Szlak Andrzeja Krajewskiego

wróć


 

Ten drugi Krajewski.
Szlak Andrzeja Krajewskiego we Wrocławiu

 

Są tacy, dla których "Skyliner" to ulubiona książka prozatorska osadzona we Wrocławiu i chyba w pewnej mierze wynika to faktu, że jest to powieść szerzej nieznana. Zmarły kilka lat temu plakacista Andrzej Krajewski pozostawił po sobie tylko jedną książkę prozatorską. Powieść o Wrocławiu. Kategoria późnego debiutu ma tu wymiar dosłowny – ten wyborny grafik, autor ponad stu plakatów filmowych i okładek książkowych, posiadający własny patent na pop-art, opublikował "Skylinera" w wieku 76 lat. Powojenny Wrocław jest w tej książce miejscem łotrzykowskim, czasami ocierającym się o mizoginię, tętniącym jazzem, przestrzenią wiecznego podrywu – oczywiście mocno zmitologizowaną. Zetempowcy kontra bikiniarze, partyjniacy kontra bumelanci. I główny bohater, szczwany dżoler, którego przed wojskiem uratować może tylko wyjazd na Zachód. Problem polega jednak tkwi w 120 tysiącach złotych, które się za taką przyjemność należą.

W zasadzie nie mamy pojęcia, dlaczego na dźwięk nazwiska „Krajewski” w świadomości zbiorowej pojawia się Marek, a nie Andrzej, bo to właśnie ten drugi dżentelmen powinien mieć status postaci kultowej i funkcjonować w charakterze autora, którego znać należy. Tymczasem autor "Skylinera" jest w zasadzie nieobecny, póki co szerzej nieznany, przynajmniej jako pisarz. Co, z drugiej strony, dostarcza jeszcze większej przyjemności – jak każda mało znana perełka, kojarzona przez garstkę, jak to się mówi, wtajemniczonych.

 

Gosia Kulik, Dwóch Krajewskich

 

/////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////

 

Informacje praktyczne

Poniżej przedstawiamy propozycję pieszo-rowerowego szlaku koncentrującą się na ścisłym centrum miasta. Szlak wiedzie przez lokalizacje bogate w punkty usługowe, handlowe czy lokale gastronomiczne, będzie więc okazja na chwilę zatrzymać się i spauzować spacer w dowolnym momencie.

 

/////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////

 

Legenda

- na żółto na mapie zaznaczyliśmy szlak bazowy, czyli lokalizacje związane ze "Skylinerem" położone w ścisłym centrum miasta - na granatowo 2 nieco bardziej oddalone punkty fakultatywne;

- na czerwono oznaczyliśmy szlak bazowy drugiego Krajewskiego, czyli Marka, natomiasy na szaro oddalone punkty odnoszące się do Eberharda Mocka lub świata przedstawionego w breslauerskim cyklu powieściowym, które można potraktować jako opcje fakultatywne.

 

 

//////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////

 
Zaczynamy celowo przed budynkiem, z którym mocno kojarzy się postać Eberharda Mocka z powieści Marka Krajewskiego.
 
 
1. Komenda Wojewódzka Milicji Obywatelskiej, ul. Podwale
 
Przedwojenne Prezydium Policji, a powojenna m.in. komenda milicji  to obiekt mocno nacechowany w świadomości mieszkańców Wrocławia, również ze względu na monumentalną architekturę i wykorzystany na fasadzie ceglany budulec, co sprawia, że gdy stoimy przed głównym portalem, obiekt może wydawać się przytłaczający swoją surowością. Z pewnością jest to budowla silnie działająca na wyobraźnię. Postarajmy się ją uruchomić i przenieść się do roku 1953, gdzie rozgrywa się akcja "Skylinera". Pomocny może okazać się tytułowy jazzowy standard.
 
 
Udajemy się w kierunku ul. Świdnickiej, od razu dostrzegając w oddali charakterystyczną bryłę Renomy.
 
 
2. Państwowy Dom Towarowy, Renoma, ul. Świdnicka
 
 
Trudno uwierszyć, że wybudowany właściwie w tym samym czasie, co Prezydium Policji, dom towarowy A. Wertheim wg projektu H. Dernburga powstawał tylko 8 miesięcy. Był to w owym czasie największy dom towarowy w mieście, który miał konkurować z domem handlowum braci Baraschów. Zwróćmy uwagę na zamontowane na elewacji, zrewitalizowane w 2009 r. ponadnaturalne rzeźby Ulricha Nitschkego "Ludzie ze wszystkich stron świata".
 
 
Idziemy w kierunku Rynku. 
 

