (okolice Ostrowa Tumskiego). Wzór został oparty o znak informacyjny: Dbaj o czystość. Wrzuć do kosza, który z reguły można spotkać na opakowaniach produktów. Jego celem jest przypomnienie, iż zużyty pojemnik ma trafić do kubła na odpady. Jednakże uniwersalnie znana treść przekazu zaciera się w momencie zastąpienia przez autora symbolu odpadu – czteroramiennym krzyżem umieszczonym w okręgu. Krzyż celtycki – symbol chrześcijaństwa, celtyckości, ze względu na swoją długowieczną historię, był bardzo często zapożyczany na potrzeby wyrażania odmiennych poglądów. W XX wieku stał się jednym z symboli neonazizmu i neofaszyzmu w kręgach francuskich i holenderskich. W naszym kraju znak ten konotuje idee ruchu partyjnego Narodowego Odrodzenia Polski. Autor szablonu wyraźnie się im sprzeciwia, wyrzucając znak do kosza.
Pozostając na terenie Ostrowa Tumskiego, możemy zauważyć ulokowany w dość nietypowym miejscu szablon. Na elewacji kościoła św. Marcina – jednego z najstarszych wrocławskich obiektów sakralnych znajduje się odbity wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej z Dzieciątkiem. Obraz-ikona. Obraz-symbol. Najbardziej rozpoznawalny w Polsce i utożsamiany z chrześcijaństwem wizerunek. Autor szablonu, umieszczając zarys kultowego przedstawienia Maryi na ścianie świątyni, całkowicie wyeliminował przypadek i świadomie wybrał jego lokalizację. Adekwatny do miejsca, w nienarzucający się sposób, dyskretny wzór czyni kościół św. Marcina miejscem kultu sakralnego Wrocławia. Potwierdza to liczba turystów oraz mieszkańców, którzy wręcz programowo odwiedzają Ostrów Tumski, a w tym także niewielki, średniowieczny kościół św. Marcina.
Adekwatny do "Czarnej Madonny" status rozpoznawalności motywu w dziedzinie i sferze sztuki należy się "Monie Lisie" – portretowi autorstwa renesansowego mistrza Leonarda da Vinci. Od momentu powstania dzieła wizerunek kobiety o enigmatycznym uśmiechu był notorycznie wykorzystywany, reprodukowany, przetwarzany, ośmieszany, zapożyczany, przez co bardzo szybko z arcydzieła kultury wysokiej stał się obiektem kultu popkultury. Nieuniknione stało się więc umieszczenie Mony Lisy na ścianie w postaci szablonu. Na londyńskich murach zrobił to Banksy ("Mona Lisa with Bazooka Rocket"), we Wrocławiu z kolei MIHAU ("Mona Lisa. Fuck You!"). Poddany trawestacji kultowy obraz w zamyśle jego twórcy został naznaczony niosącym obrazę gestem: fuck you!. Dobrze wykonany technicznie szablon pełni rolę manifestu artystycznego. Nie do końca wiadomo, komu Mona Lisa pokazuje środkowy palec. To wiedzą wtajemniczeni. Pozostali mogą się tylko domyślać.
Równie czytelny i mający wysoki współczynnik rozpoznawalności jest szablonowy portret Davida Bowiego, który to portret pojawił się niedługo po śmierci Bowiego– na murze przy ulicy Uniwersyteckiej, jako hołd dla jego twórczości muzycznej, artystycznej i aktorskiej. Niepodrabialny wizerunek Bowiego przełożył się na odbity szablon, którego nie da się przeoczyć. Szablon ten nie zawiera metafor. Odnosi się wprost do danej osobowości.
Inaczej oddziałuje wzór operujący tylko obrazem, a mimo ograniczeń formalnych i wiążących się z nimi kwestiami czytelności i jasności chętnie sięgający do treści metaforycznych.
Doskonały przykład minimalizmu formalno-metaforycznego przedstawia powyższy szablon. Prosty zabieg połączenia w jednym kształcie zegarka na rękę oraz strzykawki dał efekt niesamowitej ilustracji popartowskiej, przedstawionej za pomocą dwóch kolorów. Ściana została potraktowana sprayem na terenach dzikich wałów nadodrzańskich, w miejscu, gdzie częściej od wędkarzy widuje się uzależniony margines społeczny korzystający ze strzykawki niejednokrotnie. Autor szablonu wykazał się doskonałym wyczuciem, lokując dający do myślenia przekaz właśnie w takim miejscu.
