“Po co kolejny szlak Marka Krajewskiego?” - ktoś zapyta. “Przecież trochę ich już powstało”. To prawda, w sieci można z łatwością m.in. Szlak Eberharda Mocka autorstwa Marty Pawlaczek (autorki bodajże pierwszego takiego szlaku) i wiele innych, w sporej mierze bazujących na wspomnianej trasie. Naszą intencją było jednak:
ukazanie możliwie szerokiego pejzażu topografii Wrocławia zawartego nie tylko w początkowych, ale również w ostatnich najnowszych Marka Krajewskiego (przypomnijmy, że Mock pojawia się w ponad 10 powieściach, a przecież we Wrocławiu zaznaczył również swą obecność drugi protagonista stworzony przez Marka Krajewskiego, czyli Edward Popielski. Poza tym autor w ostatnim czasie publikuje średnio nawet 2 powieści w ciągu roku);
odsyłanie do źródeł, fragmentów różnych powieści, aby możliwie najbliżej poczuć odmalowany przez autora klimat Breslau czy powojennego Wrocławia i konfrontować literacką podstawę - z obecnymi realiami ukazanymi na prezentowanych poniżej fotografiach i filmach;
wprowadzenie lokalizacji odwołujących się do postaci samego Marka Krajewskiego, które - jak się przekonamy - mogą przecinać się topograficznie z wykreowaną przez autora powieściową rzeczywistością;
wyeksponowanie tego drugiego, właściwie nieznanego Krajewskiego, czyli legendarnego, zmarłego kilka lat plakacistę Andrzeja, autora kapitalnej, wydanej w 2009 r. niszowej powieści “Skyliner” o bikiniarskim Wrocławiu lat 50. Andrzej Krajewski ukończył najpierw Liceum Plastyczne, następnie studiował na wrocławskiej Wyższej Szkole Sztuk Pięknych, jest kojarzony jako autor wielu plakatów filmowych i okładek książkowych, jednak jego skromny dorobek literacki jest szerzej nieznany. Chcielibyśmy to zmienić i w jakiejś mierze przypomnieć tę postać.
Bo to jest szlak nie jednego, ale dwóch Krajewskich.
Poniżej przedstawiamy propozycję pieszo-rowerowego szlaku koncentrującą się na ścisłym centrum miasta. Dla szczególnie zainteresowanych poniższa mapka ukazuje nieuwzględniony zasób lokalizacji fakultatywnych, do których warto wybrać się, korzystając z komunikacji publicznej lub roweru.
Podstawowy pieszy szlak wiedzie przez lokalizacje bogate w punkty usługowe, handlowe czy lokale gastronomiczne, będzie więc okazja na chwilę zatrzymać się i spauzować spacer w dowolnym momencie.
Legenda
- na czerwono oznaczyliśmy szlak bazowy, na szaro oddalone punkty, które można potraktować jako opcje fakultatywne;
- na żółto na mapie zaznaczyliśmy lokalizacje związane z powieścią drugiego Krajewskiego, Andrzeja, którego osobę chcieliśmy przypomnieć, zwracając jednocześnie na bliskość niektórych, opisanych w jego "Skylinerze" lokalizacji w stosunku do świata przedstawionego w powieściach Marka Krajewskiego.
Wyobraźmy sobie, że właśnie przyjechaliśmy do Wrocławia autobusem. Zaczynamy na dworcu, czyli wynurzamy się z głębi dzisiejszej galerii Wroclavia, która na początku XX wieku była przestrzenią parkową.
Obszar w głąb ul. Suchej w kierunku ul. Borowskiej, Glinianej, Gajowej był jeszcze w XIX w. terenem parku i stawu rybnego, a terenem zadrzewionym jeszcze do II wojny światowej. Nazwa pobliskiej ul. Stawowej nabiera dzięki temu większego znaczenia. Spojrzenie na dzisiejszą Wroclavię to trening wyobraźni na początek szlaku.
(Kierujemy się w prawo, idąc lewym chodnikiem ul. Suchej. Obejdziemy w ten sposób drugi punkt naszego szlaku, przechodząc zarazem pod wiaduktem kolejowym. Czas dojścia do następnego punktu: ok. 10 minut).
