Echa średniowiecznych lokacji

wróć


 

Anna Rumińska: Echa średniowiecznych lokacji miejskich we współczesnym obrazie regionu

 

Jakie są dostrzegalne lub wyczuwalne echa lokacji średniowiecznych miast, które można zweryfikować, opisać oraz spożytkować edukacyjnie i społecznie? Na czym polega – jeśli w ogóle istnieje – specyfika dolnośląskiej urbanistyki? Z mojej perspektywy, jako antropolożki kultury i przestrzeni, Dolnoślązaczki duchem i wrocławianki urodzeniem, średniowieczne lokacje mają bezpośredni wpływ na funkcjonowanie współczesnych miast Dolnego Śląska. Oto niektóre kategorie, w których mają one swoje odbicie, a które definiują obraz naszego regionu.

 

Czworokątne rynki

Czworokątny kształt dolnośląskich rynków wynika wprost ze średniowiecznych lokacji, czyli prawa średzkiego lub magdeburskiego (obydwa o genezie niemieckiej) zastosowanych przy zakładaniu miast. Niemieckie prawo lokacyjne różniło się znacznie od polskiego, dlatego z czasem ludność polska przechodziła na to pierwsze, aby uzyskiwać większe przywileje ekonomiczne. Obecnie różnice lokacyjne i geodezyjne widoczne w kartografii miast mogą być przedmiotem zajęć makieciarskich w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych. Przeprowadziłam takie zajęcia w kilku wrocławskich szkołach.

 

 

A. Uczniowska makieta przykładowego średniowiecznego miasta dolnośląskiego, Archwium Slow Food Dolny Śląsk.

B. Uczniowska makieta przykładowego miasta amerykańskiego, Archwium Slow Food Dolny Śląsk.

C. Rzut rynku w Gryfowie Śląskim, [za]: Janusz Pudełko, Czy warto przywrócić podcienia wokół rynku w Gryfowie Śląskim, [w:] Ochrona Zabytków 16/4(63), s. 17-27, online: http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Ochrona_Zabytkow/Ochrona_Zabytkow-r1963-t16-n4_(63)/Ochrona_Zabytkow-r1963-t16-n4_(63)-s17-27/Ochrona_Zabytkow-r1963-t16-n4_(63)-s17-27.pdf

D. Plan dzielnicy Manhattan w Nowym Jorku, źródło: www.maps.google.pl.

 

Arkady podcieniowe i markizy

To również cecha charakterystyczna wielu dolnośląskich rynków, wywodząca się z ich targowego charakteru nadanego w średniowieczu. Rynki zakładano dla handlu towarami przywożonymi ze wsi i innych miast. Podcienia tworzono dla ochrony przed deszczem, rzadziej przed słońcem, które w naszym klimacie nie doskwiera tak mocno, jak np. we Włoszech, gdzie podcieniowe arkady ciągną się długimi ulicami z obu stron. Wrocław nie posiadał podcieni, lecz markizy i ma to odzwierciedlenie we współczesnym obrazie rynku. Jelenia Góra natomiast ma atrakcyjne, wyjątkowe podcienia otaczające rynek ze wszystkich stron. Lubomierz ma kilka atrakcyjnie ulokowanych arkad z pełnym nasłonecznieniem – gra światłocienia jest tu czasem zachwycająca. Gryfów Śląski utracił swoje cenne podcienia (architekt Janusz Pudełko postulował już od lat 50. XX w. przywrócenie miastu podcieni stanowiących o jego wyjątkowym charakterze, niestety bezskutecznie).

 

 

Podcienia arkadowe: a) Lubomierz, b) Jelenia Góra, Fot. Anna Rumińska, Archiwum Slow Food Dolny Śląsk.

