Kaja Bartoszewicz-Bafia
Pamiętam, że przyjechałam do cioci na żółty plac Kieślowskiego, gdzie wszystkie dzieci grały w zbijaka i rzucały się poduszkami.
Pamiętam, że jeździłam na wyciągu (tzw. wyrwirączce) i wciągnęło mi rękawiczkę.
Pamiętam, jak się tutaj przeprowadziłam i wszyscy razem na szkolnym placu zabaw piekli ziemniaki.
Bożena Binkowska
Pamiętam, że w Sokołowsku pacjenci przebywający na leczeniu, chodzili grupami i wesoło śpiewali, grając na gitarze.
Pamiętam, że w klubie kuracjusza (obecny Grunwald) odbywały się zabawy i bale sylwestrowe.
Pamiętam, kiedy płonęła "Korona” – budynek, w którym mieszkało dużo rodzin. Parę osób straciło życie.
Anna Bukowska
Pamiętam, że w szkole działało kółko teatralne. W przygotowaniach do spektaklu brało udział mnóstwo osób. My, aktorzy, byliśmy najważniejsi. Efektem żmudnej pracy był występ na scenie Kina Zdrowie przed bardzo liczną publicznością.
Pamiętam dwa duże ogrody (ze szklarniami); zawierały przeróżną roślinność, która zdobiła klomby i wnętrza budynków sanatoryjnych. W jednym z ogrodów była stacja meteorologiczna.
Pamiętam, że w okresie letnim dość licznie spotykaliśmy się koło klubu Pracowniczego na ławkach. Z ZK-120 leciały utwory Led Zeppelin, Omega, The Doors, Joplin, Hendrixa i wielu, wielu innych wspaniałych. To był dobry czas.
Pamiętam, że w obecnym domu św. Elżbiety był mój żłobek, a w Leśnym Źródle było moje przedszkole, gdzie jak mi wiadomo, do tej pory straszy.
Pamiętam, że za przedszkolem była jednostka WOP. Żołnierze byli fajni, ale najlepszy był kucharz, który częstował nas kawą zbożową z cukrem w kostkach i wojskowymi, bardzo twardymi sucharkami. To było pyszne.
Pamiętam, że zimy były długie, mroźne i z ogromną ilością śniegu. Nikt się nie nudził. Działał wyciąg narciarski, górka zwana Remplem, górka Kościelna, lodowisko za szkołą. A jakie były kuligi, ho, ho!
Małgorzata Czachor
Pamiętam, że jako małe dziecko chodziłam z moim ojcem na szyny społeczne, które nie były obowiązkowe, ale jednak ludzie z wielkim zaangażowaniem brali w nich udział, nie licząc na żadne nagrody i zarobki za to.
Pamiętam, że ludzie byli zżyci i bezinteresowni.
Pamiętam również z dzieciństwa, jak wyburzali budynki. Pamiętam, jak burzyli ostatnią część Grunwaldu: wielką kopułę. Dla dzieci była to radocha. Dzisiaj niestety żal, że tyle zostało wyburzone. Pamiętam również, jak burzono budynek przy poczcie, gdzie obecnie stoi fontanna.
Pamiętam, że jako małe dziecko chodziłam z moim ojcem na czyny społeczne, które nie były obowiązkowe, a jednak ludzie z dużym zaangażowaniem brali w nich udział, nie licząc na żadne nagrody i zarobki. Ludzie byli zżyci i bezinteresowni.
Pamiętam też stołówkę pracowniczą, do której zawsze przed szkołą szliśmy po śniadanie z kankami, po zupę mleczną, kawę, chleb i masło krojone w takie śmieszne gwiazdki. Ułatwiało to życie mojej mamie, która wcześnie, bo o piątej godzinie, zaczynała pracę w pralni.
Pamiętam, że jako dzieci chodziliśmy zawsze po byłego WOP-u, gdzie stacjonowali żołnierze i częstowali nas kostkami kawy z cukrem (sic!). Dla nas, dzieci, był to rarytas.
