Agnieszka
Pamiętam, że we Wrocławiu było kino Pafawag - stare i brudne, ale filmy lubiłam tam oglądać.
Pamiętam, że w cukierni J. Kusiaka na Nowym Dworze były pyszne ciasta, ciastka, ptysie. Zawsze była tam kolejka.
Janusz Dąbkiewicz
Pamiętam, że kiedyś zabrałem moją dziewczynę, która tak jak ja studiowała we Wrocławiu, na Nadodrze, gdzie mieszkałem. No i ona była bardzo zdziwiona, bo „po tej stronie Odry chyba nigdy nie była”.
Pamiętam, kiedy rzucaliśmy moim frisbee przy Fosie Miejskiej koło Teatru Lalek, ktoś wrzucił je na sam środek fosy. Przyszedłem tam z rana następnego dnia i go nie było. Oby ktoś nim rzucał po dziś dzień.
Pamiętam, że chodziliśmy często latem na starą śluzę na wyspie Tamka, nagrzewała się w dzień, potem nocą przyjemnie oddawała ciepło. Nazywaliśmy ją „Kamień” lub „Najlepszy klub plenerowy we Wrocławiu”.
Henryk Grzybowski
Pamiętam, jak jechałem z ojcem do szpitala przeciwgruźliczego.
Pamiętam koncert Lutosławskiego we wrocławskiej Filharmonii. Było słychać też przejeżdżające pociągi.
Pamiętam, że z Karłowic na Dworzec Główny i z powrotem chodziłem pieszo.
Pamiętam, że prawo jazdy robiłem na placyku, gdzie stoi hotel Wrocław.
Andrzej Karpiński
Pamiętam, że w Chatce Puchatka mogłem nagrać pocztówkę dźwiękową i dać ją na pamiątkę w roku 1968 koledze z klasy, który wraz z cała rodziną zmuszony został po wydarzeniach marcowych opuścić Polskę.
Pamiętam, że najlepsze filmy oglądałem z moim rodzeństwem w kinie w Piwnicy Świdnickiej, a po seansie szliśmy na najlepsze we Wrocławiu lody przy ulicy Cybulskiego.
Pamiętam, że na lodowisku Torpiast przy ulicy Księcia Witolda odbywały się mecze hokeja i Wrocław miał aż dwa kluby hokejowe: WKS Śląsk Wrocław i Dolmel Wrocław. A latem na Torpiaście było kino letnie.
Maja Kawiak
Pamiętam, że z dachu bloku przy ulicy Kraińskiego wychodziły najlepsze zdjęcia wschodów i zachodów słońca.
Pamiętam, jak miło mi się rozmawiało z panią z warzywniaka przy ulicy Kniaziewicza.
Michał Poddębniak
Pamiętam dźwięki i obrazy beztroskiego biegu do poranka.
Pamiętam wschód słońca pomiędzy złowieszczymi wieżami Grunwaldu.
Pamiętam, że robiłem rzeczy, które mogły mieć dla kogoś znaczenie.
Maria Rossle
Pamiętam, jak huśtał się Most Grunwaldzki. To było na początku lat pięćdziesiątych podczas defilady wojskowej.
Pamiętam festyny i zabawy na Wzgórzu Partyzantów, także w latach pięćdziesiątych.
Pamiętam, że jako dziecko pomagałam odgruzowywać plac Kościuszki.
J.S.
Tam, gdzie dzisiaj stoi Grunwaldzki Center, rósł rząd dużych drzew; była pętla autobusowa i odrapany kiosk. To chyba były lipy. Wokół drzew latało mnóstwo chrabąszczy i ojciec nauczył mnie łapać je w dłonie. Pamiętam moje zdziwienie, gdy po latach niebytności w tym miejscu zobaczyłam szkło, stal i beton. I nie było już tych drzew.
Artur Smoliński
Pamiętam, jak w 1968 r. biegałem z innymi dzieciakami na tyły Szpitala Wojskowego, by oglądać lądujące helikoptery z rannymi w Czechosłowacji żołnierzami.
Pamiętam, że jako dzieci bawiliśmy się wśród zwiezionych nagrobków z likwidowanych niemieckich cmentarzy. Było to przy ulicy Ślężnej, zanim urządzono tam pętlę dziewiątki.
Pamiętam, jak z grupą przyjaciół i znajomych organizowaliśmy w Niemczech pomoc dla Wrocławia dotkniętego powodzią.
Mirka Szychowiak
Pamiętam głaz upamiętniający bitwę w 1109 r. Stał na Psim Polu przy ulicy Bierutowskiej, naprzeciwko mojego okna. Każdy musiał obowiązkowo zrobić sobie z tym głazem pamiątkowe zdjęcie. Musiał.
Pamiętam, że w Liceum Ogólnokształcącym nr 8 przy ulicy Trzebnickiej drzwi zamykały się automatycznie. Kto chciał uciec z lekcji, nie miał szans, bo tylko pan woźny mógł je otworzyć. No i lipa.
Pamiętam, że na ulicy Krzywoustego był warzywniak pana Frąckowiaka. Ogórki z beczki, nalewana wiejska śmietana, a w wielkim słoju lizaki-koguciki po 20 groszy i szczypiąca lemoniada w proszku. Szał.
Barbara Ulatowska
Pamiętam, jak w roku 1997 podczas powodzi obroniliśmy Biskupin. Na balkonie mojego domu czekał ponton. Wody gruntowe wybijały, ukazując tysiące martwych dżdżownic. Wyglądały jak makaron.
Pamiętam jeszcze coś z powodzi: we Wrocławiu działała sygnalizacja świetlna. Motorówki czekały na czerwonym, a na zielonym właśnie przepływała amfibia. Spikerzy z TVP Wrocław nie mieli czasu się golić.
Pamiętam, jak pięknie podczas wakacji 2005 na wrocławskim Rynku z grupką Romów grywała na skrzypcach Biała Cyganka. Była to Polka i wrocławianka, która kochała tę muzykę. Romowie traktowali ją jak swoją rodzinę.
Agata Walny
Pamiętam, że jedliśmy frytki w KFC na Świdnickiej podczas przerwy w Operze.
Pamiętam, jak stałam na rogu Strzegomskiej i Strzegomskiej.
Małgorzata Wątor
Pamiętam, idąc po Wrocławiu, usłyszałam z oddali nieznane dotąd pieśni. Podeszłam bliżej i odkryłam, że były puszczane z porysowanej płyty CD, a ja odpaliłam świecę i wypowiedziałam modlitwę
Pamiętam, że szłam po skręconych jak pranie schodach. Były gotowe do wyżymania. Nierówne i obdarte, kręte i wąskie. A ściany wokół mnie były zimne, poszczerbione od wiatru i ciągle pięły się w górę.
Pamiętam, kiedyś usiadłam pod pomnikiem Aleksandra Fredy i czytałam swoje wiersze, dotąd nieopublikowane, a koło mnie siadali ludzie, zasłuchani. Wiersze są po to, żeby razem móc przeżywać świat.
Jeżeli chcesz utrwalić wspomnienia dotyczące Wrocławia albo innego dolnośląskiego miejsca, przejdź do FORMULARZA ZGŁOSZENIOWEGO. Zajmie Ci to trzy minuty.
Przeczytaj fragment książki "Wrocław. Pamiętam, że...".
Chcesz nabyć? Kliknij.