10 września 1855 r. rozpoczęto fundamentowanie zaprojektowanego przez Wilhelma Grapowa neogotyckiego dworca Wrocław Główny. W budowę obiektu zainwestowała Kolej Górnośląska (Oberschlesische Eisenbahn). Dworzec posiadał torowisko z jednym peronem od budynku recepcyjnego położone na poziomie ulic i największą w owym czasie w Europie oszkloną dwustumetrową halę wyposażoną w punkty obsługowe. „Do budowy obiektu zużyto 6 774 000 cegieł pełnych, 94 000 cegły dziurawki, 120 000 cegły kształtówki, 124 600 stóp kubicznych wapna, 1100 ton cementu portlandzkiego, 425 ton gipsu, 2333 prętów kubicznych piasku murarskiego, a cała inwestycja kosztowała jak na tamte czasy astronomiczną sumę 449 000 talarów, nie licząc wyposażenia wnętrz w meble i oświetlenie, które kosztowało dalsze 26 400 talarów” (Zob.: http://www.wroclaw.pl/nieznany-wroclaw-kolejowa-perla-dworzec-wroclaw-glowny). Budowa dworca trwała 2 lata.
Wyobraźmy sobie, że znaleźliśmy się w powojennym Wrocławiu, na Głównym, szukamy właśnie kawiarni, a prowadzeni przez dźwięki Apassionaty, wiemy, że trafimy wkrótce do celu.
(Dalej kierujemy się w stronę dworca kolejowego Wrocław Główny. Zmierzamy w kierunku hallu. Czas dojścia: 7-8 minut).
Budowana w latach 1896–1901 estakada kolejowa ma ponad 600 metrów długości; znajdują się m.in. 4 wiadukty kolejowe. Do lat 90. XX w. mieściły się tam głównie warsztaty i przestrzenie magazynowe, co całkowicie zmieniło się pod transformacji ustrojowej, gdy zaczęły się pojawiać lokale gastronomiczne, rozrywkowe czy sex shopy (obencie, w 2020 r., w dobie pandemii oferujące również przyłbice i maseczki).
(Dalej udajemy się w stronę ul. Świdnickiej, przechodząc na lewą stronę ulicy. Ze skrzyżowania z ul. Piłsudskiego dochodzimy w okolice numeru 51. Czas dojścia do skrzyżowania: 3-4 minuty).
Ten 4-skrzydłowy, osadzony na planie czworoboku obiekt został zaprojektowany przez R. Fernholza. Wzniesiono go w ciągu 2 lat (1926-28). Jego monumentalny charakter najlepiej jest widoczny od strony Podwala. W czasach Eberharda Mocka, od strony dzisiejszej ul. Łąkowej znajdowały się rzeźby wg projektu Kupscha, do dziś zachowały się tylko figury znajdujące się na portalu od strony Podwala. Komenda Wojewódzką była lokacją różnych współczesnych filmów fabularnych, m.in. "Bezmiaru sprawiedliwości" Wiesława Saniewskiego czy "Przepraszam, czy tu biją?" Marka Piwowskiego. Jest to jeden z tych wrocławskich budynków, które zazwyczaj budzą natychmiastowy respekt.
(Przechodzimy przez fosę i udajemy się w kierunku Opery. Czas dojścia: 8-9 minut).
Jedno z mieszkań Eberharda Mocka (w czasie oblężenia Festung Breslau) mieściło się dokładnie pod tym noerenesansowym w porządku architektonicznym adresem, który uchodził za niezwykle reprezentacyjny (proj. C. Schmidt; liczne zdobienia, putta, attyka, pilastry jońskie). Eberhard Mock nie raz zamawiał kawę w mieszczącej się tu Cafe Fahrig. Pisał o niej Grzegorz Sobel: "Znakiem firmowy Café Fahrig był – prócz wyśmienitej kawy i gatunkowych trunków – ogródek wiklinowy przed lokalem. Pierwsza dekada „panowania” Spitzera w Café Fahrig nie należały do najcieplejszych tak we Wrocławiu jak i na całym Śląsku. Wrocławianie wyczekiwali więc z utęsknieniem kilku ciepłych tygodni lata, by zasiąść z małą czarna w wiklinowych fotelach. A nie było to łatwe, bowiem wiele stolików nosiła zaszczytne miano stolików rezerwowanych – tzw. „Stammtisch” – przy których zasiadali medycy, prawnicy, radni miejscy, ludzie kultury i sztuki, a także przedstawiciele licznej koloni austriackiej we Wrocławiu, czyli artyści i kupcy bawiący w stolicy Śląska" (zob.: https://smakiwroclawia.pl/cafe-fahrig-%E2%80%93-legenda-kawiarni-wroclawskich/).