Równie metaforyczny – chociaż nie do końca związany z przestrzenią, w której istnieje, jest szablon odbity na ceramicznych cegłach ściennych – w partii przyziemnej fasady budynku przy Placu św. Macieja. Przedstawia portret mężczyzny ze schyloną ku dołowi głową, która widziana jest w przekroju. Jej wnętrze to labirynt, po którym przemieszczają się postacie (lub jedna zmultiplikowana postać) krążące wokół centrum, które stanowi litera A wpisana w okrąg (symbol anarchii). Tajemniczy obraz naścienny z pewnością inspirowany był okładką magazynu "PSD Photoshop" z 2007 roku, na której widnieje ten sam motyw przewodni, zaprojektowany przez ilustratora Marka Mayersa[2].
Mniej metaforyczne są poniższe przykłady, które przedstawiają dokładnie to, co na nich widać. Papuga wykonana czarną farbą oraz kwiecisty, jednobarwny szablon w formie ornamentu o dwóch motywach, który to szablon pełni rolę ozdoby na ciągnącym się murze przy ul. Księcia Witolda.
Szablon, który opiera się na tekście lub słowie
Domeną słów w szablonie jest to, że bez pomocy obrazu są w stanie skupić uwagę na swojej treści. Ich autorzy w słowie upatrują wystarczającą moc, by za jego pomocą móc się komunikować z ulicznymi odbiorcami. Nie da się ukryć, że tego typu realizacji opartych o słowo jest zdecydowanie mniej we Wrocławiu niż szablonów obrazowych. Ma to bezpośredni związek z domeną współczesnych czasów i przewagą komunikatu wizualnego nad pisemnym.
Idealne przejście do grupy wrocławskich szablonów, które opierają się na tekście lub słowie, stanowi symbol Polski Walczącej, czyli tak zwana kotwica. Jego trzon tworzy litera P (Polska), a podstawę ramiona w kształcie litery W (walka) lub kotwica (nadzieja na odzyskanie niepodległości). Symbol wykorzystywany podczas II wojny światowej w czasach okupacyjnych miał szerzyć ducha patriotyzmu i przypominać o ciągłym stawianiu oporu. Dzięki prostemu wzorowi z łatwością odbijano go na murach za pomocą szablonu. Zgodnie z art. 1 ustawy znak, będący symbolem walki polskiego narodu z niemieckim agresorem i okupantem podczas II wojny światowej, stanowi dobro ogólnonarodowe i podlega ochronie należnej historycznej spuściźnie Rzeczypospolitej Polskiej[3].
Typograficznie zaprojektowany znak PW złożony z dwóch liter daje początek słownym i tekstowym realizacjom ściennym ukrytych w strukturze miasta:
W newralgicznym punkcie ulicy Stanisława Dubois, umieszczony został napis wykonany za pomocą techniki szablonu: #UCHODŹCY WITAJCIE!. Tekst odnosi się bezpośrednio do uchodźców z Syrii, którzy uciekając z terenów objętych konfliktem wojennym, musieli podjąć decyzję, jak będzie wyglądać ich dalsze życie i gdzie będzie ich nowy dom. Rozsiani po całej Europie zaczęli osiedlać się w państwach, w których lokalna społeczność była podzielona w ich sprawie – przyjmowanie obcych na swój teren budziło w obywatelach obawy natury wyznaniowej, gospodarczej, ekonomicznej i czysto społecznej. Za przyzwoleniem władz także Państwo Polskie pod pewnymi warunkami zgodziło się przyjąć uchodźców. Decyzja ta spowodowała lawinę nienawiści, w której racjonalne myślenie mieszało się z tym stereotypowym. Wykonany szablon mówi wprost o problemie uchodźców syryjskich. Mimo pozytywnej treści, swoistego zaproszenia do asymilacji – projekt wzbudził gniew i dezaprobatę wyrażoną poprzez przekreślenie pozytywnie nacechowanej treści i zastąpienie jej wulgarnym dopiskiem.
Skrajny przekaz niesie za sobą szablon słowny odbity na ulicy Piłsudskiego. BAUMAN WON! – czyli jednoznaczna reakcja na postać profesora Zygmunta Baumana – niepodważalnego autorytetu w dziedzinie współczesnej socjologii i filozofii. Ze względu na pochodzenie (urodzony w Poznaniu w rodzinie polskich Żydów) i swą komunistyczną przeszłość, w której między innymi Bauman jako funkcjonariusz pionu politycznego miał zwalczać w czasach powojennych polskie podziemie – nienawiścią pałają do niego na przykład kibice Śląska Wrocław oraz członkowie ruchu Narodowego Odrodzenia Polski, dla których dokonania profesora w dziedzinie nauki schodzą na dalszy plan. Napis odnosi się także do otwartego wykładu wygłoszonego przez Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim w 2013 roku. Wystąpienie zostało zakłócone przez grupę przeciwników jego osoby, którzy wytykali mu uwikłanie w NKWD i aprobatę dla stalinowskich zbrodni. Bauman won! to chyba najdelikatniejsza parafraza obraźliwych słów padających z ust jego wrogów zgromadzonych w auli.
Inny zabieg stosują autorzy szablonowych tekstów, celowo sformułowanych w formie pytań. Organizacja wolnomyślicieli Loesje Polska, która na co dzień wykorzystuje przestrzeń miejską do wyrażania swych myśli i poglądów, wrocławianom zadała szablonowe pytanie: CZY BURCZY CI CZASEM W GŁOWIE? – odbity na płycie chodnika tekst, w zabawny sposób wchodzi w grę słowną z pytaniem: „Czy burczy ci czasem w brzuchu?”. Dzięki temu na zasadzie analogii i odwołań można w równie zabawny sposób na niego odpowiedzieć.
Podobnie z wrocławskim przechodniem bawi się twórca napisu „Głupijesz?”. Celowo pozbawiony samogłoski e wyraz głupiejesz przeczytany bez zastanowienia nie będzie zawierał błędu, ponieważ nasz mózg przeczyta go według utartego schematu, czyli jako „Głupiejesz”. Błąd wyłapie ten, kto zacznie analizować pytanie litera po literze.
Pozostałe wrocławskie szablony, które opierają się na tekście lub słowie pełnią przeważnie funkcję informacyjną lub reklamują dany produkt czy usługę, jak na przykład:
Kolporter – dystrybucja prasy.
Tahiti – miejsca hotelowe.
La Grande Solitude – książka autorstwa Tomasza Samołyka.
Szablon, który łączy obraz z tekstem
Zespół szablonów operujących równocześnie tekstem i obrazem stanowi zdecydowanie najbardziej reprezentatywną pod względem liczby przedstawień grupę na terenie Wrocławia. Słowo w tego typu wzorach wzmacniane jest treścią obrazu. Odbywa się to na zasadzie wzajemnego uzupełniania się warstwy obrazowej i tekstowej.
Pierwsze przykłady tego typu widoczne są na ścianach przejścia podziemnego przy Placu Społecznym. Można w tym miejscu zauważyć dwa niesygnowane stencile o charakterze portretu-laurki. Wizerunki dwóch różnych kobiet opatrzono tekstem: „NAJLEPSZA MAMA NA ŚWIECIE”, dzięki czemu przedstawione postacie zostały uhonorowane przez autora (autorów). Swoistą nobilitację w jego oczach uzyskało także samo macierzyństwo, które powiązał z konkretnymi obrazami, personifikując je. Prywatne twarze – dopóki nie zostały umieszczone na ścianie – były anonimowe. Dzięki realizacji szablonowej zostały wystawione na widok publiczny.
W bezpośredni sposób do przypadkowego odbiorcy zwraca się natomiast autor jednokolorowego szablonu zatytułowanego MYŚL, odbitego w przejściu podziemnym przy Placu Jana Pawła II. Przedstawiony mężczyzna z wyciągniętym na wprost – w kierunku przechodnia palcem wskazującym, nakazuje mu – mówiąc dobitnie – samodzielnie myśleć. Krótkie słowo, przesłanie poparte wymownym gestem sprawiają, że szablon pobudza do refleksji mimo braku skonkretyzowanego przez twórcę tematu, który mógłby stronniczo zaangażować odbiorcę.
Odmienne intencje przyświecały Mihauowi, który w ironiczno-prześmiewczy sposób stworzył serię rozpoznawalnych szablonów LEGALIZE IT!, na których (i pod których treścią) w sposób fikcyjny podpisały się postacie ze świata polskiej polityki, między innymi Jolanta Kwaśniewska oraz Roman Giertych. Ich poparcie w sprawie tytułowego zalegalizowania wzmocnione zostało dodatkowo wymownym atrybutem w postaci jointa w ustach oraz zielonobarwną głową Janusza Korwin-Mikkego – nie kryjącego się zwolennika legalizacji marihuany.
W równie humorystyczny sposób autorzy poniższych szablonów połączyli tekst z przemyślanym i dopracowanym obrazem. Wzory zlokalizowane kolejno na ulicy Drzewnej, w okolicy Mostu Grunwaldzkiego oraz przy ulicy Piotra Skargi operują żartem słowno-obrazowym, dzięki czemu płynący z ich treści przekaz ma duże szanse trafić do większej liczby potencjalnych odbiorców.
Człowiek w masce przeciwgazowej przypominający obcego przybysza z innej planety; różowy kot z ludzkim torsem, łudząco podobny do policjanta w mundurze; wszędobylskie krowy, które opanowały najprawdopodobniej cały Wrocław, wychodząc także poza jego granice; prowadzące ze sobą onomatopeiczny dialog ( – KO KO KO KO. – FUCK FUCK FUCK) kura i kaczka – to umiejętnie przygotowane pod każdym względem (a przede wszystkim merytorycznym) szablony. Uproszczone do granic możliwości, niewielkie formy malarskie pozbawione zbędnych szczegółów zawdzięczają swojej czytelności krótszą drogę do odszyfrowania ich humorystycznej treści.
Jednym z ciekawszych słowno-obrazowych szablonów widocznych w przestrzeni miejskiej Wrocławia jest wzór odbity na budynku przeznaczonym do renowacji i remontu zlokalizowany przy ulicy Józefa Piłsudskiego.
Spod siatki zabezpieczającej elewację rzuca się w oczy odbity napis z zabawną historyjką obrazkową, wykonany za pomocą szablonu: sylwetowo potraktowany wieloryb z otwartymi szczękami pożera mniejsze rybki napotkane na jego drodze. Pod spodem te same mniejsze rybki, całą ławicą przybierają kształt większej ryby, próbującej tym razem pożreć pojawiającego się na początku tej historyjki wieloryba. Przewrotność losu? Pomysłowość istot niemyślących? Zwycięstwo dobra nad złem? Wręcz przeciwnie! Ta syntetyczna opowiastka opatrzona jest mottem, które z powodzeniem mógłby wykorzystywać niejeden coach na swoich meetingach: NARZEKANIE NIC NIE ZMIENIA. TRZEBA SIĘ ORGANIZOWAĆ. Proste i zarazem ponadczasowe przesłanie poparte tekstem wraz z wymownym, narracyjnym i zabawnym rysunkiem trafia do każdej grupy wiekowej i społecznej.
Mniej uniwersalne dla odbiorcy pole treściowo-obrazowe reprezentują z kolei szablony odnoszące się do tematów politycznych, propagandowych i patriotycznych. Często oparte są na prostym schemacie: nacjonalistyczny symbol, skrótowa lub pełna nawa ruchu czy też organizacji, oraz hasło przewodnie. Pomimo faktu, że znaki te odnoszą się do czasów, w których walka o niepodległość kraju była prowadzona w sposób radykalny i wobec skonkretyzowanego wroga, pewne idee nacjonalistyczne podtrzymywane są także obecnie, czemu dają wyraz pojawiające się na terenie Wrocławia liczne wzory.
Szablon odbity na ścianie budynku przy ulicy Świętego Mikołaja przedstawia logo Organizacji Wojskowej Związek Jaszczurzy, która wraz z innymi mniejszymi organizacjami o charakterze narodowym w 1942 roku została wcielona do konspiracyjnej organizacji wojskowej obozu narodowego, funkcjonującej pod nazwą Narodowych Sił Zbrojnych. Okolicznościowy wzór powstał w 2012 roku w siedemdziesiątą rocznicę uformowania zrzeszenia, jako znak pamięci o działalności zbrojnej w służbie walki o niepodległość Polski.
W dzielnicy Nadodrze niejednokrotnie powielony jest również szablonowy symbol Obozu Narodowo-Radykalnego (ONR) z charakterystycznym znakiem Falangi – ręki z mieczem. Ugrupowanie ideowe założone zostało w 1934 roku, działało nielegalnie i pomimo rozpadu było nadal wierne propagowanym poglądom.
Szablony przywołujące działalność organizacji i ruchów narodowościowych założonych w czasach okupacyjnych na murach wrocławskich nie stanowią jednak odosobnionych przypadków. Współcześnie działające stowarzyszenia i organizacje patriotyczne jak Białe Wilki z Lubina chętnie wykorzystują metodę szablonu, by móc w podobny sposób zaznaczyć swoje istnienie, a tym samym zwrócić uwagę na prowadzoną działalność o charakterze edukacyjno-społecznym. Poprzez umieszczenie w obszarze wzoru odnośnika do strony internetowej uliczny odbiorca może zainteresować się inicjatywą, nie wykazując przy tym ignorancji wynikającej z braku zrozumienia treści szablonu.
Taktyka umieszczania dodatkowych informacji w obrębie wzoru realizuje swoje zadanie także w przypadku szablonów, za którymi kryją się kampanie społeczne, akcje na rzecz potrzebujących czy lokalne działalności. Dobrze zaprojektowane znaki, logo i symbole koegzystują ze środowiskiem miejskim. Docieranie za pomocą takiego medium jest nie tylko formą reklamy, ale przede wszystkim silnym komunikatem, który nie sprzedaje wprost wszystkich informacji, ale pozwala na bardziej racjonalne i przemyślane do nich podejście. We Wrocławiu tego typu zabiegi stosują autorzy poniższych szablonów:
Kampania społeczna: Antyfutro.pl (Koalicja na Rzecz Zakazu Hodowli Zwierząt Futerkowych w Polsce), Salon fryzjerski oraz sklep z dredami: Dread-Zone.pl, Fundacja Wrocławskie Hospicjum Pomocy dla Dzieci.
Jeśli chodzi o przykłady wrocławskiego szablonu, który łączy obraz z tekstem, warto na koniec zwrócić uwagę na te przykłady skierowane i tworzone przez zamknięte grupy określonych gatunków muzycznych i filmowych. Odbity na ścianie przy ulicy Rybackiej szablon „More Core For People” – z charakterystyczną czaszką i bawolimi rogami – to równocześnie symbol wyznawców gatunków muzycznych takich jak Gabber, Hardcore, Breakcore, Frenchcore, Terrorcore, Speedcore oraz Industrial. Umieszczone w polu wzoru hasło nawołuje do poznania specyfiki subkultury, której ideologia opiera się na gatunku muzycznym.
Z kolei bardzo uproszczony w formie szablon: „IF THE KIDS ARE UNITED.OI!” dla niewtajemniczonych odbiorców może zawierać dwie kolidujące ze sobą treści. Dla tak zwanych Oi!owców – czyli street punkowców – jest on po prostu połączeniem nazwy gatunku muzycznego (oraz wychodzącej z niego subkultury) oraz tekstem z piosenki zespołu Sham 69 – jednego z przedstawicieli muzyki Oi!.
W podobny sposób oddziałuje szablon stworzony jako hołd dla filmu z 2004 roku produkcji rosyjskiej pod tytułem Straż nocna. Sylwetowo potraktowany ptak z rozłożonymi skrzydłami, opatrzony dopiskiem: „STRAŻ NOCNA”, odwołuje się wprost do fabuły. Symbol ptaka jako powszechny motyw, nacechowany wieloma znaczeniami i odniesieniami, nie mógłby jednak w tym wypadku zostać odczytany poprawnie, gdyby nie nakierowująca na niego treść uzupełniająca w postaci umieszczonego w nawiasach oryginalnego tytułu: „Nochnoy dozor”. (Tekst zapisany fonetycznie jako NOCZNIJ DOZOR).
Przywołane w artykule przykłady potwierdzają, że szablon uliczny we Wrocławiu próbuje walczyć o atencję odbiorców, wykorzystując swoje największe atuty formalno-techniczne, jak lapidarność i czytelność. Przejawia się to zarówno w różnorodności treści i tematów (szablony artystyczne, reklamowe, informacyjne, polityczne, humorystyczne etc.), jak i samej liczbie odbijanych wzorów. Niestety ze względu na użyte materiały stencile nie cieszą się długowiecznością. Ich zapis na murach nie jest trwały, a specyfika tzw. wspólnej przestrzeni miejskiej narzuca im swoistą efemeryczność. Tekst ten nie ma na celu udowodnić, iż Wrocław należy okrzyknąć miastem street artu, a istniejące w strukturze miasta szablony powinno się skategoryzować jako dzieła wybitne czy nad wyraz oryginalne. Jego zadaniem jest zwrócenie uwagi na samo zjawisko szablonu i jego zauważalne istnienie jako samodzielnego przekazu wizualnego na mapie ulicznego Wrocławia.
Tekst i foto: Anna Masłoń