Maria Dziugała-Sobocińśka
Pamiętam, jak z siostrą Krzysztofa Kieślowskiego, Ewą, poszłyśmy na wielką wyprawę w góry. Po kilku godzinach zostałyśmy odprowadzone przez WOP-istów na placówkę pograniczników w Sokołowsku. Następnie zostałyśmy odebrane przez rodziców. Nie obyło się bez dużych nieprzyjemności. Okazało się, że podbieranie malin naszym braciom Czechom nie uchodzi na sucho. Była to nasza pierwsza zagraniczna wycieczka w życiu.
Maria Janiszewska
W lecie 1974 r. Krzysztof Kieślowski wraz ze swoim zespołem kręcił film, którego nigdy niestety nie obejrzałam. Pamiętam jednak kwitnące szlachetne róże różnych gatunków przy budynkach sanatoryjnych. Były piękne, wielobarwne i zwracały uwagę wszystkich.
Pamiętam, że powódź w 1979 r. zamieniła ulicę Główną w wielką rzekę. Zerwany most, brak połączeń komunikacyjnych. Helikopter pomagał w zaopatrzeniu mieszkańców w niezbędne produkty.
Pamiętam, że w kinie Zdrowie emitowano po 3 nowe filmy w tygodniu. Jeden z nich w ramach DKF w czwartki. Kierownik kina dbał o najlepszy repertuar. Problemów z frekwencją w latach 1962-1964 nie było.
Piotr Klejmon
Pamiętam, jak runęła boczna ściana byłego sanatorium Grunwald. Mieszkam naprzeciwko i o całym zdarzeniu dowiedziałam się rano z radia. Podnoszę rolety okienne, a tu kilka jednostek straży pożarnej i policja z psami szukającymi ofiar. Gruzy pokryły całe cisy, które rosły na przyległym skwerku obok ruin Grunwaldu. Jakże było moje zdziwienie, że nic nie słyszeliśmy z żoną!
Jadwiga Kobus
Pamiętam, że po ulicach jeździły pługi drewniane zaprzężone w konie, a zimą były wtedy bardzo śnieżne.
Pamiętam, że odbywały się zawody rangi ogólnopolskiej na nartorolkach (uczestniczył w nich m.in. Józef Łuszczek).
Pamiętam, że świetnie prosperowało Kino Zdrowie: były filmy, występy zaproszonych gości, zespołów, artystów z całej Polski.
Pamiętam że była powódź w roku 1979, która bardzo zniszczyła Sokołowsko. Zerwało most, którym wjeżdżało się do miejscowości. Żywności dostarczano helikopterem i racjonalnie podzielono wśród mieszkańców.
Marek Kocoń
Pamiętam, że podjęliśmy z Gosią decyzję o wyprowadzce do Sokołowska z dnia na dzień. Przybyliśmy tu około 1 nad ranem. Wchodzimy do naszego nowego mieszkania, a ja zdziwiony pytam: „To tu?! Takie malutkie…”.
Pamiętam, że po przybyciu do Sokołowska miałem taki poranny rytuał – wychodziłem na schody kamienicy z kawą i papierosem, lecz po niedługim czasie papieros mi obrzydł, gdyż powietrze tutaj jest tak świeże, że po prostu przestał mi smakować.
Pamiętam, że były dni, kiedy nie mieliśmy co do garnka włożyć, lecz wtedy zawsze, nie wiadomo skąd, przyszła sąsiadka z rosołkiem lub inna ze słoikami pełnymi przetworów. Wtedy zacząłem rozumieć siłę tej małej społeczności.
Katarzyna Kłus
Pamiętam, że w Sokołowsku jeździliśmy na łyżwach po ulicy.
Pamiętam, że w Sokołowsku zawsze wychodziliśmy na podwórko wcześnie rano, a wracaliśmy późno wieczorem.
Pamiętam, że w zimie robiliśmy długie kuligi, złożone z kilkunastu sanek, które ciągnął traktor.