 

Bramy i furty miejskie

Nie wszystkie miasta regionu miały szczęście zachować baszty i bramy miejskie. Wiele z nich zostało zniszczonych w wyniku wojny, jak np. we Wrocławiu. Baszty i bramy można więc tu podziwiać tylko na dawnych rycinach. Furty (np. Kościelna i Garncarska w Gryfowie Śląskim – obie nie istnieją) stanowiły pomniejsze wejścia dla pieszych, a bramami wjeżdżały wozy towarowe. W przypadkach zniszczenia furt, bram i baszt historycy architektury, sztuki, konserwatorzy zabytków starają się zachować przebieg wjazdowych ulic z ich widokami perspektywicznymi (jak np. we Wrocławiu). Ulice te stanowiły dawniej wloty do obwarowanego murami miejskimi miasta. Zwykle nie rekonstruuje się baszt i bram z powodów zbyt wysokich kosztów takich inwestycji. Jeśli baszty się zachowały, stanowią wyjątkową atrakcję turystyczną i ikonę wizerunkową miasta. Szlaki komunikacyjne, które wiodły do rynków, są dziś głównymi ulicami wlotowymi, często zamienionymi w tzw. deptaki, czyli ciągi pieszo-jezdne (pojazdy tylko uprzywilejowane). Przykładem jest Jelenia Góra i ul. Konopnickiej.

 

 

Brama Wojanowska w Jeleniej Górze, Fot. Anna Rumińska, Archiwum Slow Food Dolny Śląsk.

 

 

Lokalne materiały budowlane

Należą do nich cegły i kamień (np. granit, bazalt, wapień, łupek), rzadziej drewno. Modernizacje budowlane polegające na zamianie budynków drewnianych na murowane przebiegały masowo w III poł. XIX w., ale już w średniowieczu świadomie używano kamienia jako surowca budowlanego. Początkowo budynki kamienne częściej występowały na obszarach wiejskich i (pod)górskich, a w miastach wykonywano z kamienia często tylko kondygnację przyziemia i konstrukcję piwnic. Sztuka murarska mogła jednak rozkwitnąć dopiero w cegle, dzięki czemu możemy dziś podziwiać przepiękne ściany ceglane z bogatym tzw. wątkiem, czyli wzorami cegieł zmyślnie ułożonymi w celach dekoracyjnych. Architektura Dolnego Śląska to z pewnością dominacja cegły i granitu.

 

 

Rondo w Strzegomiu, Fot. Anna Rumińska, Archiwum Slow Food Dolny Śląsk.

 

Kominy

Niby mała rzecz, a jakże charakterystyczna. Porównajcie kominy dolnośląskie z londyńskimi lub barcelońskimi, a zrozumiecie w czym rzecz. W wyniku rozwoju lokacji na prawie niemieckim zaczęto intensywnie zmuszać budowniczych do budowania kominów z powodu dużej liczby pożarów miejskich. Liczba kominów nie była przypadkowa i świadczyła o bogactwie właściciela budynku. Nie stosowano pionowych kanałów wentylacji grawitacyjnej – temu służyły otwory lokalizowane w ścianach. Można się więc domyślić, że przypadki zaczadzenia były częste. Warto też wspomnieć, że znany był już wtedy system ogrzewania podłogowego zapożyczony z budowli starożytnych Rzymian.

 

 

Zabudowa rynku we Wleniu, Fot. Anna Rumińska, Archiwum Slow Food Dolny Śląsk.

 

Małe okna i balkony

Klimat Polski nie rozpieszcza, więc straty ciepła w budynkach są duże, jeśli architekt zaprojektuje duże otwory okienne. Współcześnie jest to częste marzenie mieszkańców, ale po realizacji borykają się oni z wysokimi kosztami ogrzewania. W średniowieczu, gdy zakładano miasta, wiedziano doskonale, że miejska kamienica nie może mieć wielkich przeszkleń. Kontakt z otoczeniem zapewniały mieszkańcom balkony – w średniowieczu nie były popularne, dlatego wiele wiekowych kamienic ich nie ma, a ich cechą charakterystyczną są małe okna. Powodem ich niewielkich rozmiarów były mniejsze straty ciepła w budynku, ale też problemy z materiałem – szkło bowiem nie wchodziło w rachubę, gdyż dostęp do niego mieli tylko najbogatsi mieszczanie. W uboższych domach okna wypełnione były półprzezroczystymi błonami zwierzęcymi – na wsiach również. Dużo później zaczęto stosować tafle szklane – wybitnie kosztowne i reprezentacyjne. Dlatego równolegle rozwinęła się moda na balkony, wszak na balkon trzeba było wyjść drzwiami – miało to miejsce już w renesansie w najbogatszych pałacach miejskich, których przykłady znajdujemy m.in. we Wrocławiu. Do kamienic czynszowych, czyli adresowanych do uboższej ludności, weszły dopiero w XIX wieku. Dolnośląskie balkony służą obecnie za dodatkową przestrzeń magazynową lub gospodarczą (wieszanie prania), rzadziej wypoczynkową. Dla porównania w Donostia (San Sebastian) w Kraju Basków prawo miejskie zabrania wieszania prania oraz trzymania zbyt wielu rzeczy na balkonach kamienic zlokalizowanych w ścisłym historycznym centrum – z powodów wizerunkowych.

 

 

Kamienica w Złotoryi, Fot. Anna Rumińska, Archiwum Slow Food Dolny Śląsk.

 

Spadziste dachy

Z powodu klimatu i zdarzającego się (wprawdzie coraz rzadziej) śniegu dachy w Polsce budowano jako spadziste – np. dwu- lub czterospadowe. Konfiguracje dachów są na tyle charakterystyczną cechą naszego budownictwa (nie tylko dolnośląskiego), że na studiach architektonicznych, np. na Wydziale Architektury we Wrocławiu, jednym z najważniejszych zadań przedmiotu geometria wykreślna są tzw. dachy, czyli konieczność opanowania do perfekcji wykreślania geometrii dachów spadzistych. W erze przedkomputerowej robiliśmy to odręcznie, było to jedno z moich ulubionych zadań. Zastosowanie w projektowaniu architektonicznym oprogramowania komputerowego ułatwiło znacznie tę pracę – program sam wykreśla nawet najbardziej skomplikowane dachy spadziste. Można by pomyśleć – cóż wielkiego, dach? Parę belek, dachówki i gotowe. Jednak w Polsce, a szczególnie na dolnośląskich obszarach podgórskich i górskich, troska o spadziste dachy jest podstawą, a wymóg ich zastosowania w nowej architekturze jest jednym z podstawowych wyznaczników stylistyki architektonicznej regionu. Dachy płaskie wciąż są obciążone oskarżeniem o brak spójności z tradycyjną architekturą regionalną i w wielu strefach są po prostu zabronione – mimo powszechnego dostępu nowoczesnych technologii budowlanych oraz mimo rzekomo mniejszych opadów śniegu. Głównym powodem zakazów jest właśnie obraz miasta znany ze średniowiecza: spadziste dachy. Jednym z wymaganych rysunków wchodzących w skład projektu budowlanego stanowiącego podstawę dokumentacji w trybie uzyskiwania pozwolenia na budowę jest projekt dachów. Powinniśmy też zrozumieć ową „walkę” o spadziste dachy – wszystko po to, by utrzymać archaiczny, tradycyjny, oswojony obraz miasta.

 

 

Dom Złamana Stodoła / autor: arch. Tomasz Głowacki / PAG Głowacki źródło: http://www.paglowacki.pl/index.php?/jednorodzinne/zlamana-stodola.

 

Schody terenowe

Na obszarach górzystych Dolnego Śląska powstało kilka pięknych miast, których starówki zlokalizowane są na wzgórzu. Aby do nich dojść, od wieków budowano schody terenowe. Zawsze prowadzą one ciasnymi przesmykami między murami lub kamienicami. Zawsze są wybitnymi elementami dekoracyjnymi, często niestety zaniedbanymi. W niektórych miastach na świecie stanowią terytorium aktywizmu,  placemakingu (miejscotwórstwa)[1] lub projektów artystycznych – są wtedy malowane lub aranżowane i wykorzystywane z odpowiednią narracją i w stosowny sposób – stanowią atrakcję turystyczną. Na Dolnym Śląsku takimi schodami może pochwalić się m.in. Bystrzyca Kłodzka, czyli jedno z tzw. „polskich Carcassone”. Potencjał tutejszych schodów terenowych nie jest jeszcze wykorzystany we wspomniany sposób. Parę lat temu złożyłam taki postulat do władz miejskich.

Schody terenowe w Jeleniej Górze, Fot. Anna Rumińska, Archiwum Slow Food Dolny Śląsk.

 

 

Anna Rumińska

 

 


[1]Wyjaśnienie terminu placemaking: http://www.emsarelacje.pl/lawka-od spoleczna/eventozakontraplacemaking.