/
Agnieszka Mirahina

Biogram

 

Agnieszka Mirahina (1985) − absolwentka filologii rosyjskiej i polskiej na Uniwersytecie Warszawskim i Uniwersytecie Wrocławskim. Opublikowała dwie książki poetyckie: "Radiowidmo"(2009) oraz "Do rozpuku" (2010). W 2010 roku nominowana do nagrody wARTo. 

 

Twórczość

 

Poezja:

"Radiowidmo" (2009);
"Do rozpuku" (2010);
"Widmowy refren" (2014).

 

/
Próbka

 

Polska jazda ciężka jazda

widziałam husarię w różowych
piórach ciągnącą ulicami z
sennego koszmaru
polską ciężką jazdę na rewii i scenie
jej tęsknotę za byciem online

żeby poświęcić wszystko idąc jak pług -
ukraińska flaga będzie tu polem na którym ręka
przechodnia służy za drogowskaz - to żniwa
złote chłopaki złote zęby
psy gotowe chwytać mięso w locie
musi być ich tu więcej bo żydowskiego cmentarza
już nie ma - spóźniłam się i zdążam na polski
gdzie czyjaś ręka musi być dłutem
rozbiła większość nagrobnych zdjęć

 

 

 

Sampo

jeszcze kołuję nad miastem
zapewne widzi mnie jakieś dziecko celuje palcem i trafia
jest poranek godzina piąta
imieniny marii joanny konstantego
wszystkiego najlepszego
tyle tu połączeń że trudno zdążyć
trudno byłoby zdążyć tylko na jedno
już z dziesięć biletów skasowano mi nad głową
jeden za marię drugi za joannę
kasuję za konstantego -

stalowy dźwig podnosi ramię
policyjny lizak odpowiada mu z daleka
co to za bunt bez cienia uśmiechu rewolucja bez pracy
opieram się o ścianę w przejściu próbuję zjeść bułkę
sprawdzam stan mojego zawiniątka
szczoteczka grzebyk mydło
szczęśliwie pod prysznic a nie w fontannie!

 

 

 

Oścież

wleczona po kraju na wylot
kraju na wylot i oścież

nienawiść niesiona w pysku dla
młodych to pora
karmienia w bramach

pora od ziarna i plew

 

 

 

Różanka tonie w podziemiu

tu jest ołów w cieniach do
powiek kochanie
paliłam za sobą też światło
mój panie
idąc ulicą w jednym porządku prosto
jak strzelił drogowskaz jasny
gwint sfingowany tu jest ołów
żołnierzyku

bo musiałem wychodzić swoją
bezdomność
w domu kultury

 

 

 

Bez konserwantów: noc benzynowa

wszystkie połączenia są nerwowe pięści gołe ciało
dostaniesz w brezencie delikatne jak pastel słuchaj

ostatnia stacja jest benzynowa

dzień tu przyjdzie od złodziei ta psia wachta czarna
noc zduszona sina czy trzęsiesz się wciąż tobołku?

swoim drobnym ciałem swoją częścią miasta? słuchaj
ciało dostaniesz w brezencie linie lotnicze i papilarne ręce grzej

nad palnikiem czarne rdzawe sine twarde rękawice owiń i skręć

wysadzą cię na stacji jakieś uwagi? odwagi wszystkie stacje
maluje hopper w taką noc tylko hopper maluje je wszystkie

 

 

 

Flagowanie

to są miasta
w skrętach kiszek bez światła
jestem wartownikiem który przekracza swą zmianę
z widnokręgu w widmokrąg
ku wszelkiej pomyślności

07 zgłoś się
miasto na niespotykanych falach słucham
miasto ruina jeśli brać pod uwagę liczbę
niespłaconych rat i straconych lat fasady
milczą kradziony sygnał przecina bazar
zostawiając mnie w lekkim zamroczeniu
a więc daleko w tyle - pieniądze i ludzie
leżą na ulicy duch zrobiony z chusteczki
blednie w oknie wystawy

 

 

 

Meteo

długość dźwiękowej fali i szerokość żadna
pod wychudłą lampą co prowadzi na molo

za rękę do końca w piżamie i kapciach

coś jeszcze widzisz w tym świetle tak
coś jeszcze widzę w tym świetle szarą jaźń

a morze o tej porze szumi jak metro choć peron wydaje się pusty

czy to nie ta słynna zamknięta stacja molo?

czy to nie ta płynna meteo coraz mniej logiczna

zbyt łatwo w zachwytach ciągle się rozpływa
długość dźwiękowej fali i szerokość żadna

za rękę do końca w piżamie i kapciach

 

 

 

Breslau

światło mnie rozprasza mogę pracować w półmroku
mogę przyciszyć głos ale obraz pozostanie ten sam - plugawy
głos w końcu wezwie mnie do stołu na głodzie do pisania
nie zostanie mi podany żaden obiad żadną ręką za żadną cenę
zgadzam się być oświetlona tylko jedną lampką -
z wykręconą żarówką jedyną kończyną -
to elektryczność która mnie opuściła - która mnie jeszcze oślepi
powinno istnieć prawo zabraniające architektom wyjmować oczy
niestety - żyjemy w głębokim średniowieczu którego przedpole
przyprawia o śmiech jestem już stara i niewiele pamiętam byle
demon we włosach roił się jak wesz i coś na ząb wszystko

 

 

 

Feeria

która rozwija przed nami chorobę
egzotyczną tkań
nici srebrne i złote
węzły asymetryczne i chłonne
w kałuży tłuszczu i płytkiej krwi
wciąż grając na czas scalony jak bombka jak zawrotna piłka
do pierwszego gwizdka i ostatniej krwi!
jednym kopnięciem w jądra ciemności co przychyli nam nieba
nic wielkiego niebo
pochylone jak pielęgniarz ale do upadku
w naszą kołyskę i nasze korytko
gdzie czytamy w oryginale z ręki i w myślach

 

 

 

Agnieszka Mirahina