Gertruda Knap
Pamiętam, że w latach 50. w mojej rodzinie pojawił się pierwszy samochód. Była to zielona Škoda.
Pamiętam, że nie mogliśmy jeździć nią popołudniami ulicami Sokołowska, bo było pełno spacerujących kuracjuszy. Były to czasy, kiedy było ich więcej niż stałych mieszkańców.
Pamiętam czasy, kiedy zawsze po zimie, na wiosnę, miejscowa ochotnicza straż pożarna płukała wodą ulice z piachu.
Pamiętam, kiedy wszystkie krawężniki były bielone wapnem, a trawniki równo przystrzyżone. Sokołowsko szykowało się wtedy do Wielkanocy.
Pamiętam piękne bale organizowane w sanatorium Grunwald w sali rycerskiej. Były to zabawy na okoliczność sylwestra, czyli karnawału. Zjeżdżali się również ludzie z okolicznych miejscowości i bawili do białego rana.
Pamiętam też radiowęzeł działający w Sokołowsku. Muzyka płynęła z głośników zainstalowanych na elewacjach budynków i drzewach. Kuracjusze przesyłali różne życzenia lub podziękowania, a wszyscy słuchający uśmiechali się pod nosem.
Jadwiga Kobus
Pamiętam, że w sali rycerskiej Grunwaldu odbyło się moje wesele. Było to w roku 1980. Mąż od tamtej pory ten sam.
Pamiętam, że były cudowne dyskoteki w podziemiach Grunwaldu, które młodzież organizowała sobie sama.
Pamiętam, że w Grunwaldzie odbywały się bale sylwestrowe i karnawałowe na trzech salach, i grały dwa zespoły.
Benek Łozowski
Pamiętam, jak górale wypasali na naszych łąkach owce. Były to duże stada, kupowaliśmy od nich ser owczy, bardzo dobry.
Pamiętam, jak graliśmy w piłkę, ping-ponga na sali gimnastycznej w byłym "Przodowniku". Były to fajne i wesołe czasy. Chociaż sala była mała, to sprawiała wiele radości.
Justyna Pichowicz
Pamiętam, że działała tu rynna snowboardowa i wyciąg narciarski. Był tylko dla wprawnych zawodników. Mój znajomy połamał na tym stoku narty i buty. A, i jeszcze ekipa MTV kręciła tutaj film.
Pamiętam, że w Sokołowsku mieszkał i tworzył wyjątkowy artysta, Pan Michał Bogucki, i zostawił po sobie przepiękne ikonografie w naszej cerkwi. Teraz niezwykły klimat artystyczny tworzą osoby skupiające się wokół Fundacji In Situ.
Krystyna Polczyńska
Pamiętam, że zachwyciłam się białymi czapami na drzewach. Dwie godziny wcześniej byłam w innej strefie klimatycznej (Wrocław-Sokołowsko). To był chyba 2004 r.
Pamiętam mój pierwszy spacer – zwiedzanie Sokołowska trwało 40 min. Sokołowsko jest małe, ale urokliwe.
Pamiętam, że bałam się ryku jeleni. Pierwszy raz słyszałam je właśnie tu.
Michał Przybysz
Pamiętam, że codziennie graliśmy w piłkę na boisku szkolnym. Na żółtym placu bawiliśmy się w „wykopywanego”, chowanego i berka.
Pamiętam, że zimą zjeżdżaliśmy na dętce z wyciągu narciarskiego.
Pamiętam, że chodziliśmy na Łysą Górę i paliliśmy tam ogniska.
Pamiętam, że Łukasz Mich woził mleko od pana Mąki. Mleko było w szklanych butelkach, a Łukasz jeździł z wózkiem przyczepionym do roweru.
Pamiętam, że tam gdzie był wcześniej "Przodownik", była później sala gimnastyczna. Tam graliśmy w piłkę.
Pamiętam, że w starym przedszkolu często bawiliśmy się w krzakach gdzie pozostawiono stare zabawki. Była wieczna kłótnia o to, kto kieruje samochodem.