 

3. Szalet przy ul. Bożego Ciała

 

Szalet powstał około 1882 r. (wg projektu: Heinrich Nauck); generalny remont przeprowadzono w 2012 r.

W kapitalnej książce o wrocławskich szaletach "Fontanny i muszle" czytamy taki zapis rozmowy z pracowniczką szaletu:
"– Słyszeliśmy plotki, że jakieś ekscesy tu były.
– Kiedyś tak, jak tu ten okrągły blaszak stał, to przychodzili panowie homoseksualiści. Od kiedy wyremontowali, już przestało być miejsce spotkań. Czasami jeszcze jeden z tych panów przyjdzie i myśli, że to dalej działa, ale to już było lata temu" (T. Żarnecki, G.Kulik, K.Góra, "Fontanny i muszle", Kraków 2016).

Ciekawostka: obok kościoła pod koniec lat 60. Rafał Wojaczek pracował fizycznie, w ramach odpracowania kary za ubliżenie i naruszenie nietykalności cielesnej szatniarza w Klubie Związków Twórczych.

 
Ruszamy dalej w kierunku Rynku.
 
 
 4. Restauracja w Hotelu Monopol, ul. Modrzejewskiej
 
 
Ten pierwotnie czterokondygnacyjny obiekt hotelowy z neobarokową fasadą od początku uchodził za budowlę reprezentacyjną. W 1928 r. otworzono tu bar amerykański w stylu art déco. Lista gości hotelowych była tak zróżnicowana, jak tylko było to możliwe - od nazwiska Hitler, po Dietrich. Po wojnie, podczas Kongresu Intelektualistów w Obronie Pokoju Pablo Picasso narysował tu słynnego gołąbka. Wspominaliśmy o barze - już się domyślamy, gdzie kręcono słynną scenę z płonącymi kieliszkami w "Popiole i diamencie" Andrzeja Wajdy. Nie inaczej, tylko w Monopolu.
 
Przecinamy ul. Świdnicką i zmierzamy w kierunku ul. Teatralnej.
 
 
5. Pływalnia miejska, ul. Teatralna
 
 
Wojna była łaskawa dla tego obiektu pod względem skali zniszczeń, na tyle, że już w latem 1945 r. można było wznowić działanie pływalni. W latach 50., gdy rozgrywa się akcja "Skylinera", wyposażenie wnętrz było dużo bardziej bogate niż obecnie (remont na początku lat 60. znacząco spustoszył pod tym względem pływalnię - do rejestru zabytku wpisano ją dopiero  w roku 1977).
 
Zmierzamy dalej w stronę ul. Piotra Skargi, odbijając w ul. Wierzbową, i przechodząc przez dziedziniec budynku biurowego Dominikański. Po drugiej stronie ulicy Piotra Skargi dostrzegamy budynek obecnego Zespołu Sztuk Plastycznych.
 
 
6. Liceum Plastyczne, ul. Piotra Skargi
 
 
Wrocławski "Plastyk" obchodził niedawno swoje 70-lecie. Patronem szkoły (do 2017 r., czyli do reformy oświaty, w skład zespołu wchodziło 6-letnie gimnazjum i liceum) jest Stanisław Kopystyński, malarz i pedagog, który wraz z Eugeniuszem Geppertem organizował wrocławską Państwową Wyższą Szkołę Sztuk Plastycznych. Andrzej Krajewski był jednym z pierwszych absolwentów tego liceum.
 
Idziemy dalej w kierunku pl. Dominikańskiego, przechodzimy przez skrzyżowanie, dochodząc do ul. Kazimierza Wielkiego, następnie udajemy się w kierunku pl. Solnego.
 
 
7. Punkt poborowy, pl. Solny
 
 
Przechodzimy plac, dochodząc do rogu zachodniej i północnej pierzei Rynku.
 
 
8. Drapacz chmur, Rynek
 
 
Warto stanąć przed głównym wejściem do banku i przyjrzeć się egipskim reliefom autorstwa Gustava Adolfa Schmidta, które uchodzą za apoteozę oszczędzania i roli pieniądza w codziennym życiu człowieka. Chyba trudno o bardziej kontrowersyjny budynek na wrocławskim Rynku, ale warto przypomnieć sobie, jakie były pierwotne, futurystyczne koncepcje związane z tym obszarem:
 

Przechodzimy przez Rynek, zmierzając w stronę pl. Uniwersyteckiego.

