Przeobrażenia i nowe formy poszukiwań

wróć


 

Piotr Bentkiewicz: Przeobrażenia i nowe formy poszukiwań

 

Nie mogąc wskazać ciągłości tradycji kulturowej na Dolnym Śląsku, określającej znaki tożsamości przestrzennej i symbolicznej mieszkańców regionu, warto poszukać tych aspektów współczesności, które mogłyby kształtować mniej lub bardziej klarowne podstawy identyfikacji lokalnej i regionalnej. Wydaje się, że w ostatnim dwudziestoleciu, po przełomowym roku osiemdziesiątym dziewiątym i trudnym okresie transformacji lat dziewięćdziesiątych, która w sposób szczególny dotknęła Dolny Śląsk, region stanął w obliczu nowych wyzwań cywilizacyjnych. Modernizacja, innowacyjność, inwestycje gospodarcze nastawione na  masową skalę produkcji – wpisują się tu w szeroki kontekst przeobrażeń globalizacyjnych współczesnego świata. Ale to oczywiście proces wielowymiarowy i nieprosty, bo rozwój gospodarczy nie przełożył się niestety równomiernie na mapę geograficzną Dolnego Śląska. W ostatnich latach można dostrzec pogłębiającą się przepaść między obszarami dynamicznego rozwoju z dominującym Wrocławiem w roli głównej, przyswajającym i niejako „anektującym” potencjał regionu, a obszarami, gdzie czas jakby zwolnił, uległ zawieszeniu, utkwił gdzieś na początku drogi w środku lat dziewięćdziesiątych. To miejsca, gdzie wciąż jeszcze, mimo dostępu do unijnych środków, trudno zagoić rany powstałe w czasie transformacji. Ma to oczywiście bezpośredni wpływ na przemieszczanie się ludności, zwłaszcza młodych generacji, skazanych  na emigrację zarobkową. Nie sprzyja to, rzecz jasna, tworzeniu się współczesnej tożsamości lokalnej, chociaż pewnie warto zaznaczyć, że sam proces migracyjny wpisuje się w uniwersalne tendencje kulturowe początków XXI wieku.

W tym kontekście Bolesławiec, do którego zawiodły nas drogi tożsamościowych poszukiwań, znalazł się w dosyć dogodnej sytuacji. Skomunikowany z resztą regionu oraz pozostałą częścią kraju, także z pobliskimi Niemcami i Czechami, z uwagi na inwestycje gospodarcze, związane między innymi z ceramiczną tradycją miasta, bezrobociem sięgającym w 2015 roku pięciu procent, ulokował się w grupie najbardziej dynamicznie rozwijających się miast Dolnego Śląska – wyjaśnia Krzysztof Gwizdała, wydawca jednego z bolesławieckich portali informacyjnych „istotne pl”. Ma to oczywiście przełożenie na modernizacyjne zmiany dokonujące się w mieście – inwestycje gospodarcze, kontynuację rewitalizacji starówki, stworzeniu nowoczesnego systemu ochrony przeciwpowodziowej czy odbudowie kąpieliska miejskiego, przekształconego na tzw. Termy Bolesławieckie. „Bolesławiec?  Dosyć innowacyjne miasto,  uważam. Ostatnio jedną z lepszych, w moim odczuciu, inwestycji było odrestaurowanie i odbudowa miejskiego kąpieliska, któremu przywrócono dawną świetność. Doceniam ofertę tej placówki” – mówi Sebastian Bejgler, bolesławianin z urodzenia, przedstawiciel młodego pokolenia. „Studiuję w Legnicy i dojeżdżam codziennie na zajęcia – po południu lubię tutaj wracać – ciągnie dalej Sebastian. A czy jest coś tu szczególnego? Dla mnie chyba chodzi o świadomość tradycji ceramicznej. Poza tym uwielbiam przechadzać się deptakiem przy rynku w centrum miasta. Najładniejszy jest latem oraz późną zimą – kiedy to wieczorami pada śnieg, odbijając się w świetle miejskich iluminacji (…). No i teraz starówka przeżywa renesans – pojawiło się kilka lokali gastronomicznych, restauracji. Z chęcią je odwiedzam, chociaż ostatnio rzadziej z racji studiów. Są to m.in. Cafe Pasja pod Arkadami w Rynku czy Restauracja pod Złotym Aniołem. Wcześniej też gościłem w Piwnicy Paryskiej przy Villi Ambasada. Poza tym w sferze kultury warto zwrócić uwagę na odremontowanie Teatru Starego i dostęp do Kina Orzeł, w którym organizowane są spotkania i seanse w ramach Dyskusyjnego Klubu Filmowego”.

Powstają nowe miejsca spotkań, trwa rewitalizacja starówki i innych obiektów w centrum. Warto dodać, że wcześniejsze odtwarzanie centrum miasta po zniszczeniach wojennych dokonano w Bolesławcu na podstawie planów architektonicznych, nawiązujących do stylistyki zniszczonych fragmentów starej zabudowy. Dość udane stylizacje odróżniają Bolesławiec od miast podobnej wielkości, w których zabytkowa architektura sąsiaduje nierzadko ze szpecącymi realizacjami urbanistycznymi z lat sześćdziesiątych, siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Rozwój ekonomiczny miasta sprzyja wspieraniu i finansowaniu przez samorząd różnorodnych inicjatyw kulturalnych,  instytucji kultury (BOŚ, Centrum Integracji Kulturalnej, Muzeum Ceramiki), imprez miejskich – od większych, takich jak chociażby Święto Ceramiki, po bardziej kameralne działania animacyjne. Jak wspominał Sebastian, w Bolesławcu funkcjonuje utrzymujący się na bardzo dobrym poziomie, a finansowany przez samorząd, DKF przy Kinie Forum, nastawiony na prezentacje najnowszych produkcji filmowych o niekomercyjnych wartościach artystycznych. W mieście do niedawna funkcjonowało pięć portali informacyjnych, regularnie ukazują się trzy gazety poruszające tematykę lokalną. To tyle, ile w zdecydowanie większej Legnicy – wyjaśnia Krzysztof Gwizdała, trzydziestolatek, który widzi w Bolesławcu miejsce przyjazne dla życia, i z którym w pełni się identyfikuje. Gwizdała podkreśla także wysoki poziom szkolnictwa w mieście, odzwierciedlający się w wysokim odsetku przyjęć na studia wyższe.

Stałym punktem odniesienia do tradycji lokalnych, będących wyznacznikiem zbiorowej świadomości, a który prawie zawsze pojawia się w rozmowach z bolesławianami, jest oczywiście tradycja wyrobu ceramiki, rozpoznawalnej dzięki charakterystycznej stylistyce. Jeśli spojrzymy na przemysłową mapę Bolesławca, zauważymy, że większość zakładów produkcyjnych to właśnie firmy zajmujące się tą gałęzią przemysłu. W tym kontekście przełomowy dla Dolnego Śląska rok 1945, zmieniający zupełnie charakter kulturowy regionu, nie zachwiał tradycji ceramicznych miasta. Już w odmiennych warunkach etnicznych dosyć szybko przywrócono wyrób ceramiki, wykorzystując pozostawiony przez Niemców potencjał przemysłowy. Lokalne zakłady dosyć dobrze dały sobie też radę w trudnym dla regionu okresie transformacji. Obecnie funkcjonują tu największe w Polsce Zakłady Ceramiczne Bolesławiec, poza tym Zakłady Chemiczne Wizów, Gerresheimer Bolesławiec, wiele mniejszych firm ceramicznych, ale też takich, które pełnią rolę podwykonawców w procesie wyrobu naczyń. Stworzenie strefy ekonomicznej pozwoliło na rozwój innych branż przemysłowych, reprezentowanych m.in. przez Zakłady Tkanin Technicznych Bonitex, Bolesławieckie Zakłady Materiałów Ogniotrwałych, Zakład produkcji Kaloryferów i Systemów ogrzewania Zehnder oraz Zakłady Skór i Materiałów o przeznaczeniu przemysłu motoryzacyjnego Bader. Wzmianka o tych inwestycjach przemysłowych nie pojawią się w tym miejscu przypadkiem – rozwój ekonomiczny Bolesławca pojawia się niejednokrotnie w rozmowach z mieszkańcami, to jakby współczesny punkt odniesienia, element narracji lokalnej, stający się powoli, zwłaszcza wśród młodego pokolenia, elementem identyfikacji z miastem. Rozwój ekonomiczny w sposób naturalny spowalnia proces migracji, umacnia więc społeczność, pozwalając na kształtowanie się tożsamości lokalnej. Ciekawą w tym kontekście wydaje się działalność Manufaktury, założonej kilka lat temu rodzinnej firmy ceramicznej, zajmującej się wyrobem naczyń utrzymanych we współczesnej stylistyce, choć wykorzystującej tradycyjne wzorce bolesławieckie, ukształtowane w XIX wieku. Właściciele tej firmy organizują wystawy, propagują tradycję poprzez warsztaty adresowane do młodzieży, podjęli też współpracę z Bolesławieckim Muzeum Ceramiki, dawnym muzeum miejskim, w którym – dla ciekawostki – obok 6 tysięcy eksponatów znajduje się także  replika Wielkiego Garnca Mistrza Joppego (z 1753 roku), kiedyś uznawanego za największe naczynie na świecie.