Marcin Raczyński
Pamiętam, ze w latach 80. zawsze przed 1 maja wszystkie ulice i chodniki Sokołowska były myte przez strażaków Ochotniczej Straży Pożarnej. Ogromną frajdą była możliwość własnoręcznego trzymania węża strażackiego i pomoc przy sprzątaniu.
Pamiętam, że w 6. klasie szkoły podstawowej wszyscy uczniowie pomagali w sadzeniu drzewek na górze Bukowiec. Robiliśmy to ramię w ramię z żołnierzami radzieckimi, którzy na co dzień stacjonowali w Świdnicy.
Pamiętam, że narciarze w Sokołowsku mieli swój własny klucz do wyciągu przy Leśnym Źródle. Umawialiśmy się na jazdę do upadłego. Linowa wyrwirączka była darmowa i dla każdego. W tamtym czasie śnieg leżał do maja.
Dariusz Sobociński
Pamiętam, jak w szarej, zimowej pustce Sokołowska wczesnych lat 70. zabłysły światła i zagrała muzyka. Świat – jak w piosence Demarczyk – ruszył do tańca. Na jeden wieczór, może po raz ostatni wtedy, Grunwald ożył. Był Sylwester roku, bodajże, ‘71 – jednocześnie mój pierwszy kontakt z Sokołowskiem. Dziś tu mieszkam.
Ola Solińska
Pamiętam, że zanim tu przyjechałam, widziałam „w internetach” mnóstwo zdjęć znajomych pod „Naszą klasą” (ręcznie pisanym szyldem na starej szopie przy głównej drodze). Każdy musiał wtedy takie mieć. Ostatecznie mam i ja.
Pamiętam, że pierwszy raz zobaczyłam Sokołowsko „na żywo” pod śniegiem na przełomie 2014 i 2015 roku i już chyba zawsze kojarzyć mi się będzie z baśniowym pejzażem, rodem z Narnii. I chociaż teraz jestem tu stałym bywalcem, to mam niezwykły sentyment do tej pierwszej zimy w „Soko”.
Pamiętam, że (albo raczej „cieszę się, że”) mogę być częścią tej niezwykłej, małej społeczności i mam okazję uczyć się o niej od tych, którzy znają Sokołowsko od podszewki – czyli od moich studentów angielskiego.
Wiesława Śniadowska
Pamiętam, że w 2008 r. przyjechałam do Sokołowska z wizytą do moich synów i bardzo miło zostałam zaskoczona pięknem tej okolicy, m.in. przyrodą, świeżym, rześkim powietrzem, ciszą i spokojem.
Pamiętam, że pewnego dnia w nocy skradziono dzwon z dzwonnicy Kościoła Katolickiego. Pamiętam też pierwszy festiwal poświęcony Krzysztofowi Kieślowskiemu oraz otwarcie skweru jego imienia.
Pamiętam, że wchodząc na ścieżkę historyczną, odnalazłam cmentarz rodziny dr Romplera. Na nagrobkach widniały cytaty z pisma świętego )[Mt 26,7]: „A gdy wyszedł ku bramie ujrzała go inna i mówiła do tych, co tam byli: Ten był z Jezusem Nazarejczykiem”; [1 Kor 13-8] „Miłość nigdy nie ustaje, bo jeśli są proroctwa, przeminą, jeśli języki ustaną, jeśli wiedza w niwecz się obróci). Rok 1845-1899.
To tak bardzo głęboko poruszyło moje serce i dokąd człowiek idzie. Bo niebo i ziemia przeminą, ale słowa Boga trwają na wieki, a mnie do Sokołowska przywiodły.
Pamiętam, że w latach 70. działał Zespół Pieśni i Tańca. W chórze udzielałam się krótko. Taniec był moją pasją. Występowaliśmy na terenie całego Dolnego Śląska. Na zaproszenie TV Wrocław wystąpiliśmy przed kamerami. To było niesamowite przeżycie.
