/
Barbara Elmanowska

Biogram

 

Barbara Elmanowska – (ur. 1981). Debiutowała w 2006 roku esejem "Zawsze fragment" (I miejsce w konkursie „Literackie Talenty 2006”, Świdnica). Autorka tomików: "Tę drogerię mam po drodze" (2008) – (nagroda w konkursie na debiut poetycki, organizowany przez wrocławski oddział Stowarzyszenia Pisarzy Polskich) – oraz "Próby generalne" (2014). Jej wiersze były tłumaczone na język czeski. Interesuje się materialnością tekstu oraz powojennymi formami jego egzystencji. Jest absolwentką filologii polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego i przygotowuje się do obrony pracy doktorskiej na temat "Tekst i widmo. O dziennikach więźniów obozów koncentracyjnych".

 

Twórczość

 

Poezja: 

"Tę drogerię mam po drodze" (2008);
"Próby generalne" (2014).

 

Przewodnik:

"Czarny pegaz" (2016).

 

/
Omówienie

 

Wojciech Koryciński: Pani Basia i jej żywoty

 

 

29 wierszy składających się na debiutancki tom Tę drogerię mam po drodze autorstwa Barbary Elmanowskiej to pozycja wydawnicza, po którą powinny sięgnąć osoby przed debiutem, choć nie tylko. Także kobiety, szczególnie z wyższym wykształceniem, te pracujące w biurach. Najlepiej żeby były dotknięte dramatem swojej płciowości i świadome umowności gestów w sferze kultury. Zaproszenie do lektury skierowane jest też do ateistów, agnostyków i filozofów, i do tych, którym zawsze „nie do twarzy” i „nie po drodze”.

Ta, której zawsze „nie do twarzy” i „nie po drodze” – Pani Basia, bohaterka tomu, nie wchodzi do drogerii, choć ta jest po drodze – nie ufa bowiem makijażowi i nie chce zatruwać powietrza wokół siebie drogimi perfumami. Nie wykazuje również skłonności do polowań na najnowsze kreacje podczas wyprzedaży. Woli raczej po staroświecku swoje niedoskonałości oglądać w lustrze autoironii. Wie, że tym samym skazuje się na samotność. Bliscy jej – Pan Teste i Pan Cogito – dawno już wyjechali z miasta, jeden do Paryża, drugi do Rovigo, a ona tu została. Została, by pracować. Pracuje nad sobą z pomocą wyobraźni. Wyobraźnia pozwala tworzyć alternatywne wersje jej losu i szukać odpowiedzi, co by było, gdyby i ona wreszcie wyjechała.

Ma szczególne upodobania Pani Basia do różnego rodzaju maskarad, filozoficznych przebieranek. I choć czerpie z nich wiele radości, to jednak gubi ją empatia, która pozostawia ślad w pamięci po kolejnych maskach i kostiumach. A jeśli na którąkolwiek kreację ma się zdecydować, to albo nie jest pewna żadnej (agnostycyzm), albo odrzuca wszystkie (ateizm), albo chciałaby zaistnieć naraz we wszystkich (panteizm).

Pani Basia wychodzi z wierszem z domu i zawsze do niego wraca. Z wierszem obchodzi się jak z dzieckiem. Co do rodziny – nie ma siostry, ale ma doskonałą pamięć i brata. Aura w tomiku jest na tyle sprzyjająca, że wychodząc nie zakłada płaszcza Konrada, by nie tłumaczyć się potem ckliwie, „że płaszcz na moim duchu był nie wyżebrany”, ani nie słuchać przytyków w stylu: „Ona nie zdjęła płaszczyka”. Mijając witryny sklepowe, dostrzega na jednej z nich białe rękawiczki à la Sosnowski – odwraca się jednak z przekąsem.

