Iwona Kałuża: Nowy zawód – projektant form przemysłowych
W 1945 roku przemysł elektroniczny w Polsce praktycznie nie istniał. To Dolny Śląsk stał się kolebką tej dziedziny. Tutaj rozpoczęły swą działalność Zakłady Radiowe Diora w Dzierżoniowie oraz Wrocławskie Zakłady Elektroniczne Elwro, które poza rozwojem technologicznym przyczyniły się do zwiększenia roli plastyka we wzornictwie przemysłowym. Tam wraz z rodzącym się przemysłem elektronicznym zaczęto myśleć o estetyce produkowanych przedmiotów. Dzięki temu stały się jednymi z pierwszych firm na Dolnym Śląsku zatrudniających plastyka, choć właściwie jeszcze zawód projektanta form przemysłowych nie istniał.
Zainteresowanie wzornictwem przemysłowym, a także coraz bardziej znacząca rola plastyka w przemyśle doprowadziła do tego, że zaczęto myśleć o prezentowaniu dorobku projektantów. Dziedzina projektowania przemysłowego została zaprezentowana w 1965 roku na wystawie „Plastyka w przemyśle”, która miała miejsce w salach Biura Wystaw Artystycznych we Wrocławiu oraz w auli Naczelnej Organizacji Technicznej. Głównym powodem jej organizacji było zwrócenie uwagi na przemysł ciężki oraz ocenienie jakości oraz estetyki wyrobów. Wykaz pokazał, że pod względem jakości, z europejskimi standardami mogło się porównywać ok. 30 % prezentowanych produktów, większość zaś była na poziomie przeciętnym (55%). Niestety estetyka produktów nie wypadła dobrze. Często pomijano ten aspekt, dlatego też na towarzyszącej wystawie konferencji dyskutowano o jakości produktów, wykorzystywanych materiałach oraz w szerokim zakresie poruszono współpracę plastyka z zakładem przemysłowym[1]. Mimo negatywnych opinii wydarzenie to miało ogromne znaczenie dla Dolnego Śląska. Jeszcze raczkująca wtedy współpraca plastyków z przemysłem została oceniona pozytywne oraz – co najważniejsze – przypieczętowała jej dalszy rozwój.
Współpracę plastyka z przemysłem widać w dzierżoniowskich projektach radioodbiorników, gdzie istotne znaczenie ma harmonia, równowaga oraz rozwiązanie konstrukcji pokręteł czy przycisków. Starano się by projekty były funkcjonalne do tego stopnia, aby można było je obsługiwać intuicyjnie. Poza tym prosta, surowa obudowa różniła się swą stylistką od panującej powszechnie mody na obłe, organiczne kształty. Tutaj ma pierwszy plan wychodził aspekt technologiczny, potem dopiero zwracano uwagę na estetykę przedmiotu.
Wbrew pozorom nie od razu w zakładzie zatrudniono plastyka. Sam zakład zaczął istnieć w 1945 roku i tym samym stał się pierwszą fabryką z dziedziny elektroniki jaki zaczął prosperować po wojnie na Dolnym Śląsku. Zaadaptowane pomieszczenia wcześniej mieściły tkalnię, a podczas okupacji niemieckiej wytwórnię aparatów podsłuchowych dla łodzi podwodnych.
Pierwsze radia „wyszły” z fabryki w 1946 roku. Z kolejnym rokiem uruchomiono produkcję odbiorników „Aga”, jeszcze na licencji szwedzkiej, ale już w 1948 roku zaczęto produkować pierwszy, całkowicie oparty na polskiej konstrukcji odbiornik „Pionier”. Kolejne lata tylko umacniały pozycję Zakładu na terenie Dolnego Śląska i całego kraju.
Projektowaniem obudów radioodbiorników zajmowali się plastycy. Na początku lat 60., a dokładnie w latach 1960-1964 z zakładem związany był Jan Kowalczyk – metaloplastyk, działacz społeczny oraz projektant produktów przemysłowych. Do jego autorstwa należy chociażby projekt obudowy radioodbiornika „Carmen” (z nowatorskimi dwiema kolumnami głośnikowymi) czy „Ramona”. Oba z charakterystycznym elementem projektów lat 60. i 70. – rastrową konstrukcją, która dodawała im nowoczesnego charakteru. W projektach zachowywano umiar, który sprawiał, że od razu radioodbiorniki zaczęto kojarzyć z nowoczesnością, czyli tym, do czego dążyliśmy przez szereg lat począwszy od lat 50.
Lata 70. i 80. przyniosły zmiany w Zakładzie. Diora zaczęła przynależeć do Zjednoczenia Przemysłu Elektronicznego Unitra i teraz po przerwie zaczęła znów produkować zestawy elektroniczne pod nazwą Diora Spółka Akcyjna. Cały czas współpracowała z plastykami w zakresie projektowania graficznego, jak i obudów. Jednakże początek współpracy plastyka z zakładami przemysłowymi wcale nie był łatwy.
