/
Urszula Kozioł

Biogram

 

Urszula Kozioł (1931) – mieszkająca we Wrocławiu poetka, pisarka, autorka felietonów i utworów dramatycznych dla dzieci i dorosłych.

Należy do tzw. pokolenia „Współczesności”. Debiutowała jako poetka w 1953 r. na łamach dodatku do „Gazety Robotniczej". Od 1954 do 1972 r. pracowała w zawodzie nauczyciela, początkowo w Bystrzycy Kłodzkiej, a następnie we Wrocławiu. Od 1958 r. współpracuje z miesięcznikiem „Odra”.

Otrzymała m.in. następujące wyróżnienia i nagrody: Nagrodę Czerwonej Róży (1963), Nagrodę im. Władysława Broniewskiego (1964), Nagrodę im. Stanisława Piętaka (1965), nagrodę Miasta Wrocławia (1965), Nagrodę Fundacji im. Kościelskich (1969), Nagrodę Ministra Kultury i Sztuki II stopnia (1970), Złoty Krzyż Zasługi (1974), Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (1981), włoską nagrodę „Złoty Centaur” (wyróżnienie Akademii Sztuki i Pracy w Salsomaggiore, 1982), Nagrodę Główną Śląską Dolnej Saksonii (1997), Literacką Nagrodę Polskiego PEN-Clubu (1998), Nagrodę im. Eichendorfa (Der Eichendorff Literatur-Preis, 2002). 11 kwietnia 2003 r. uhonorowana Doktoratem Honoris Causa Uniwersytetu Wrocławskiego. Rada Miasta Biłgoraj 21 maja 2010 r. podjęła uchwałę w sprawie nadania Urszuli Kozioł tytułu Honorowego Obywatela Miasta Biłgoraj. Poetka odebrała tytuł 10 września 2010 na uroczystej sesji Rady Miasta.

 

 

Twórczość

 

Dokładną bibliografię autorki można przeczytać pod tym linkiem.

 

/
Próbka


 

Ale to żaden powód

minęły wieki
a nikt dotąd nie obwołał mnie gubernatorem tej wyspy
pora odwrócić się do WIELKIEJ ŚCIANY
(ale to jeszcze nie powód by zaraz budzić kreta)
odgórnie słana mi ciemność i tak dosięgnie celu
z prędkością szybszą od światła
jest mnie coraz mniej w życiu a i to nieco więcej tu
niż w wierszu
(ale to żaden powód żeby już budzić kreta)
właściwie nie odczuwam potrzeby
bycia koniecznie autorem czegokolwiek
stąd gdy na usta ciśnie mi się wiersz
połykam go
już mi się nie chce dzielić go z tobą ani z tobą
ujmuję go ot, tak, w dwa palce i połykam
linijkę za linijką połykam jak połyka się nitki makaronu
gdy nie przechodzi mi przez gardło lub rośnie w ustach
wtedy popijam go łyczkiem jakiegoś dry czyli secco
żeby mi uszło na sucho
(więc to jeszcze nie powód by zaraz budzić kreta)
oswajam się z glebą na mojej grzędzie
powinnam popytać korzonków trawy jak tam się mieszka
w końcu niebawem dom mój stanie tuż tuż
pod kopczykiem kreta
ot, jaka aż czeka mnie piramida
w egipskich ciemnościach bytu.

 

 

 

Urywki

moje słowa rozchodzą się ze sobą
ani im w głowie wiązać się dozgonnym
wierszem
ptaki w gnieździe -
wstrzymujemy oddech
ilekroć wysoko w górze mignie tamto
wypatrujące oko
kiedy profesor Alzheimer utnie sobie drzemkę
wracasz do siebie
zdzierasz z bramy pamięci jego pieczęć
przywołujesz pilnie formuły porządkujące
jeśli nie świat to przynajmniej frazę:
non solo sed etiam
teraz błąkam się najwyżej w spłowiałych kartaginach
mojego dzieciństwa
już od-
zwyczajam się od siebie dziw-
nieję
a nie do końca obmyślany Bóg
- całkiem zdezorientowany -
waha się: przyjść - odejść
odejść - przyjść
czekać nie czekać

 

 

 

 

Legenda gołębia

A to była tylko legenda
że gołębnik w jego jest kraju
sternik zwabił pablowego gołębia
i utopił w modrym Dunaju.

Prawdę świadczy skrwawiona ziemia.
Na sternika straszną padł plamą
szamoczący się cień gołębia
nim utonął w modrym Dunaju.

Komu dzisiaj cisza i błękit
Kiedy wolny krzyk grzęźnie w krtani.
Pablo, nie ma twego gołębia.
Jest Dunajem sternik zbryzgany.

jesień 1956

 

 

 

Stopniowanie drzewa

Na krzyżu rozkraczonym na podwójnym iksie
obła ryba bezgłowa w łusce śliskiej szronem
zgrzyta piła zębata i w śnieg udeptany
sypie się krucha ruda kre zarżniętej sosny.

Domowe miejsce straceń. Tu w zaciszu szopy
jest ćwiartowanie linii papilarnych drzewa.
Choć wspólność słojów rydza pnia krępego kciuka
najdogodniej pniak godny do ścięcia koguta.

Przepołowione w poprzek okrąglaki śnięte
rydze solone szronem odrąbane kciuki
zawsze się was przerobi na stół albo świątka
albo na studzieninę słów
na zupę z kołka.

Bo to jest tylko drzewo –

(to tylko Dżdżownica na przynętę dla karpi
to Pasztet z Zająca
i Kolekcja Motyli
Futro Sobolowe
i okrągłe Mydełko z piegowatej Ryfki).

 

 

 

[za naocznie jesteś]

Jesteś za blisko
za naocznie jesteś
żebym cię mogła zobaczyć raz wtóry.

Oto liść jeden przybył
w naszym drzewie
a nie wiem - który.

Tak zacieramy się. Im bliżej siebie
jesteśmy dalsi wciąż
od zobaczenia.

Zbyt odsłonięte mamy twarze. Przecież
coś pozostało w nich
do odgadnienia.

Zatem jedź wyjedź i bądź mi z powrotem
bowiem gdzie oczy za blisko są oczom
błogosławiony rozjazd i powroty.

A tak się właśnie do obrazu
wgląda
cofając kroki. 

 

 



[Więc mnie opuszczasz?]

Więc mnie opuszczasz?
Więc cię opuściłam?

Złączeni
już osobniejemy?

Nasze ciała przywołują się.
Jeszcze nie wiedzą
że już prawie nie bywamy u siebie.

Ale coś przecież we mnie pozostało
z twego patrzenia
coś z mojego w tobie

czemu się jeszcze cofasz o słowo?
Zostanę obok.

Więc tak pójdziemy
- nie serce w sercu -
lecz ramię w ramię
noga za nogą?

Pozostaniemy z sobą
na pamięć?
Pojąć nie mogę!

 

 

 

Urszula Kozioł