Andrzej Zawada: "Trzydziestego września 1966 roku zamieszkałem w domu studenckim przy placu Teatralnym 8, naprzeciwko okazałej narożnej kamienicy opatrzonej numerem 1, mieszczącej niegdyś - jak można się było domyślać po elegancji fasady i architektonicznym smaku i rozmachu - obszerne i wytworne apartamenty, a teraz podzielonej na mniejsze mieszkania, prywatne gabinety lekarskie, a na paterze sklepy i niewielką kawiarenkę. Nie wiedziałem wówczas jeszcze, że nosząca ślady dawnej urody kamienica, zaliczana w czasach świetności do kategorii tak zwanych pałaców czynszowych, zawierająca aż siedem klatek schodowych oraz resztki wytwornych sztukaterii i boazerii (...) (Andrzej Zawada, "Drugi Bresław", Wrocław 2015).
Spójrz na kamienicę i spróbuj sobie wyobrazić okno, z którego Mock wyglądał na Zwingerplatz.
Dawny dom handlowy Julius Schöttlandera został oddany do użytku w roku w 1911 i od razu wzbudzał kontrowersje rozwiązaniami budowlanymi, które uchodziły wówczas za awangardowe (zarówno pod względem konstrukcji, jak i detali architektonicznych). Na fasadzie z czerwonego piaskowca, którego charakter można w pełni podziwać od kilku lat po kapitalnym remoncie zostało umieszczonych 9 witryn, co sprawiło, że również po II wojnie obiekt był nazywany cytatem z Żeromskiego.
Andrzej Zawada: "Podobnie jak nie znałem przeszłości wielkomiejskiej kamienicy Sachsów przy placu Teatralnym 1, nie wiedziałem również, że z rozmachem przeszklony sześciopiętrowy akademik, nazywany oficjalnie "Szklanym Domem, może dla przypominania nam o ideałach żeromszczyzny, a może dlatego, że wielkie okna kiepsko chroniły w zimie przed chłodem, miał do owego roku 1945 zgoła inne zadania" (Andrzej Zawada, op. cit).
(Idziemy w kierunku ul. Piotra Skargi. Czas dojścia: 4 minuty)
8. Breslauer Hallenschwimmbad, Łaźnia miejska, ul. Teatralna 10-12
Nie myli się ten, kto dostrzega w tej wspaniałej, monumentalnej bryle, która miała również funkcję łaźni publicznej i wodnych zakładów leczniczych coś niejednolitego: zaprojektowany przez W. Werdelmanna, H. Erasa i C. Pahdego obiekt zmieniał się w ciągu każdego z 4 etapów budowy. Warto zwócić uwagę na liczne detale architektoniczne na fasadzie, jak również poświęcić chwilę i zwiedzić zjawiskowe wnętrza.
(Idziemy dalej w kierunku ul. Piotra Skargi, na wysokości dawnego Pałacu Leipzigera odbijając w lewo w ul. Wierzbową. Czas dojścia 5 minut).
Marek Krajewski jest wzmiankowany na liście znanych absolwentów wrocławskiej "dziewiątki" (matura 1985), obok zasłużonych nazwisk dla m.in. literatury (Piotr Siemion, Waldemar Okoń) czy filmu/teatru (Aleksandra Hamkało, Ewa Skibińska, Krzysztof Skonieczny). Zwróćmy uwagę, że po prawej stronie mieści się liceum plastyczne, które z kolei ukończył tuż po wojnie Andrzej Krajewski.
(Dochodzimy do pl. Dominikańskiego. Spoglądamy w prawo na drugą stronę placu za liceum w kierunku ul. Oławskiej. Czas dojścia: 1 minuta).
11. Cukiernia Ohlauestrasse 49
(Przechodzimy przez pl. Dominikański skręcamy w lewo ku ul. Ofiar Oświęcimskich. Czas dojścia: 9-10 minut).
12. Piwiarnia Kisslinga, ul. Ofiar Oświęcimskich 15
Spójrzmy na to zdjęcie. Wyobraźmy sobie odmalowaną przez Marka Krajewskiego atmosferę tego miejsca, zwracając uwagę na napis nad bramą wejściową, który tuż po wojnie próbowano doszczętnie, aczkolwiek nie do końca skutecznie skuć.
