Wołów

wróć


 

 

Pamiętam, jak bawiłem się resztkami z guzikarni, jakieś kółka-niekółka, niepotrzebne pierdoły. Z tych odpadków robił nam tato zabawki.

 

Piękną rzeźnię mieliśmy, pamiętam, przy Biedronce, obok wieży ciśnień.

 

Gorzelnia. Młyn przecież! Pamiętam, jak rolnicy przywozili zboże, skup tam był. Mleczarnia. A zwłaszcza piekarnia; jedna to była prywata, Tymczyszyn ją prowadził, druga państwowa, WSS czy PSS, przy Komuny Paryskiej, teraz tam jest Rabat; no i jeszcze piekarnia GS-owska.

 

“Kabelki”, czyli Wielobranżowa Spółdzielnia Pracy, w miejscu starych koszar. Pamiętam, jak robili np. na eksport dla Pentaconu czy centrali telefonicznej. A to nie tylko kabelki, ale też stolarka i szycie odzieży roboczej czy fartuchów. Plus warsztaty samochodowe. To były te nasze “kabelki”. I ten bufet, kurczaki z rożna, bigos. Były też warsztaty chałupnicze, plecione rzeczy.

 

Pamiętam POM (Państwowy Ośrodek Maszynowy) w Starym Wołowie. Teraz tam jest piękny pałac. To było powiązane z usługami dla rolników, rozlewacze wody.

 

Wczasy w Świętokrzyskie czy do Krakowa, z funduszu pracowniczego, socjalnego czy pod gruszą, czy jak to tam się nazywało. Do pracy jeździło się na przykład Stonkami albo takimi, gdzie ławeczki poustawiane z plandeką; autobusy były tylko na wycieczki. To pamiętam.

 

Pamiętam czasy „Solidarności” Kolce były sypane na drogach. W Pomecie na przykład spawali te kolce i rozrzucano je w nocy. Tam męża nakryto na konspirze, potem nie mógł nigdzie znaleźć pracy. Informacja szła, że nie przyjmować. Imał się więc każdego zajęcia.

 

Nie zapominajmy też o PbRolu (Przedsiębiorstwo Budownictwa Rolniczego) przy Ścinawskiej; wiele budów było, tam pracowało z czterysta osób. Tam gdzie teraz jest Urząd Skarbowy.

 

Guzikarnia chyba kiedyś była jakoś powiązana z kryminałem. Pamiętam ją.

 

Dwie cegielnie były, pamiętam. Były tory poprowadzone w kierunku glinianek. Komin po tej ciegielni jakiś czas stał.

 

Zakład Inwestycji Budowlanych, to się chyba nazywało. ZIB. To zapamiętałem.

 

Pamiętam rzeźnię.

 

Kabelki w koszarach, głównie kobiety tam pracowały. Różne warsztaty tam, pamiętam, funkcjonowały.

 

Pamiętam komin po gorzelni.

 

Mury po tym naszym tartaku zostały. I komin sterczący.

 

 

 

INNE
Pamiętam, jak tutejsi Żydzi opuszczali Wołów. Wracaliśmy ze szkoły i patrzyliśmy, jak czekają na odjazd.

 

 


 

Wspomnienia zgromadzone metodą "pamiętam, że..." i w trakcie działań terenowych w Brzegu Dolnym.

 

Oprac. Grzegorz Czekański

Zrealizowano w ramach Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.