Rozdział 8.

wróć


 

Jeśli są na projekcie - rekonstruować

Czyli kwestia metody

 

Ludzie się czasem śmieją, że za dwadzieścia lat będziemy odtwarzać napisy “Żabka”, “Biedronka”, i podobne - mówi Agata Hermaszczuk, która zajmuje się różnego typu renowacjami. Ostatnio zrealizowała dwie ciekawe rekonstrukcje inskrypcji na remontowanych wrocławskich kamienicach: przy ul. Biskupa Tomasza 8, a także przy Orzeszkowej 45. To ciekawy przypadek również ze względu na dwie różne techniki odtworzenia epigrafów: pierwszy przemalowano na nowo, natomiast w drugim przypadku mamy do czynienia ze zrekonstruowaniem pierwotnego szyldu.

Rozmawiamy przy świeżo przemalowanym napisie przy ul. Orzeszkowej. Bonie całe były poklejone zaprawami cementowymi. Pierwotny tynk w całości był odparzony - przy myciu i wykuwaniu tych boni całkowicie odpadł. Przyglądam się świeżej inskrypcji i staram się przypomnieć, jak wyglądał oryginał. Pamiętam, że ten epigraf zrobił na mnie dwa lata temu spore wrażenie. Nie wszystkie napisy były widoczne. Zresztą nie udało się ich wzmocnić. Były zbyt zniszczone. Ostatnio można było spotkać krytyczne komentarze na temat tej (i podobnych) rekonstrukcji niemieckich inskrypcji, które polegają na przemalowaniu ich na nowo. Ta metoda wywołuje wiele kontrowersji, dlatego cieszę się na myśl o poruszeniu tego wątku z osobą, która bezpośrednio realizowała tego typu zlecenie.

 

Ul. Biskupa Tomasza 8. Fot. Agata Hermaszczuk.

 

Ul. Biskupa Tomasza 8. Fot. Agata Hermaszczuk.

 

Hermaszczuk: To nie jest tak, że wykonawca sam skuwa tynk od razu, żeby potem przemalować napisy, bo tak mu będzie łatwiej. Gdzieś w Internecie przeczytałam obraźliwe komentarze, że to jest przemalowane - nie mając pełnego obrazu sprawy, ludzie wyzywają konserwatorów od najgorszych, że to przecież nie jest oryginalny napis. Warto powstrzymać się z ocenami. Przy tej konkretnej inskrypcji zgadzają się wymiary, krój czcionki, uzupełniono brakujące litery, zamiast czerni użyto ciemnoszarego koloru, żeby nie odróżniał się nienaturalnie na elewacji, tylko wpisywał w nią w możliwie integralny sposób.

O tym, że efekt końcowy przemalowania niemieckich inskrypcji przy ul. Orzeszkowej, w odróżnieniu od tej przy ul. Biskupa Tomasza, wywołuje spore kontrowersje, można przekonać choćby za sprawą komentarzy na profilach społecznościowych zainteresowanych tematyką historii dawnego Wrocławia. Przypadkowy zasób z profilu Beard of Breslau wydaje się reprezentatywny, a prezentuje się mniej więcej w ten, często krytyczny sposób: Nie, nie, nie. odpadł, to odpadł; namalowanie nowego napisu na świeżo odnowionej elewacji wygląda ohydnie i w zasadzie nie wiadomo o co w tym chodzi; nie rozumiem, skąd ten hejt; [j]a jednak gorąco popieram konserwację , z poszanowaniem historii obiektu , jego przeszłości , mury mają prawo mówić…; [t]o nie są tamte napisy, ani tamtych nie przypominają; przerost formy nad treścią; zero szacunku dla dawnego liternictwa; te nowe napisy nawet fajnie wyglądają, tak czysto z nutką odskulowości; [b]rawo dla inwestora za próbę rekonstrukcji, ale czy było warto?1.

 

Wydaje mi się, że ocena efektu końcowego tej (i podobnych) realizacji byłaby zupełnie inna, gdyby:

- zadbano o tło. Skoro inwestor decyduje się na odtworzenie inskrypcji za pomocą przemalowania, to dla uzyskania odpowiedniego efektu odtworzone powinno zostać również zanieczyszczenie powierzchni pod epigrafami. Dzięki temu, biorąc oczywiście pod uwagę, że przemalowanie jest tylko pewnego rodzaju odwzorowaniem, formą kopii, dużo łatwiej udawałoby się uzyskać wrażenie autentyczności, zbliżonego w formie do tzw. "świadka";

- przemieszczono orynnowanie. Obecność rynien zakrywających inskrypcje, poza tym, że prezentuje się nieestetycznie, potęguje tylko efekt nieautentyczności;

- wprowadzono informację o odtworzeniu napisów. Coraz mocniej moje intuicje idą ku postulatowi, aby przemalowane przy okazji renowacji wrocławskich kamienic inskrypcje uzupełniać w jakiś sposób informacją (np. na transparentnej szybce), że jest to zrekonstruowany współcześnie szyld czy innego typu epigraf. Dla jasności: mówimy o sytuacji przemalowanych na nowo napisów, które nie dają wglądu w pierwotną inskrypcję. Bez tego przemalowane epigrafy mogą się wydawać oderwane od kontekstu, często puste znaczeniowo i po prostu niezrozumiałe. Obok takiej informacji na przezroczystej tabliczce można by umieścić kod QR odsyłający do fotografii sprzed remontu obiektu wraz z krótkim opisem historii danego miejsca. Projekt tego typu tabliczek oczywiście musiałby być możliwie neutralny, estetyczny i spójny.

