Brzeg Dolny

wróć


 

 

Pamiętam cegielnię na Kręsku. To była kopalnia dobrej gliny, nadawała się nawet do porcelany. Była kolej wąskotorowa, przy stacji. Konie to ciągnęły. Bardzo dobrą cegłę tam wypalano.

 

Kaflarnię pamiętam. Przy ulicy dyrekcja, z tyłu produkcja. Spłonęła hala, w której produkowano kafle do piecy czy same piece do ogrzewania i kuchenki. Rozebrano to jakoś tuż po 2000 r.

 

Przed świątecznym wybuchem cysterny w Rokicie miałem iść na warsztat, ale warsztaty po wybuchu zmiotło. Dobrze, że nie było tam wtedy uczniów, to były warsztaty szkoły przyzakładowej. Pamiętam, jak szkiło się szyby na Wigilię.

 

Pamiętam Techniczną Obsługę Rolnictwa (TOR), gdzie gminne ośrodki maszynowe dostały z UNRRY traktory. Mieli swoją stację benzynową. Remontowali tam traktory, zbudowali piec do wytapiania metali, odlewali panewki i tłoki.

 

Pamiętam też GOM (Gminny Ośrodek Maszynowy) przy Urazkiej, obecnie teren Rokity. Po którym teraz nie ma sladu.

 

Pamiętam młyn przy ulicy Urazkiej, obok GOM-u też był młyn, a na Kręsku były 2 młyny.

 

Rokitę pamiętam jeszcze z w 1946 r., kiedy z ojcem chodziliśmy, wykręcaliśmy żarówki. Młyn I tartak (przy nadzorze wodnym) eksploatowali Rosjanie. Obok mieszkaliśmy, mieliśmy krówę, trzymaną w oborze (dom wcześniej był weterynaryjny).

 

Kiedy ojciec wrócił pierwszy raz z wojny z Piotroniowic, w sierpniu 1945 r., szukał młyna.

Dworzec był zamaskowany siatkami, tak samo jak większe obiekty w Rokicie, bocznica do Rokitny, przykryte siatkami maskującymi. Jakby wciąż była wojna.

 

Pamiętam jakie tu były surowce: chlor i sód, bardzo niebezpieczne. Wyciągaliśmy sód z kanału, a to zaczynało skakać, coś niesamowitego.

Wywozili sprzęt, narzędzia. Zbiorniki ze stali kwasoodpornej, Rosjanie wybijali otwory wielkie w murach i do pociągu.

 

Pamiętam, jak obok kotłowni postawili parowóz, pierwsza para do instalacji poszła z tego parowozu. Tam był podchloryn sodu.

 

Pamiętam produkcję tlenku etylenu.

 

Ośrodki wczasowe, żłobki, przedszkola. To pamiętam.

 

Pamiętam, jak młodzi wyjeżdżali do Bochni,

 

Pamiętam różne kontrole, były raz do roku.

 

6 czerwca 1981, msza na stadionie, biskupi. Dyrektor mówi, oprowadzisz delegację po Rokicie, żeby zobaczyli. Różne instalacje. Pamiętam betanaftol. Najgorzej było na najwyższej kondygnacji, gdzie smołowanie łopatami, ludzie pracujący jak zjawy. Kiedy wychodziliśmy, prof. Modzelewski, który był z nami mówi: siedziałem w więzieniu, pracowałem w spółdzielni chemicznej, ale to, co tu zobaczyłem, to jest przedsionek piekła. Pamiętam 6-godzinny dzień pracy, 12 dodatkowego urlopu profilaktycznego.

 

Pamiętam tabunowszczyków, czyli więźniów obozu pracy – przyjeżdżało po wojnie kilku takich, którzy tu pracowali.

 

Pamiętam betoniarnię przy Urazkiej, jeden betonowy, drugi drewniany.

 

Pamiętam, kiedy robiliśmy konkurs o Rokicie, nie było rodziny, gdzie ktoś by tam nie pracował. Mówiło się: Matka Rokita.

 

Pamiętam, co kiedyś znaczyła Rokita – we Wrocławiu mieli biuro projektów i mieszkania przy Powstańców Śląskich.

 

Pamiętam, że kiedyś dni Brzegu Dolnego były pod patronatem Rokity. A teraz...

 


 

Wspomnienia zgromadzone metodą "pamiętam, że..." i w trakcie działań terenowych w Brzegu Dolnym.

 

 

 


 

Oprac. Grzegorz Czekański

Zrealizowano w ramach Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.