(Przechodzimy za dawną giełdą. Czas dojścia: 3-4 minuty).
13. Stadtbibliothek Breslau, Biblioteka Uniwersytecka, ul. Szajnochy 7-9
Jeden z najbardziej charakterystycznych budynków zaprojektowanych przez Richarda Plüddemanna powstawał 4 lata (oddano go do użytku w 1891 r.). Miał również 4 przeznaczenia (jako kasa oszczędności, bank, biblioteka miejska i archiwum). Trochę szkoda, że nie można już skorzystać z zasobów biblioteki uniwersyteckiej ani czytelni, której wyposażenie, projekt wnętrza i ogólny klimat - wielu wrocławskich studentów zapamięta na zawsze. Zwróćmy uwagę na dajacą się odczytać inskrypcję Stadtbibliothek na fasadzie, nad głównym wejściem.
Psie Budy? W średniowieczu znajdowały się przy tej ulicy skromne drewniane lokale mieszkalne, po których oczywiście ślad pozostał jedynie w nazwie ulicy, aczkolwiek wąska zabudowa jest bardzo charakterystyczna. To jedno z tych miejsc, przez które kojarzymy Eberharda Mocka od swawolnej, aczkolwiek również i od mrocznej strony. „Das beste aller Welt, der letzte Schluck bei Gabi Zelt“ („Najlepsza rzecz na świecie – ostatni łyk u Gabi Zelt”) – taki napis widniał na drzwiach wejściowych knajpy Truscha.
(Dochodzimy do końca Psich Bud i skręcamy w prawo. Czas dojścia: 2-3 minuty).
15. Gospoda pod Zielonym Polakiem, Reuschestrasse, ul. Ruska 64
Manierystyczna kamienica, w piwnicy której Mock znalazł okaleczone ciało "kalendarzowego mordercy" z "Konca świata w Breslau". Zwróćmy uwagę na bogate rzeźbienia i liczne zdobienia na fasadzie kamienicy.
(Czas dojścia do następnego punktu: niecała minuta).
17. Städtische Sparkasse, Miejska Kasa Oszczędności, Rynek 9-11
Drapacz chmur na wrocławskim Rynku - tak czasami nazywany był budynek Miejskiej Kasy Oszczędności. Żelbetową konstrukcję pokrywa wapień z hierogrlifami egipskimi nad głównym wejściem, a zamontowanych w tym obiekcie o windach rozpisał się już sam powieściopisarz z Wrocławia...
(Czas dojścia do następnego punktu: niecała minuta).
Piwo jęczmienne: to właśnie ten trunek sprowadzano do najstarszej wrocławskiej piwiarni prosto ze Świdnicy. 700 gości, plus kilkudziesięcioosobowa obsługa - tyle mogła pomieścić jeszcze przed II wojną ta bodajże najbardziej znana wrocławska piwnica. Od 2017 roku pozostaje zamknięta, ale już wkrótce ma to ulec zmianie.
(Czas dojścia do następnego punktu: niecała minuta).
19. Warenhaus Gebrüder Barasch, Dom Towarowy Braci Baraschów, ul. Szewska 75/77
Pierwszy z prawdziwego zdarzenia wrocławski do towarowy oddano do użytku w 1904 r. Obiekt utrzymano w stylistyce neobarokowej, która wciąż robi mocne wrażenie. Na 2 dolnych kondygnacjach zorganizowano reprezentacyjną kawiarnię, natomiast na samej górze atelier fotograficzne. Warto skorzystać z okazji i wybrać się windą na którąś z górnych kondygnacji handlowych, skąd roztacza się wspaniały widok na Rynek.
(Wychodzimy z Rynku w kierunku ul. Biskupiej. Czas dojścia: 4-5 minut).
Podpiwniczone budynki były już w tym miejscu w XIII wieku. Niegdyś reprezentacyjny plac ze wspaniałymi kamienicami, pod 1945 zamienił się w gruzowisko z 1 zachowanym obiektem mieszkalnym przy ul. Jodłowej. Ale zanim się to dokonało, zbudowano na tym obszarze bunkier dla 1000 osób, którego dalekim echem jest obecny parking podziemny.
(Czas dojścia do następnego punktu: 4-5 minut).
