/
Tymoteusz Karpowicz (1921-2005)

Biogram

 

Tymoteusz Karpowicz (1921-2005) – poeta, prozaik, dramaturg, tłumacz; kojarzony jako jeden czołowych twórców poezji lingwistycznej (sam takim określeniom się sprzeciwiał), uznawany za autora jednego z ostatnich wielkich  projektów poetyckich w XX wieku.

Urodził się we wsi Zielona. W czasie wojny uczestniczył w polskim ruchu oporu. Studiował filologię polską we Wrocławiu. Redaktor tygodnika „Nowe sygnały (zamknięty w 1957 r.). Karpowicz został później także usunięty z redakcji „Poezji” i „Odry”. Od roku 1973 przebywał na stałe za polską granicą. Od roku 1978 profesor na University of Illinois w Chicago (od 1993 r. na emeryturze).

Jego aktywność literacka była przede wszystkim odbierana w kontekście nurtu lingwistycznego w poezji, mimo że projekt Karpowicza był rozleglejszy i przekraczający dotychczasowe bariery jakościowe oraz parametry  fizyczne liryki (zwłaszcza tom "Odwrócone światło").

 

Twórczość

 

 

Dokładną bibliografię autora  można przeczytać pod tym linkiem.

 

 

/
Próbka

 

Rozkład jazdy

rozłożono jazdę na konie i ludzi
potem na konie i siodła
poten na ludzi i hełmy
potem na pęciny chrapy i piszczele
rozłożono wszystko bardzo szczegółowo
to był dobrze pomyślany rozkład
bardzo długo rozkładano ręce

teraz jazda taka stąd zabiera
spory kawał czasu i łąki
wszystko od tej jazdy się zabrało
rozłożystą nieruchomością

 

 

 

Trudny las

co wykopię jego zieleń z brunatnego dołu
obsuwa się po moją białość

co podniosę go z kolan na gałęzie
opada z moich nóg

ledwo dam mu słowo między drzewami
już je upuszcza na mój głos

zanim pokażę mu wesołe wiewiórki
zdąży oślepić się na mój widok

cóż to za trudny las unicestwiam
pragnieniem jego szumu

 

 

 

Faux pas

Zadzwoniłem, a tu się nie dzwoni,
Zapukałem, a tu się nie puka.
Otworzyłem drzwi, a tu się nie otwiera drzwi.
Wszedłem, a tu się nie wchodzi.
Wytarłem buty, a tu się nie wyciera butów.
Otworzyłem usta, atu się nie otwiera ust.
Zapytałem, a tu się nie zadaje pytań.
Zaśpiewałem, a tu się nie śpiewa.
Zawróciłem, a stąd się nie zawraca.
I wyszedłem, a stąd się nie wychodzi.
Co za miejsce, pomyślałem, a to żadne miejsce.
W jakim czasie, a to żaden czas.
Mówię: byłem, a to niebywałe.

 

 

 

Czarodziejska góra

Nie powtórzą się
niebo zapisane skrzydłem ptaka
drzewo z okrągłym echem w środku
cierpliwość palta i bunt iskry
pierwsza podróż płonącego łóżka
pierwsza rzeka z włosami Ofelii –
nie powtórzą się w naszym
kieszonkowym życiu
są wytrwałe w znikaniu
tak jak my w jawności

więc całujmy rzeczy znikome:
brzózki nóg białe nietoperze dłoni
bramy oczu skąd się wychodzi
z dzwonkiem w sercu lub z toporem w mózgu
lazurowe konie brodzące po wodzie
powietrzny przepływ wszystkich oczu ziemi

Mefisto nie kuś nas nieśmiertelnością
Weź ten listek do włosów i obłok do ręki –
to one są nietrwałe to one znikają
a my patrzymy na to z wielkiej srebrnej góry

 

 

 

Sen ołówka

gdy ołówek rozbiera się do snu
twardo postanawia
spać sztywno
i czarno

pomaga mu w tym
wrodzona nieugiętość
wszystkich rdzeni świata
rdzeń pacierzowy ołówka
pęknie a nie da się zgiąć

nigdy nie przyśnią mu się
fale albo włosy
tylko żołnierze stojący na baczność
lub trumny

to co w nim się układa
jest proste
co poza nim krzywe
dobranoc

 

 

Dąb pomylony

nie był dość ścisły
pomylił się
śród rzeczowników lasu
odmienia się teraz co roku
jak buk
a jeśli jeszcze raz się pomyli
jak brzoza

śród wszystkich odmian
liczy jeszcze na żołędzie
i myli się
poza odmianę

pomylony z krzesłem
wraca do ścisłości
ale nie do lasu

 

 

 

Cisza

Cisza ssie ziemię –
W wypatroszonym bębnie wąwozu
schną korzonki echa
niedostateczne by odżywić
nawet jeden oddech

Przerażony
chwytam za ręce:
ludzie oddychajmy
oddychajmy choć nie swoją siłą
żyjmy chociaż nie swymi sercami

Kiedy kamienie budzą się i płyną
w niebie zamiast ptaków –
poruszajmy choć nie swym ramieniem
byle drżało wokół nas powietrze

 

 

 

 

Tymoteusz Karpowicz