Pani Basia jest kobietą nowoczesną i dlatego nie pozostaje obojętna na kuszący owoc feminizmu. Zdobywa wykształcenie i jasne jest, że praca biurowa to tylko przelotny romans. Kiedyś wyjdzie z biura i już nie wróci. Oto debiutuje pierwszym dojrzałym krokiem, cicho powtarzając słowa:

 

jestem typową barbarą

elmanowską która woli wśród

Ludzi na moście a nawet Przy winie

od Możliwości zbyt wielu by ją nakarmić

 

głodem żyjące barbary elmanowskie

żerują samotnie w potokach języków

zlizują tylko ostatnie sylaby z wielkich

uczt unikają nawet pępowina rozleniwia

 

z piersi brak ssą najgwałtowniej

tylko pod wodą pojawia się głód

powietrza obrazów chorobliwe zbieractwo

 

z lęku przed niebarbarą nieelmanowską

czy oby na pewno Nicość

przenicowała mnie

 

(Pani Basia mówi o Barbary Elmanowskiej karmieniu się głodem)

 

 

Wojciech Koryciński

 

 

Pierwodruk: „Strony” 2010 nr 3-4, s.154-155.

/
Omówienie 2

 

Ryszard Mierzejewski: Barbary Elmanowskiej próby poetyckie

 

Wiersze Barbary Elmanowskiej (ur. 1981), urodzonej i zamieszkałej w Świdnicy na Dolnym Śląsku, wydane w noworudzkiej oficynie „Mamiko", są już drugim tomikiem poezji tej młodej absolwentki filologii polskiej we Wrocławiu. Debiutowała w 2006 roku esejem pt. „Zawsze fragment", którym zdobyła I miejsce w konkursie „Literackie Talenty 2006". Trzy lata później ukazał się jej debiutancki tomik wierszy pt. „Tę drogerię mam po drodze" (Stowarzyszenie Pisarzy Polskich, Wrocław 2009). Od tego czasu znana jest w środowisku literackim nie tylko ze swoich wierszy, ale też z prób prozatorskich.

Wiersze zebrane w tomiku „Próby generalne" to – mówiąc najkrócej – oryginalny, poetycki autoportret podmiotu lirycznego – współczesnej młodej kobiety. Autorka kreuje swój podmiot liryczny w różnych odsłonach, często prowokacyjnych i kontrowersyjnych. Przypomina to trochę kokieteryjną zabawę z czytelnikiem - albo też kobietę przymierzającą przed lustrem różne kreacje. A jeśli spojrzymy na te zabiegi stylistyczne przez pryzmat tytułu tomiku, który można rozumieć jako próby generalne w teatrze, to wiersze Barbary Elmanowskiej przypominają przebieranie się w różne kreacje przed kolejnymi próbami generalnymi w teatrze.

Perspektywa dramaturgiczna stała się jednym z wyróżniających współczesną epokę paradygmatów w literaturze, nie tylko tzw. pięknej, tj. liryce i epice. Wyznaczyła ona również na wiele lat wzorzec badań naukowych o współczesnym społeczeństwie i kulturze. Stało się to dzięki znakomitym pracom amerykańskiego socjologa i antropologa kultury Ervinga Goffmana (1922-1982), że przypomnę tu, dla przykładu, jego pionierskie dzieło „Człowiek w teatrze życia codziennego" (1956, wyd. polskie: 1977), czy późniejsze: „Zachowania w miejscach publicznych" (1963; wyd. polskie: 2008) i „Analiza ramowa" (1974; wyd. polskie" 2010). Nie należy wszakże zapominać, że te współczesne perspektywy rozumienia i wyjaśniania ludzkich zachowań w kategoriach spektaklu teatralnego mają swoich znakomitych, szacownych protoplastów w literaturze i filozofii, do których bez wątpienia zalicza się Williama Szekspira, który jako jeden z pierwszych wielkich humanistów czasów nowożytnych postrzegał życie ludzkie jako odmianę wielkiego spektaklu dramaturgicznego.

I w takiej też dramaturgiczno-teatralnej konwencji należałoby odczytywać wiersze Barbary Elmanowskiej i jej kolejne poetyckie wcielenia:

„częściej dopada mnie moja skóra
uległa lekkim rysom
częściej ukrywam się za starszymi kobietami"

(„niż", s. 11)

 

„są kobiety które czekają
na kobiety
podskórnie za obiektywem i migawką"

("annie leibovitz robi zdjęcie susan sontag", s. 13)

 

„z twojej koszuli
spoglądam czasami
wolałabym być
modraszką udręczoną"

(„nieznośna lekkość bytu", s. 14)

 

