Wagon papierosów

wróć


 

 

*

Każdy robotnik dostawał przydział na papierosy bez względu na to, czy palił. Niepalący wymieniali z palącymi kartki na papierosy na kartki na masło, kawę albo inne towary reglamentowane.

W Wydartowie mama Maćka prowadziła wiejski klub. W klubie można było kupić tytoń bez kartek, piwo i batony Prince Polo. Poza przydziałem na sklep mama Maćka dostawała co miesiąc specjalny deputat dla siebie – na przykład dwa wagony miesięcznie. Wagon papierosów to dwadzieścia paczek po dwadzieścia papierosów.

Któregoś razu wysłała pocztą do Świeradowa-Zdroju dwa wagony w prezencie. Maciek już nie palił, jego żona Danka była tuż po ciąży i też jeszcze nie paliła. Papierosy sprzedali znajomym.

Niedługo potem Maciek wrócił do nałogu. Za zarobione na wagonach pieniądze kupili poprodukcyjne odpady tytoniowe na wagę. Niektóre papierosy były długie na metr i trzeba je było samemu pociąć.

 

**

 

Kilka lat później Maciek został szefem związków zawodowych w Nadleśnictwie Świeradów Zdrój. Przydział papierosów na całe uzdrowisko wynosił około stu osiemdziesięciu kilogramów, z czego nadleśnictwu przypadało pięćdziesiąt. Maciek musiał podzielić pięćdziesiąt kilogramów na paczki po dwadzieścia deko dla każdego wozaka i innego pilarza. Sprawę utrudnił papierosowy konflikt między uzdrowiskiem a lasami. Główna siedziba nadleśnictwa znajdowała się w Świeradowie, jednak pracownicy, oddziały i szkółki leśne często mieściły się poza granicami gminy. Uzdrowisko oskarżyło nadleśnictwo o to, że wywozi gminne papierosy poza teren, na który zostały przydzielone.

 

 

***

 

W karkonoskich hotelach i restauracjach pracuje wielu ludzi zza wschodniej granicy. Przywożą ze sobą papierosy z ostrzeżeniami o chorobach pisanymi cyrylicą. Wracając z wizyty w Świeradowie, Ela odpala papierosa Minsk Superslim i pyta:

– Jak myślisz, jak tanie papierosy muszą być w Rosji czy gdzieś tam, że opłaca się je sprzedawać po siedem złotych paczka?

 

 

 

Karolina Błażejczak