 
9. Fotoplastykon, wylot Rynku

„Dziwnym przybytkiem był ten fotoplastykon. Znajdował się u samego wylotu rynku, na najgłówniejszej z wielu wychodzących z niego ulic. Wchodziło się prosto z chodnika, właściwie nie było tam jeszcze żadnego wejścia, tylko spora, mogąca pomieścić z osiemdziesiąt stojących osób architektoniczna nisza, stanowiąca rodzaj westybulu, po którego prawej stronie znajdowała się miniaturowa kasa oraz, tuż obok, bardzo wąskie, służące do wpuszczania widzów wejście na salę, otwierane elektrycznie przez sprzedającego bilety. Obiekt ten od przedpołudnia do późnego wieczora rozbrzmiewał wprost cudowną muzyką. W czas, kiedy wszędzie dominowała ruska muzyka, albo jeszcze koszmarniejsza krajowa muzyka ludowa czy tak zwane pieśni masowe, tu na cały regulator non stop puszczane były z płyt - magnetofonów wtedy jeszcze nie było - najlepsze amerykańskie swingowe big bandy: Glenn Miller, Artie Shaw, Tommy Dorsey, Benny Goodman czy Count Basie”.
 
 
10. Szermierz, pl. Uniwersytecki
 
 
Przechodzimy przez dawną Bramę Cesarską i udajemy się w prawo ul. Grodzką, na wysokości Ossolineum przechodząc na drugą stronę ulicy. 
 
 
11. Tamka
 
 
Bodajże najmniejsza wrocławska i wciąż dość pomijana na spacerowym szlaku wyspa jest miejscem, z którego rozciąga się wspaniały widok na uniwersytet, okoliczne nabrzeże Odry i oddalone obszary miasta. Warto zwrócić uwagę na inskrypcję umieszczoną na balkonie budynku dawnej Katedry Chemii Leków, czyli przedwojennej siedziby Śląskiego Towarzystwa Kultury Ojczyźnianej. 
 
Zmierzamy ku przedostatniemu punktowi na szlaku bazowym, czyli obecnej Akademii Sztuk Pięknych.
 
 
12. Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk Plastycznych, pl. Polski
 
 
 
13. Ogród Botaniczny
 
Czy moglibyśmy sobie wymarzyć bardziej relaksujące okoliczności przrody na zakończenie szlaku?
 

"Drzewo korkowe, jako roślina egzotyczna, w naszym klimacie bezsprzecznie musiała się kojarzyć z ogrodem botanicznym. Udaliśmy się w tym kierunku. Mimo że ogród znajdował się prawie pół godziny marszu, postanowiłem całą trasę przejść na piechotę. Wszystkie ulice, którymi nasz trasa prowadziła, były w miarę ruchliwe, pora dnia również wydawała się odpowiednia, dlatego śledzący mnie cwaniaczek miał prawdopodobnie pewność, że zupełnie nie orientuję się w sytuacji. Gdy dochodziliśmy, typ został jakby trochę bardziej z tyłu, natomiast ja wdałem się w jakąś idiotyczną rozmowę z uzbrojoną w karabin i ubraną w granatowy mundur strażniczką, stojącą w bramie wjazdowej.”

 

////////////////////////////////////////

Niezupełnie dokładne lokalizacje (do dalszych dociekań)

 

14. Kawiarnia Teatralna

„Bławat nagle stwierdził, że ten cały komunizm to jest nic innego, tylko jeden wielki szwindel, i pracował jako szatniarz w najbardziej eleganckiej wówczas kawiarni w mieście. Bywałem tam niemal codziennie. Usytuowana była przy jednej z głównych ulic, naprzeciwko gmachu opery i najlepszego hotelu, gdzie jak fama głosiła, miał przed wojną apartament sam Hermann Goering. Odległość od basenu do tej kawiarni wynosiła może ze sto metrów, a nazywała się ona tak samo jak ulica, przy której znajdował się basen.”

 

15. Probiernia ryb na Rynku

“Probiernia ryb był to w założeniu lokal mający na celu reklamowanie ciemnej hołocie konsumpcji ryb, w kraju, który po wojnie powiększył nieco długość swojego wybrzeża. Potrawy rybne podawane tu były super, a sama restauracja należała do najelegantszych w mieście.”

 

16. Budynek z czasów Kongresu Intektualistów dla Pokoju

“[…]wyłonił się z mroku dziwny wolno stojący budyneczek, niczym jakaś wysepka wśród oceanu gruzów. Był parterowy, ale dosyć spory. Wybudowano go przed paroma latami, chyba z okazji jakiegoś propagandowo ważnego kongresu. Uświetniło go swoją obecnością wielu komunizujących światowych intelektualistów. W kongresie tym wziął udział nawet sam największy na świecie malarz Pablo – w hołdzie dla jego sztuki oraz zaangażowana w sprawy światowego komunizmu nazywany tu Pikutasso.”

 

 

Michalina Czekańska, Grzegorz Czekański

 

Dofinansowano ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach Programu Kultura w sieci.