Z dramaturgiczno-teatralnej perspektywy ogląda też poetka otaczającą rzeczywistość, życie codzienne w jego rożnych, czasami oczywistych i banalnych przejawach, jak: gotowanie i konsumowanie posiłków („podział obowiązków", s. 15), niszczenie okularów i psucie się zębów („oświadczenie", s. 20), czytanie wierszy („polubiłam marcina", s. 27), codzienny spacer ("chyba wołam", s. 43), czy zmiana pościeli („zmiana pościeli", 49). Warty podkreślenia jest widoczny dystans, jaki ma Autorka zarówno wobec swojego podmiotu lirycznego, jak i otaczającej codziennej rzeczywistości. Ów dystans pozwała Jej nawet czasami na dowcipną autoironię i żartobliwe pointy przy opisach postrzeganego świata. Najlepiej widoczne jest to w kilku miniaturach poetyckich, zawartych w tomiku:

„koty też to robią
na pieska"

(„koty", 34)

 

„on chrapie nawet na mojej małej
poduszce ortopedycznej"

(„chrapanie", s. 35)

 

„po naszym rozstaniu
nagle zmarzłam
w serdeczny palec"

(„***po naszym rozstaniu...", s. 42)

 

Wiersze Barbary Elmanowskiej, z całą pewnością, godne są polecenia wszystkim miłośnikom współczesnej poezji. Zawierają one bowiem oryginalny, wnikliwy, a zarazem subtelny opis otaczającej nas rzeczywistości, widzianej okiem młodej, wrażliwej kobiety.

Warto zwrócić uwagę na to, że tomik uzupełnia płyta DVD z nagraniami recytacji wybranych utworów w wykonaniu Aleksandry Kulak.

 

 

Ryszard Mierzejewski

/
Omówienie 3

 

Leszek Florek: Apoteoza ciała i misterium codzienności

           

Niektórzy noszą w sobie przekonanie, że poezja powinna boleć, bo z bólu rodzi się jej prawdziwe oblicze. Wprawny czytelnik z łatwością zorientuje się, czy ma do czynienia z poezją, czy też z wytworem poezjopodobnym napisanym przez sprawnego rzemieślnika. Ktoś kiedyś powiedział, że jest bardzo dużo osób piszących wiersze, ale poetów niewielu. I jakaś prawda w tym stwierdzeniu jest. W trakcie lektury czytelnik dość szybko potrafi nawiązać nić porozumienia z autorem i w sposób empatyczny odbierać treść wierszy. Siła empatii daje pełną możliwość postawienia odbiorcy na miejscu autora, by mógł w pełni odczuć balast bolesnych przeżyć, z którym poeta się zmaga. Życie naznaczone bólem podobno uszlachetnia. Jeżeli tak jest w istocie, to czy wiersze wypełnione bólem są bardziej wartościowe i szlachetne od tych radosnych i sielankowych? Na to pytanie można poszukać odpowiedzi w wierszach zamieszczonych w Próbach generalnych Barbary Elmanowskiej.

Taki tytuł nosi wydany w kwietniu 2014 drugi zbiór wierszy świdnickiej poetki. W debiutanckim tomiku Tę drogerię mam po drodze (Wrocław 2009) dało się zauważyć, że sprawdzanie możliwości lingwistycznych poezji jest głównym przedmiotem jej zainteresowań. Tematyka wierszy schodziła niejako na drugi plan. W Próbach generalnych treść wysuwa się na plan pierwszy, zaś gry słowne są o tyle istotne, że utrzymują w utworach emocjonalne napięcie.

We wstępie drugiego tomiku Raisa Castorph przybliża czytelnikom osobę autorki. Wedle niej Barbara Elmanowska jest pełna sprzeczności, rozdarta między światem stworzonym z pragnień a bezpardonową rzeczywistością. To prawdziwie artystyczna, wrażliwa dusza. Człowiek wrażliwy nie odbiera świata wyłącznie w czerni lub w bieli, nie interpretuje go w sposób jednoznaczny. Dla świdnickiej poetki ważne jest spektrum szarości. Tam dzieje się najwięcej, w tej właśnie płaszczyźnie sprawdza ona ludzką kondycję i wytrzymałość na rozmaite doświadczenia. Najważniejszym doznaniem jest dla autorki Prób generalnych istnienie, ale nie dla samej siebie, lecz dla drugiego, obok drugiego, z drugim człowiekiem. Relacja „ja” – „drugi” jest osią, wokół której obracają się jej poetyckie rozważania. Przy czym „drugi” nie jest dla niej człowiekiem w pojęciu filozoficznym, ogólnym, ale konkretną osobą, a nawet kilkoma osobami, które partnerują autorce w realnym życiu.