Wszystko rozpoczęło się wraz z 1962 rokiem, kiedy to zostało wydane zarządzenie Ministra Przemysłu Ciężkiego, który polecił zatrudnienie projektantów plastyków, by ci w szczególności zajmowali się „opracowaniem w ścisłej współpracy z konstruktorami projektów, rozwiązań strony estetycznej wzoru (formy i kształtu wyrobu oraz estetyki jego wykończenia) maszyn, urządzeń oraz ich elementów i zespołów”[2].
Mimo rozporządzenia współpraca zakładów pracy z plastykami-projektantami była raczej przypadkowa i jednostkowa. Wyjątkiem były Zakłady Diora, które już od kilku lat zatrudniały wspomnianego plastyka Jana Kowalczyka.
Na przestrzeni lat 1961-1965 zaledwie osiem zakładów z Dolnego Śląska zatrudniało na stałe dziewięciu plastyków, w tym siedem na pół etatu. Kolejnych dwanaście współpracowało z siedmioma plastykami na zasadzie zleceń. Wymieniając w 1961 roku Zakłady Metalowe Zakrzów zatrudniały na pół etatu Leszka Kaćmę, z Wrocławskimi Zakładami Elektronicznymi Elwro współpracował Adam Łowczycki, a od 1962 roku Stanisław Brzezicki. Zakłady Radiowe Diora również w tym roku zatrudniły swojego drugiego projektanta Janusza Zygadlewicza. Na przełomie lat 1962-63 we Wrocławskiej Fabryce Urządzeń Mechanicznych zaczęli pracować Jerzy Boroń oraz Mieczysław Zdanowicz, a z kolei Fabryka Maszyn Budowlanych Fadroma zatrudniła Krystynę Pławską-Jackiewicz. Rok 1964 przyniósł kolejne zatrudnienia plastyków w dziale projektowania form przemysłowych. Pafawag zatrudnił na pół etatu Irenę Lenartowicz, Fabryka Wodomierzy Fawod – Romana Rosyka, a Jelczańskie Zakłady Samochodowe – Marię Lasotę-Chorąży[3]. Tak więc mimo zarządzenia Ministra wiele zakładów nie podjęło współpracy z plastykami, a nawet jeśli to zazwyczaj nie podawano autorów ani opracowań graficznych, ani projektów obudów urządzeń. Wspomina o tym problemie Ryszard Bojar w artykule opublikowanym w „Projekcie” z 1964 roku. Pisze: „podyktowana anonimowość wyrobów przemysłowych sprzyja plagiatowi, który – potępiony w środowiskach twórczych – został aprobowany wśród mniej ambitnych techników, jako metoda pracy przyśpieszonej[4]”.
Jak widać początki wzornictwa przemysłowego na Dolnym Śląsku nie były łatwe. Sytuacja zaczęła ulegać zmianie dopiero od 1966 roku. Wtedy to utworzono Katedrę Projektowania Form Przemysłowych na wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych, co zaowocowało postępem we współpracy plastyków wraz z zakładami przemysłowymi. Od tego czasu projektant form przemysłowych stał się ważnym elementem każdego wychodzącego z zakładów produktu.
Analizując kształty lat 60. łatwo zauważyć, że bryły pierwszych odbiorników wyróżniają się surowością i tym samym wyraźnie odbiegają od organicznej stylistyki końca lat 50. Radioodbiornik „Ewa” projektu Janusza Zygadlewicza z 1969 roku o rytmicznej, „rastrowatej” dekoracji osłon głośników kojarzy się raczej z architekturą tamtego okresu[5]. Bo wbrew pozorom wzornictwo przemysłowe jak i architekturę łączy jeden charakterystyczny element konstrukcyjny – w owym czasie przemiany stylistyczne uzależnione były od zmian technologicznych i to one kierowały formą, zwłaszcza w przypadku wzornictwa przemysłowego.
Iwona Kałuża
[1]K. Tyszkowska, Projektanci form przemysłowych, w: „Magazyn Tygodniowy”, nr 23, 1965.
[2]L. Kaćma, A. Łowczycki, Aktualne zagadnienia wzornictwa przemysłowego w zakładach pracy, podległych Ministerstwu Przemysłu Ciężkiego, na terenie Dolnego Śląska, maszynopis referatu w posiadaniu Politechniki Wrocławskiej, Wrocław 1965.
[4]R. Bojar, Lekcja – Japonii, w: „Projekt”, nr 2, 1964.
[5]A. Maga, Wyczucie przemysłowego tworzywa, w: Rzeczy niepospolite. Polscy projektanci XX wieku, pod red. Cz. Frejlich, Kraków 2013, s. 284.