21.Piwiarnia „Pod Trzema Koronami”, Kupferschmiedestrasse, ul. Kotlarska 5-6 (obiekt nieistniejący)
To tu Marek Krajewski studiował, uzyskał magisterium, a następnie obronił pracę doktorską o prozodii Plauta i wykładał w Zakładzie Filologii Łacińskiej.
Autor w rozmowie Katarzyną Uczkiewicz: "Jestem filologiem klasycznym, przez wiele lat pracowałem na uczelni jako wykładowca łaciny, ściśle mówiąc gramatyki łacińskiej, językoznawstwa porównawczego w Instytucie Filologii Klasycznej i Kultury Antycznej. To mnie bardzo interesowało, bo byłem bliski studiowania matematyki. Lubię wyraźne struktury, jasne pojęcia. Ponieważ jestem filologiem klasycznym, z nostalgią patrzyłem na te czasy, kiedy łacina była znakiem firmowym każdego polskiego inteligenta, kiedy ludzie kończący elitarne gimnazja klasyczne potem studiowali medycynę, nauki techniczne. To była pewna formacja, której już nie ma, pewna ukształtowana przez klasykę bardzo istotna część społeczeństwa polskiego. I siłą rzeczy tęskniłem do tych czasów, idealizowałem te czasy, kiedy w rozmowie między dwoma inteligentami polskimi nieuchronnie padały łacińskie zwroty, kiedy żaden redaktor w wydawnictwie nie wykreślał sformułowań typu eo ipso, albo pacta sunt servanda" (zob.: https://www.wroclaw.pl/portal/files/news/28983/krajewski.pdf, dostęp z 10.10.2020).
Wydawać by się mogło, że zbieżność tych lokalizacji nie była przypadkowa. w reczywistości było inaczej. "To, że Mock pracował w Prezydium Policji na Szewskiej, to był zupełny przypadek. Ja nie wiedziałem o tym, że na Szewskiej było Polizeipraesidium. Któregoś dnia, kiedy pisałem pierwszą książkę „Śmierć w Breslau”, poszedłem do Gabinetu Śląsko-Łużyckiego Biblioteki Uniwersyteckiej i wziąłem niewłaściwy tom księgi adresowej. Zamiast z 1934 roku – 1928. I widzę Polizeipresidium na Schuhbrücke – dziś ul. Szewska, chociaż zawsze kojarzyłem Prezydium Policji w dzisiejszą Komendą Wojewódzką na Podwalu. Nie wiedziałem, że komendę na Podwale przeniesiono pod koniec lat 20., a wcześniej była na Szewskiej" (cyt.: tamże).
(Przy Szewskiej skręcamy w prawo. Czas dojścia do następnego punktu: 4-5 minut).
23. Dampferabfahrtsstelle, Przystań przy Hali Targowej we Wrocławiu
(Możemy dojść do ul. Grodzkiej i skręcić w prawo, spacerując wzdłuż Odry lub wybrać trasę ul. Nankiera, również malowniczą). Czas dojścia do następnego punktu: ok. 7 minut).
24.Mural z Eberhardem Mockiem, ul. Jedności Narodowej 42/44a
Do ostatniego punktu na trasie możemy dostać się którąś z wysp - Młyńską, Piasek, Słodową, Bielarską - warto oddać się relaksującemu spacerowi, wczuwając się raz jeszcze w breslauerski klimat. Czas dojścia: ok 15 minut, niezależnie od wybranej trasy.
Odsłonięty w 2019 r., mural ukazuje oczywiście m.in. Eberharda Mocka: "Właśnie ta fikcyjna postać została także uwieczniona na muralu, a widzimy ją tuż za plecami jego literackiego „ojca” – Marka Krajewskiego, pochylonego nad kartką papieru. Trzecim obecnym na malowidle jest zaś kolejny ważny bohater książek wrocławskiego pisarza Edward Popielski, bohater takich dzieł, jak: „Głowa Minotaura”, „Erynie”, „Liczby Charona”, „Rzeki Hadesu”, „W otchłani mroku”, „Władca liczb” i „Arena szczurów”.
Oko w oko z Mockiem, i jego autorem, a przynajmniej ich podobiznami? Ostatni etap tej przechadzki warto pokonać z mocno rozbuchaną wyobraźnią. Szerokości!
Michalina Czekańska, Grzegorz Czekański
Dofinansowano ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach Programu Kultura w sieci.