Rolnictwo Wspierane Społecznie

wróć


 

Anna Rumińska: Rolnictwo Wspierane Społecznie, czyli podstawy sieci współpracy spożywczo-rolniczej

 

Uwaga: zanim przeczytasz ten artykuł, zajrzyj do cz. I tego tematu.

 

Wspieranie społeczne rolnictwa jest na Dolnym Śląsku domeną ostatnich kilku lat, to nowy trend w naszym regionie.[1] W dniach 16-19 września 2016 roku w Ostrawie odbędzie się III Europejskie Spotkanie RWS (ang. Third European Community Supported Agriculture Meeting). Wydarzenie jest wspierane społecznie poprzez tzw. crowfunding, czyli publiczną zbiórkę online kwoty 6000 EUR[2], a organizuje je The International Community Supported Agriculture Network URGENCI. Inicjatywy, takie jak tak, nie mogą istnieć bez Internetu. Według facebookowej strony „Rolnictwo Wspierane przez Społeczność – Polska”[3] już 500 tys. europejskich konsumentów pozyskuje żywność w formule RWS. Pierwszy RWS w Polsce powstał w 2012 roku w miejscowości Świerże Panki pod Warszawą. Na stronie internetowej urgenci.net opublikowano w 2016 roku pierwszą listę RWS w Europie. Na liście polskich RWS-ów opublikowanej na stronie ww. RWS Polska widnieją trzy poniżej wymienione dolnośląskie gospodarstwa. RWS Polska informuje, że posiadają one certyfikat ekologiczności. Oferują warzywa, owoce, jaja lub mięso. Nie widnieją jednak na liście europejskiej. Oferują zmienną liczbę paczek w sezonie.

  1. Zielone Marzenie Małgorzaty Bliskowskiej[4] z Krzeszowa (gmina Kamienna Góra),
  2. Eko-farma u Piotra Piotra Kijanki[5] z Kromnowa (gmina Stara Kamienica),
  3. RWS u Wandy.[6]

 

Warzywa z gospodarstwa ekologicznego Małgorzaty Bliskowskiej "Zielone Marzenie" z Krzeszowa, które funkcjonuje w systemie RWS / Fot. Anna Rumińska, Archiwum Slow Food Dolny Śląsk.

 

Wspieranie społeczne dotyczy nie tylko rolnictwa, ale wielu różnorodnych inicjatyw, np. założenia gospodarstwa lub firmy (w oparciu o zbiórkę publiczną), funkcjonowania tzw. działek pracowniczych, czy edycji czasopism: np. „Magazyn Miasta”, „SLOW” czy najnowszego wydawnictwa szwedzkiego gospodarstwa permakulturowego „Ridgedale Permaculture”. Bez względu na branżę wsparcie polega na społecznej partycypacji finansowej. Uczestnicy włączają się finansowo już w procesie tworzenia określonego dzieła wymyślonego uprzednio przez autorów – np. plonów w przypadku rolnictwa, maszynopisu w przypadku czasopisma czy infrastruktury w przypadku farmy. Potrzebna jest tu żywa gotówka, a nie wkład osobowy, rzeczowy lub lokalowy, jak bywa w innych sieciach współpracy. Gotówkę przeznacza się następnie na konkretne wydatki, do których udziałowcy mogą mieć dostęp, co jest określone w umowie. W tego typu partycypacji nie ma jednak miejsca na empowerment, aktualny w wielu inicjatywach edukacyjnych. Empowerment polega nie tylko na partycypacji, ale też na współdecydowaniu o przebiegu realizacji przedsięwzięcia, tj. wpływie na kształt dzieła końcowego. W przykładowym, typowym projekcie edukacyjnym wzbogaconym o empowerment uczniowie uczestniczą w opracowaniu programu zadań, nie są tylko ich wykonawcami. W projektach wspieranych społecznie – m.in. sieciach współpracy rolniczej i konsumenckiej – nie ma miejsca na empowernment. Dzieło końcowe tworzone jest w oparciu o tryb składkowy: wpłacasz nam tyle, ile prosimy, a my potem tworzymy to, co wymyśliliśmy i dzielimy się tym z tobą.

 

Warzywa z gospodarstwa ekologicznego Piotra Kijanki "Eko-farma u Piotra" z Kromnowa, które funkcjonuje w systemie RWS / Fot. Anna Rumińska, Archiwum Slow Food Dolny Śląsk.

 

W tym miejscu pojawia się kluczowa różnica między zbiórką publiczną a omawianą partycypacją finansową noszącą znamiona mecenatu. W zbiórce publicznej nie ma zwrotu, co najwyżej wzmianka o składce lub podziękowanie. Płacisz i nie wymagasz niczego. Jednak mecenat jest inny. Nie istniał i nie istnieje mecenat bezinteresowny. W okresie renesansu mecenasi sztuki uzależniali od siebie artystów. Płacili, ale i wymagali. Ten typ zależności można nazwać wsparciem lub protektoratem, ale była to też jedna z form niewolnictwa. RWS funkcjonuje inaczej, to kolejna forma współpracy. Zarówno literackie projekty edytorskie, jak i wsparcie rolnicze to po prostu przedpłaty, czyli zbieranie klientów przed powstaniem produktu/dzieła. Z tą różnicą, że w projektach edytorskich produkt na pewno powstanie, a w rolniczych ryzyko niepowodzenia jest większe. Na tym bowiem zasadza się idea wsparcia: rolnik ma tak trudną pracę, że konsumenci winni go wesprzeć, zamiast oczekiwać tylko równych wymiarowo marchewek. Obecna wiedza większości konsumentów o trudach pracy w rolnictwie i ogrodnictwie jest tak niska, że nie widzą oni niestety ścisłych powiązań między paleniem w swych piecach plastikowych śmieci a cenami warzyw w osiedlowym warzywniaku. Społeczne wsparcie rolnictwa jest więc formą edukacji. Zakłada rozłożenie ryzyka związanego z niepowodzeniem rolniczym, np. z powodu złej aury, a nawet klęski żywiołowej (np. długotrwałej suszy w kluczowych okresach wegetacji), niesprzyjającymi okolicznościami politycznymi (np. zmiany przepisów w wyniku zmiany grupy rządzącej) czy np. niespodziewaną zarazą roślinną lub zwierzęcą. Głównymi barierami zawsze są czynniki tzw. naturalne, środowiskowe. Susza, ciągłe deszcze, nieoczekiwane przymrozki – to są największe bolączki współczesnych MAŁYCH rolników, którzy nie stosują wspomagaczy w postaci skomplikowanego sprzętu i zaawansowanej, acz szkodliwej chemii. Ktoś powie „ubezpiecz swoje gospodarstwo” – doskonale, ale analiza wysokości składek ubezpieczeniowych sprowadza od razu na ziemię. Wydać jednorazowo 3000 zł nie jest lekko. RWS-y nie rozwiązują tych problemów, stwarzają jedynie inną formę relacji wytwórca-odbiorca.

 

W ramach "WOJ. Wiedza O Jedzeniu" Slow Food Dolny Śląsk prowadzi m.in. spotkania przedszkolaków z sadowniczką, Anną Szlączką, podczas którego dzieci poznają dżdżownice i dobre bakterie żyjące w glebie / Fot. Anna Rumińska, Archiwum Slow Food Dolny Śląsk.

 

Mecenas rolniczy nie tylko realizuje więc przedpłatę, ale też dzieli troski rolnika – to jest sedno owego wsparcia: SOLIDARNOŚĆ. Drugie słowo klucz, to SEZONOWOŚĆ. Płacimy zimą, jemy w sezonie. W tym kontekście jest to ruch slowfoodowy – koncentruje się na sezonowości plonów dostosowanej do lokalnego klimatu i zachęca do robienia przetworów, a dotyczy to nie tylko warzyw i owoców, ale i serów i mięsa. Z jajami bywa inaczej. Udziałowiec RWS-u dzieli także trudy uprawy i zbiorów – mecenas przyjeżdża na pole i wspólnie odchwaszcza lub zbiera truskawki. Przedpłaty nie są wysokie i w tym sensie jest to zbiórka publiczna, bo małe składki konstruują znaczącą pulę pieniędzy ułatwiającą rolnikowi podjąć działania na rzecz nowego sezonu. RWS wypełnia lukę trudno osiągalnych kredytów bankowych i jest pewnego rodzaju kredytowaniem, jednak wolnym od lichwy. Przedpłatnik nie jest sponsorem, jak w przypadku zbiórki publicznej np. na założenie farmy. Przedpłatnik wpłaca kwotę precyzyjnie określoną przez wykonawcę-rolnika (tak jest w RWS) albo wybraną z kilku progów finansowych (tak jest w niektórych projektach edytorskich i niektórych RWS). W zależności od wyboru otrzymuje obietnicę określonej formy zwrotu: w postaci dzieła w całości lub jego części. Przykładowo, jeśli w styczniu wpłacamy 500 zł, kilka miesięcy później – w pełni sezonu – otrzymujemy przez dwa miesiące cotygodniowa paczkę pełną żywności – standard podstawowy warty łącznie 500 złotych. Jeśli zaś wpłacamy 250 zł, otrzymam tylko część standardowej paczki. Jeśli plony się nie udadzą, otrzymujemy mniejsze paczki bez zwrotu gotówki – solidarnie godzimy się na rozłożenia strat na uczestników RWS, aby nie ponosił ich tylko rolnik. Zdarza się bowiem, że rolnicy mają poważne problemy bytowe, osobiste, zdrowotne, rodzinne, finansowe lub dowolne inne i są przypadki, że RWS się nie udał. Jednak są to wyjątkowe sytuacje i można doprowadzić sprawę do szczęśliwego końca. Jednak wymaga to od wszystkich zachowania cierpliwości, utrzymania dobrych relacji oraz skutecznej i zrównoważonej komunikacji. RWS-y są nowoczesną formą sieci rolniczo-konsumenckiej opartą na bezpośrednich kontaktach między rolnikiem a klientem, znanych z przeszłości choćby w formie miejskich targowisk, na których pojawiali się okoliczni farmerzy sprzedający swoje plony. Nie ma reguły co do wieku lub kondycji finansowej gospodarstwa podejmującego RWS – inicjatywa musi wyjść bowiem od rolnika. W Dobrzyniu nad Wisłą działa RWS prowadzony przez bardzo młodych rolników, Bartłomieja i Annę.[7] Specyfiką RWS-ów jest ich rodzinny charakter, a także wspólne spożywanie posiłków, cieszenie się zbiorami, pracą w polu, sadzie lub hodowli, radowanie się plonami i wspólnym posiłkiem. Dzięki takiej formule RWS-ów wzrasta świadomość kulinarna, realizowana jest też edukacja gastronomiczna – prócz rolniczej. W tym kontekście RWS-y wypełniają niszę w polskich przedszkolach i szkołach, oferując środowisko idealne do edukacji dziecięcej nt. jedzenia i jego pochodzenia. Niewielkie, rodzinne gospodarstwa rolne i sadownicze, nie mogąc w pełni uniezależnić się od kaprysów aury i innych przeszkód w dojściu do plonów, zakładają często tzw. zagrody edukacyjne, aby realizować odpłatną edukację rolniczo-gastronomiczną na swoim terenie. Jest to dobry trend, niemniej to wielka szkoda, iż rolnik nie może utrzymać się z samego rolnictwa. Nie świadczy to dobrze o systemie państwowym, w którym ów rolnik funkcjonuje.