Pozostaje oczywiście kwestia ogólnej zasadności odtworzenia inskrypcji w taki sposób. Niektórzy wrocławscy konserwatorzy zabytków wskazują, że przemalowywanie inskrypcji jako metoda jest niekonserwatorskie. W tym ujęciu, mówią, napis powinien zostać wzmocniony na konturach, po odtworzeniu czytelności, ale nie powinno się go rekonstruować go na nowo. Ostatnimi czasy można zauważyć trend w przywracaniu niemieckich epigrafów we Wrocławiu, wynikający ze wskazań konserwatorskich. A trend mówi: napisy należy zachowywać. Pozostaje pytanie o metodę tego odtwarzania. Warto swoją drogą, przed wydaniem własnej oceny na temat tego typu renowacji, zastanowić się, dlaczego dany epigraf został przemalowany (jak się okazuje, może decydować o tym, jak przy ul. Orzeszkowej, stan zachowania podłoża-elewacji).

 

Ul. Elizy Orzeszkowej 45. Fot. Agata Hermaszczuk.

 

Ul. Elizy Orzeszkowej 45. Fot. Agata Hermaszczuk.

 

Wracając do Agaty Hermaszczuk: pytam ją, czy decyzja o przemalowaniu danego napisu (lub jego zachowanie w oryginalnej postaci) po wzmocnieniu wynika ze stanu zachowania elewacji. Tak właśnie jest - mówi. Jeśli na projekcie są napisy, a tynk odpadnie podczas robót - inskrypcje należy zrekonstruować: takie jest obecnie wskazanie konserwatorskie. Przy Biskupa Tomasza stan elewacji nie był tak opłakany, jak przy Orzeszkowej. Przy tej konkretnej kamienicy w ok. 90 procentach zachowano oryginalną inskrypcję. Poza wstępnym usunięciem powierzchownych zanieszczyczeń wodą, nawet nie było całkowicie doczyszczone - wtedy cały napis odpadłby z brudem. To było całkowicie, kilkukrotnie dla trwałości wzmocnione. Niektóre litery, których zresztą nie było na projekcie, domalowaliśmy. Po domyciu elewacji ujawniły się niewidoczne wcześniej fragmenty.

Inskrypcje są oczywiście jednym z elementów dekoracji, które były obecne przy ul. Biskupa Tomasza. Tam było też ciekawie w środku - opowiada Hermaszczuk. Sufit klatki schodowej, jak się okazało podczas prac, jest tam pokryty polichromią. Nikt o tym nie wiedział, wszystko było zamalowane. Dlatego po oczyszczeniu i wzmocnieniu zostawiliśmy część polichromii jako tzw. “świadka”. Ze względu na koszty nie mogliśmy odnowić całości.

 

Głosy anonimowe

Oczywiście pojawiają się też opinie anonimowe, którymi dzielili się z nami konserwatorzy, niechcący się ujawniać. Że oficjalnie jest mnóstwo wytycznych, które są wykonawczo odrealnione; że osoby, które to robią, powinny mieć wykształcenie konserwatorskie, a rzeczywistość jest zupełnie inna. Że pieczę nad pracami powinien sprawować inspektor nadzoru konserwatorskiego, ale często wszystko to funkcjonuje tylko w dokumentach. Dochodzi do tego bariera komunikacyjna: warto pamiętać np. niewładających często na odpowiednim poziomie językiem polskim pracownikach budowlanych z Ukrainy. Stwarza to dodatkowe problemy w zakresie odpowiedniej ochrony elementów zabytkowych, gdyż zwiększa się wówczas ryzyko nieporozumień wykonawczych. Osób kompetentnych w tym kierunku jest po prostu za mało. Plus kwestia pieczy konserwatorskiej: jak w sposób należyty mają się odbywać się np. odbiory robót remontowych, zwłaszcza w przypadku obiektów z rejestru, gdy od dłuższego czasu instytucja miejskiego konserwatora pracuje zdalnie? W trakcie rozmów pojawia się przykład zabytkowego budynku w historycznym centrum Wrocławia, gdzie opinia konserwatora na wysłaną przed dwoma miesiącami próbkę wierzchniej warstwy tynku wciąż się nie nadeszła. Inwestor nie mógł pozwolić sobie na dalszą zwłokę (w takiej sytuacji musieliśmy robić wszystko "na czuja").

 

 

 

Grzegorz Czekański

 

 

1 Zob.: https://www.facebook.com/wroclawskabroda/posts/444489333941703, dostęp z 10.01.22.

 

 


Pracę nad książką umożliwiło stypendium ze środków Miasta Wrocławia.