Próby generalne to zatem poetycki pamiętnik Barbary Elmanowskiej i w takim kontekście należy rozpatrywać zamieszczone w nim wiersze. Nie jest to świat wykreowany, ale skonfrontowany z rzeczywistością, gdzie oczekiwania często nie zostają zaspokojone, a jeżeli tak się dzieje, satysfakcja nie jest pełna i pozostawia niedosyt. Erotyka, ważna dla autorki, przeplata się z codziennymi zajęciami, bez których trudno się obyć. W wierszu podział obowiązków poetka pokazuje, że przygotowanie obiadu może być miłą zabawą erotyczną z partnerem. Konieczne jest w tym przypadku posłużenie się grą słów i szczególną formą ich zapisu. Nie jest niczym nowym, że brak interpunkcji i wielkich liter pozwala czytelnikowi na większą swobodę w interpretacji tekstu:

                                              

co ty sobie myślisz

                                               i naczynia zmywam

                                               regularnie

                                               twoimi palcami

                                               pomiędzy moimi

                                               mokrymi

                                               udami

           

Erotyki jest w wierszach Elmanowskiej wiele, choć nie zawsze mówi się o niej wprost. O różnych formach ars amandi nie mówi bezpośrednio, ale też nie próbuje w wyszukany sposób kamuflować przekazu. Znakomitym tego przykładem jest dwuwersowy tekst chrapanie, a sposób jego zapisu z pewnością nie jest kwestią przypadku: „on chrapie nawet na mojej małej / poduszce ortopedycznej”. Erotyka jest jednym z wielu elementów ludzkiego istnienia. Mówienie o seksie w sposób bezpośredni nie wymaga dziś szczególnej odwagi, bo jest go tak dużo, że jego prawdziwa wartość mocno się zdewaluowała. Związki jednopłciowe jeszcze mogą wzbudzać emocje, ale i one powoli stają się czymś zwyczajnym. Elmanowska ładnie pokazuje w swoich wierszach, że erotyka nie musi być pornografią. Aby uzyskać odpowiedni wyobraźniowy efekt, wystarczy w zamierzonym kontekście użyć słów: „pościel”, „sypialnia”, „noc”, „rozstanie”, „nagość”.

Próby generalne opowiadają nie tylko o mocowaniu się z erotyką, ale także o poszukiwaniu własnej tożsamości. Każdy szuka miejsca w świecie, w którym przyszło mu żyć. Elmanowska odbiera rzeczywistość w sposób szczególny. Najmniejsze drgnienie powietrza powoduje spotęgowane doznania, każdy dotyk jest odczuwany jak uderzenie. I trzeba przyznać, że nie jest to sytuacja komfortowa, bo nadwrażliwość boli, czasem wręcz fizycznie. Poetka z uwagą przygląda się niektórym elementom swego bycia i życiowego doświadczenia, bo zebranie wszystkich jest po prostu niewykonalne. Wybrane sfery życia nie są przypadkowe, a na tyle znaczące, że warto im poświęcić maksimum poetyckiej uwagi. Tymi motywami są stany znane każdemu człowiekowi poważnie zaangażowanemu w życie, przede wszystkim samotność.

O samotności napisano już wiele tekstów, ale trzeba pamiętać, że każda samotność jest inna, każdy doświadcza jej inaczej, z innej perspektywy patrzy na jej przebieg i wyciąga różne wnioski z tego przykrego doświadczenia. Pisanie o samotności może wydawać się powielaniem tematu, ale haecceitas nakazuje osobne spojrzenie na to zagadnienie. Samotność Elmanowskiej nie jest jednoznacznie określona, bo jest to stan, na który autorka dopiero szuka własnej definicji. Dzieli się z czytelnikiem swoimi doznaniami i proponuje im porównanie doświadczeń. Stan samotności manifestuje się w wierszach, choć słowo „samotny” pojawia się w tomiku zaledwie raz oraz jeden raz w określeniu „osamotniony”.