Pamiętam, że do Sokołowska w 1976 r. przybyli narciarze biegowi. W 1977 r. spróbowałam swoich sił w tej dyscyplinie. Treningi, obozy, zawody kształtowały charakter. Startowałam w I Biegu Gwarków (26.02.1978 r.) i zajęłam 16. miejsce.
Pamiętam, że 17.06.2011 r. odbyły się uroczyste obchody 65-lecia Szkoły Podstawowej w Sokołowsku. Miło było spotkać się i powspominać czasy szkolne (i nie tylko) ze starszym i młodszym pokoleniem.
Alicja Tomia
Pamiętam, że w budynku Grunwald mieściły się piękne sale balowe, gdzie odbywały się bale sylwestrowe i karnawałowe.
Pamiętam, że w budynku Grunwald był klub pod nazwą "piekiełko".
Pamiętam, że w kinie Zdrowie były wyświetlane wspaniałe filmy oraz sztuki teatralne. Żeby zdobyć bilet, musiałam stać w kolejce.
Ilona Witkowska
Pamiętam, że kiedy przyjechałam tu po raz pierwszy z przyjaciółką, powitała nas grupa ludzi, mówiąc: ten performens, co miał być o 17:30 tutaj, to jest o 19:00 tam, a teraz idziemy na to, co miało być o 18:00; chodźcie z nami! To były Konteksty 2014. Pomyślałam: o, chyba chcę tu mieszkać.
Pamiętam, że w Nowy Rok 2015 po wspaniałej imprezie sylwestrowej w Różance, z tańcami, koncertem, w gronie świetnych ludzi, zamiast pójść spać poszliśmy ze Zbyszkiem Kozerą na spacer. Była 7 rano, mnóstwo śniegu, całkowita cisza. Pomyślałam: o tak, na pewno chcę tu mieszkać.
Pamiętam, że z jednego z wyjazdów przywiozła mnie koleżanka. Siedziałyśmy w kawiarence nad makaronem z truflami i minęła nas grupa ludzi, z których większość znałam, mówiąc: wszyscy siedzimy pod „Zamkiem”; dołączyłyśmy do nich, ładni, bystrzy ludzie, siedzieli na leżakach z winem, kawą, papierosami. Maciek Pierzchała powiedział: dziękujemy, że przywiozłaś nam Ilonę. Pomyślałam: o, jak się cieszę, że tu mieszkam.
Maria Zięba
Pamiętam, że kąpaliśmy się w stawie na skraju lasu zanim zakwitły w nim glony.
Pamiętam, że robiliśmy sobie śmieszne zdjęcia pod budynkiem z napisem "NASZA KLASA"
Pamiętam, jak bardzo się zdziwiłam, robiąc tej zimy (2016) zakupy, że można w miejscowym sklepiku kupić kotlety sojowe.
Dominika Zimnowodzka
Pamiętam, że gdzie teraz jest Dom św. Elżbiety, mieścił się żłobek, a w Leśnym Źródle było przedszkole.
Pamiętam, że gdzie teraz jest cukiernik, był fotograf.
Pamiętam, że jako dziecko biegałam do stolarni po trociny dla świnki morskiej.
Pamiętam, że były piękne ogrody, szklarnie, parki i bardzo dużo kwiatów na klombach.
Pamięta, że działał wyciąg orczykowy.
Pamiętam, że organizowane były kuligi, a po nich ognisko.
Pamiętam, że na ulicach Sokołowska można było słuchać radia.
Pamiętam, że odbywał się tutaj Bieg Gwarków i wyścigi psich zaprzęgów.
Pamiętam, że na zabawy Mikołajkowe chodziło się do Grunwaldu.
Martyna Zyń
Pamiętam, że jak wybrałam się szlakiem niebieskim, to wywaliłam się pięć razy, a trudne podejścia się nie kończyły.
Pamiętam, że kiedy spotkałam na szlaku innego turystę, to zamieniłam z każdym kilka długich zdań. Wszyscy byli uśmiechnięci i przemili.
Przeczytaj cały pamiętnik: