Legnica

wróć


 

 

Pamiętam Legnickie Zakłady Przetwórstwa Owocowo-Warzywnego. Postawili potem tam Real. A były tam różne działy, na przykład mleczarski, mięsny, owocowy czy warzywny. Pracowałam długo, potem zostałam brygadzistą, a na końcu mistrzem.

 

Pracowaliśmy w Elpo. Szło to na przykład do Rosji. Dużo szło, a mało zarabialiśmy. To były głównie, pamiętam, spodnie czy koszule. Potem do asortymentu weszły bluzki i inne takie.

 

Odzieżowa Spółdzielnia Pracy Jedność. Pamiętam, że tak to się nazywało. Przy Kościelnej był ten zakład. A był żydowski. Płaszcze szyto, taką cięższą odzież. Kurtki, żakiety, kostiumy, spódnice. Tam właśnie zaczynałam. Była szkoła przyzakładowa. Przyuczaliśmy się na produkcji, bo tam nas brali, żeby wykańczać. Wszystko ręcznie. Rękawy I cała reszta. Dopóki tam byli Żydzi, to było dobrze.

 

Pracowało się w Elpo, jeździło po całej Polsce. Myśmy wszystko dawali z siebie, żeby ten zakład uratować. Ale później to rozgrzebali, że serce boli. Tak to pamiętam.

 

Pamiętam, że tu, gdzie jesteśmy, w tej stołówce [chodzi o stołówkę w Domu Pobytu Dziennego w Legnicy przy ul. Korfantego – przyp. Red.], był kiedyś żłobek Elpo.

 

Sklepy przyzakładowe. Kioski do jedzenia, do tego. Tak było.

 

Czyny społeczne. O tym trzeba pamiętać. Przede wszystkim sadzenie drzew. No I wiadomo, wykopki, ziemniaki, ale też buraki. Mieli tam takie wińska. Poczęstowali nas. Spróbowaliśmy. Łuuuu.

 

Hanka, pamiętam te trzy zmiany. Produkowaliśmy koszulki, majtki, kalesony. Generalnie bieliznę.

 

3 tysiące w osób Hance pracowało, pamiętam.

 

Różne kamizelki, swetry, nawet majtasy wełniane. Pamiętam, że to między innymi produkowano w Milanie.

 

Urlop młodociany pamiętam.

 

Zaczęłam w 63. Skończyłam w 95. Tak to pamiętam. Cały czas w Milanie.

 

Ustka i Świnoujście. Pamiętam, że tam się jeździło z Milany.

 

Pamiętam łyżki i widelce. Lefana.

 

Pamiętam, jak jeździło się z Elpo na wakacje do Rowów czy Dźwirzyna. Plus domki kempingowe nad jeziorem.

 

Trybuna podczas marszy pierwszomajowych. Na placu Słowiańskim. Pod pomnik żołnierzy radzieckich, co ich teraz zabrali. Zbiórki były przy Kolejowej, potem szło się Lenina. Była hierarchia: największe zakłady na czele pochodu. Pamiętam, jak wołali: „Tu idzie Elpo”, tu „Milana”. Szło się na przykład z gołębiami pokoju na kijach. A kto nie poszedł, dostał po kieszeni, bez premii.

 

Pamiętam ze szkoły, że pochody były przymusowe. Nosiliśmy hasła, z tymi „proletariuszami wszystkich krajów”, i tak dalej. Jakieś kwiaty z papieru. Za trybunami wszyscy się urywali po oklaskach i przemowach. Sekretarze KC, jacyś ważniacy. No i Ruskie!

 

Przed pochodami pierwszomajowymi malowali krawężniki na biało. Trawę na zielono też, półtora kilometra w okolicy trybuny. Wiemto, bo widziałam, jak malowali koło huty.

 

Legniczanka, cukierki! Pamiętam też octownię i winiarnię.

 

 


 

 

Wspomnienia zgromadzone metodą "pamiętam, że..." i w trakcie działań terenowych w Legnicy.

 

Oprac. Grzegorz Czekański

Zrealizowano w ramach Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.