Innym ważnym tematem, któremu poetka poświęca uwagę, jest miłość. Nie jest ona  dla niej stanem, ale procesem, który ma swoje wahania, jest czymś płynnym, a tym samym trudnym do uchwycenia. Miłość Elmanowskiej przybiera niekiedy formę uniesienia, by za chwilę stać się jego przeciwieństwem. Najwyraźniej manifestuje się w jej wierszach miłość jakby niekompletna, wybrakowana, wręcz sfałszowana. Niedosyt tego uczucia prześladuje autorkę i każe szukać jego przyczyn. Ale nie jest to zadanie łatwe, bo miłość rządzi się własnymi zasadami i prawa logiki są w jej analizie mało przydatne. Miłość - jak wiadomo - ma swoje centrum dowodzenia w sercu i kiedy ono przejmuje kontrolę nad zachowaniem człowieka, wówczas rozsądek zostaje zdominowany przez jego dyktat. Symbioza dwóch ośrodków władających życiem człowieka jest zwykle wykluczona.

Osobie owładniętej siłą miłości, zarówno odwzajemnionej, jak i nieodwzajemnionej, zmienia się perspektywa patrzenia na rzeczywistość i trzeba czasu, żeby przywrócić rzeczom właściwy obraz i w racjonalny sposób ocenić swoje położenie. Dopiero później przychodzą chwile refleksji, zaczyna się analiza i konfrontacja minionych faktów z sytuacją obecną. Wówczas na dokonanie jakiejkolwiek korekty jest już za późno, więc pozostaje jedynie wyciąganie wniosków na przyszłość. Ale Elmanowska nie szuka recepty na uniknięcie miłosnych niedosytów. Zauważa, że stało się to, czego tak bardzo nie lubi, ale nie drąży problemu i go nie analizuje. Prowokuje czytelnika, by postawił się w jej sytuacji i podjął próbę znalezienia powodów niespełnionej miłości. W wierszu bez tytułu mówi o tym wprost:

                                              

zostało mi z tej miłości

                                               kilka słabych wierszy

                                               co nie dawały mi spokoju nawet w nocy

                                               wiem

                                               że były zamiast

 

A w innym wierszu, również niemającym tytułu, zauważa niedorzeczność sytuacji, w której się niegdyś znalazła:

                                              

widziałam jak absurdalne stają się słowa

                                               gdy się kocha

                                               choć nie ma już miłości

 

Przykre to doświadczenia i należy współczuć autorce, choć na pewno nie jest jedyną osobą z podobnym bagażem przeżyć. Nawet sen nie potrafi przynieść ukojenia, tylko czuwa nad tym, by emocjonalne rany nigdy się nie zasklepiły. Czarno-białe klisze czekają na wywołanie, ale podmiot wierszy nie jest przekonany, czy takie działanie jest potrzebne, czy nie skomplikuje tego, co stało się faktem. Zdjęcia potrafią odświeżyć pamięć i przywołać nie tylko te dobre i przyjemne historie, ale także demony, o których chciałoby się zapomnieć.

Warto na zakończenie wspomnieć o wierszu w lustrze z poetką absurdalną, w którym Elmanowska proponuje czytelnikowi szczególną zabawę. Utwór jest bowiem napisany pismem lustrzanym. Ten zabieg można traktować jako ciekawostkę i grę z czytelnikami, pamiętając jednak, że autorka eksperymentuje na żywej tkance poetyckiej. Zastosowane w wierszu neologizmy odwołują się do pomysłów dadaistów, zatem są także powtórką z historii literatury.

Próby generalne to zbiór wierszy, który z całą pewnością zasługuje na uwagę, a autorce należy się bacznie przyglądać, bo ma wielki potencjał talentu i wrażliwości. Wypada mieć nadzieję, że następny tomik Elmanowskiej będzie jeszcze lepszy i ciekawszy, że jej poezja będzie zdolna  penetrować najgłębsze pokłady ludzkiego jestestwa.                                                                                                                                              

 

 

 

Leszek Florek

 

 

Pierwodruk: „Fraza” 2014 nr 3.