Skąd w Bolesławcu tradycje ceramiczne? Ze względu na uwarunkowania naturalne, rzecz jasna. Niedaleko od miasta znajduje się dorzecze Bobru i Kwisy, w którym występują bogate pokłady gliny o wyjątkowej jakości, stanowiącej doskonały materiał do wyrobu elementów ceramicznych. Dodatkowym czynnikiem, który sprzyjał produkcji, było odnalezienie zasobów tzw. gliny żaroodpornej, wypalanej w wysokich temperaturach, co zapewnia dużą trwałość wyrobów, oraz gliny pozwalającej na osiągnięcie efektu szkliwa ziemnego. Materiał ten jest wykorzystywany w procesie szkliwienia, w którym uzyskuje się naczynia wysokiej jakości o charakterystycznym, brązowym zabarwieniu.

Pierwsze zapiski o wyrobie ceramiki w Bolesławcu pochodzą  z czternastowiecznych ksiąg miejskich. W 1382 roku pojawia się wzmianka o jednym z garncarzy pracujących na terenie miasta. Ale wykopaliska archeologiczne potwierdzają fakt, że tradycje te są o wiele wcześniejsze –rozwijane jeszcze przez okoliczną ludność słowiańską. O krystalizacji i jednoczesnej regulacji prawnej działalności ceramicznej dowiadujemy się z przekazów szesnastowiecznych, w których mowa o cechach rzemieślniczych. Dla podwyższenia jakości wyrobów ograniczono wtedy liczbę warsztatów do pięciu cechów garncarskich, które zaspokajały potrzeby miejscowe, ale zajmowały się też eksportem na rynki niemieckie i czeskie. Jak czytamy na elektronicznej stronie Żywego Muzeum Ceramiki, prowadzonej przez właścicieli wspominanej Manufaktury: „Od XIX wieku bolesławieckiej ceramiki nie da się już pomylić z żadną inną. Wprowadzone wówczas zdobienia za pomocą specjalnej techniki stempelkowej są wyróżnikiem naszych naczyń do dnia dzisiejszego. Kółka, kwiatki, kropki stemplowane kobaltowym barwnikiem na kremowych naczyniach stały się marką samą w sobie. Jeśli dodać do tego wyjątkową wytrzymałość naszych naczyń oraz to, że po dziś dzień wytwarzane są ręcznie – nie dziwi fakt, że ich popularność stale rośnie, a zastawy z Bolesławca zdobią stoły na całym świecie”[1].

Każdego roku w Bolesławcu odbywa się tzw. Święto Ceramiki, impreza masowa, przypominająca ogromny ceramiczny festyn, z koncertami, pochodem przebierańców i, co ważne, warsztatami ceramicznymi oraz wystawami, na których prezentują się nie tylko miejscowe przedsiębiorstwa, ale także wystawcy z całej Europy. Starówka przypomina wtedy wielką ceramiczną pracownię. Jeśli zapytać bolesławian o charakterystyczne wydarzenia w Bolesławcu, to prawie zawsze pojawia się ta odpowiedź. „Najbardziej znane i z ‘pompą’ jest święto ceramiki, podczas którego można poznać, dlaczego to miasto (Bolesławiec) jest miastem ceramiki. Niesamowite jest zobaczyć tych wszystkich wystawców z różnych zakładów ceramicznych. Odbieram to wydarzenie bardzo pozytywnie” – kontynuuje Sebastian Bejgler.