 

W trakcie warsztatu ogrodniczego z cyklu "WOJ. Wiedza O Jedzeniu / Ślimak w Ogrodzie" prowadzonego przez Slow Food Dolny Śląsk dzieci z Przedszkola nr 54 we Wrocławiu sieją szpinak i fasolkę / Fot. Anna Rumińska, Archiwum Slow Food Dolny Śląsk.

 

Szczególnym wydarzeniem w życiu wspólnoty RWS-owej jest początek i koniec sezonu rolniczego. W praktyce te momenty nie istnieją, bo rolnik ma dużo pracy przez okrągły rok, jednak klienci – konsumenci pochodzący często z miasta – pragną celebracji i rytualizacji momentów ważnych w wegetacji roślin uprawnych. Ma to szczególne znaczenie nie tylko dla integracji grupy, ale też w rozwoju dzieci i młodzieży. Warto też uczyć, że w zimie również są prace do wykonania. Zimy nie są już tak ostre, jak dawniej, więc obcowanie z glebą  jest nadal możliwe i pożądane. Warto też pamiętać o Mycobacteria vaccae, tzw. bakterii szczęścia, która żyje w humusie – została odkryta przez brytyjskich naukowców, a wyniki badań opublikowano w 2009 roku.

Więcej informacji o formule RWS można znaleźć w podręczniku dostępnym online[8],  także na stronie najstarszego RWS w Polsce: Świerże Panki. Można tu zapoznać się z umową RWS i procedurami postępowania.[9]

 

 

 

Anna Rumińska

 

O autorce: architektka, antropolożka kultury i biesiady, publicystka, konsultantka, kucharka, fotografka, właścicielka i liderka grupy eMSA Inicjatywa Edukacyjna oraz inicjatyw społecznych i kulinarnych, np. Chwastożercy, Splot Szewska, Hala Targowa Wrocław Reaktywacja, Solpol Pop House. Członkini Slow Food International, propagatorka ruchu slow na Dolnym Śląsku, liderka convivium Slow Food Dolny Śląsk. Stypendystka Uniwersytetu Wrocławskiego, stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, członkini Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego. Pionierka pozaformalnej edukacji architektonicznej w Polsce, zajmuje się edukacją kulinarną, kulturową, promocją nieuprawnych (dzikich) roślin jadalnych, aktywizacją przestrzeni publicznej, politykami targowymi miast i wsi, uniwersalnym dizajnem, placemakingiem (miejscotwórstwem). Rozwija ławkologię i antropologię przestrzeni publicznej. Z pochodzenia wrocławianka.

 


[1] Online: www.wspierajrolnictwo.pl.

[2] Online: www.urgenci.net.

[3] Online: www.facebook.com/RWS.Polska.

[4] Online: https://web.facebook.com/Zielone-Marzenie-Gospodarstwo-Ekologiczne-517656661610615/timeline.

[5] Online: www.facebook.com/ekofarmaupiotra.

[6] Podano tylko numer telefonu, online: http://wspierajrolnictwo.pl/rwsy-w-polsce.

[7] Online: https://web.facebook.com/rwsdobrzyn.

[8] Online: http://igo.org.pl/przewodnik-rws.

[9] Online: http://www.rws.waw.pl/materialy.