Imprezy tego typu zyskują najczęściej sporą grupę odbiorców, ale nie brak też sceptyków. Rozmawiam na ten temat z Mateuszem Suszkiem, studentem wrocławskiej judaistyki i antropologii kultury. „Dla mnie to masówka, a tradycja ceramiczna, moim zdaniem, to taki produkt na zewnątrz, eksportowy. Tak samo jak tożsamość związana z wyrobem ceramiki. To się na nic nie przekłada w rzeczywistości. Ja lubię tylko tę stylistykę surowych ‘buncloków’, brązowych naczyń, jakby niedokończonych” – mówi Szuszek. Głos w dyskusji na temat lokalnej identyfikacji? A może po prostu wyraz indywidualnych potrzeb i preferencji? Mój rozmówca nie utożsamia się z Bolesławcem, chociaż z niego pochodzi. Jakby w zgodzie z tendencjami dolnośląskimi, wpisującymi się w szersze procesy globalizacyjne, w których ważne miejsce zajmuje kultura dużych ośrodków, fascynuje go bardziej wielkomiejskość Wrocławia, jego potencjał, energia,  wielobarwna tkanka miejska, choć sceptycznie odnosi się do tezy o wielokulturowości stolicy regionu. „Dla mnie to naciągany produkt reklamowy” – stwierdza. (Na marginesie, o wyjeździe do Wrocławia myśli też cytowany wcześniej Sebastian Bejgler). Tymczasem większość uczestników debaty zorganizowanej w ramach projektu W drodze do tożsamości, która odbyła się w czerwcu 2016 r. w bolesławieckim Centrum Integracji Kulturalnej, przywoływała ceramikę jako stały element identyfikacji lokalnej, a byli to przedstawiciele różnych środowisk i generacji.

Dokąd zmierza współczesna tożsamość dolnośląska w swojej dynamice, przeobrażeniach, procesie „stawania się”, tożsamość niedookreślona i płynna? Siedemdziesiąt lat po przesiedleniach pojawiają się nowe jakości, trochę w wyniku zmian pokoleniowych, ale też przez naturalny upływ czasu. Przeszłość migracyjna ulega zapomnieniu, choć nadal kultywuje się tradycje sprzed przybycia do „Ziemi Obiecanej”. I jest to zjawisko o tyle pozytywne, że może stać się elementem scalenia transgranicznej spuścizny historycznej ze współczesnością, w którym ważne miejsce zajmuje również świadomość kulturowej obecności Niemców na tych terenach. Przeszłość przesiedleńcza jest tu pewnym atutem. Można zaryzykować stwierdzenie, że cechą Dolnoślązaków jest pewna plastyczność myślenia z uwagi na brak utrwalonych tradycją struktur społecznych. Od dwudziestu kilku lat, powoli, trwa kształtowanie modelu społeczeństwa obywatelskiego, proces hamowany wcześniej przez centralizm PRL-u. Jednym z jego istotnych elementów jest lokalność właśnie. Tworzeniu wspólnych narracji może służyć poczucie odpowiedzialności za miejsce urodzenia – dom, ulicę, wieś, miasto… wreszcie region. Współuczestniczenie w życiu małych wspólnot niewątpliwie wzmacnia tożsamość lokalną i regionalną. Wydaje się, że wśród najmłodszych pokoleń umacnia się tożsamość oparta na wyznacznikach, mających charakter systemu symboli już bez nadmiernego obciążenia powojenną historią. Miejsca, krajobraz, zabytki, wydarzenia kulturalne, więzi grupowe – stają się wyznacznikami tożsamości emocjonalnej. Proces kształtowania świadomości dolnośląskiej trwa nadal, wpisany w kontekst przekształceń współczesnego świata. Jakie jakości przyniesie? To pytanie, oczywiście, otwarte.

 

 

Piotr Bentkiewicz


[1] Zob.: http://ceramiczna-przygoda.pl/boleslawiec/, dostęp z 18.10.2016.