/
Przemysław Witkowski

Biogram

 

Przemysław Witkowski (1982) – absolwent stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Wrocławskim, doktor nauk humanistycznych w zakresie nauk o polityce. Opublikował arkusz poetycki "Lekkie czasy ciężkich chorób" (2009) oraz tomik "Preparaty" (2010). Laureat konkursu im. Jacka Bierezina (2009). Współredaguje „młodoliteracki” dział miesięcznika „Odra” (8. Arkusz „Odry”). Mieszka we Wrocławiu.

 

Twórczość

 

Poezja:

"Lekkie czasy ciężkich chorób" (2009, arkusz),
"Preparaty" (2010);
„Taniec i akwizycja” (2017).

 

Esej:

„Chwała supermanom. Ideologia a popkultura” (2017).

 

/
Próbka

 

Powierzchniowe napięcie


ten takt jest statyczny, przyciąga. ona tam jest,
widziałem. rusza się pod nim, te same odgłosy,
które dobrze pamiętam.

tak niewiele przeciekło przez palce, a chłód
zaczyna znów gościć. były odcienie piołunu,
a jest merkurochrom, sen o lepie na muchy,

że duszno, że ci ludzie, którzy tu przychodzili
po prostu chodzą gdzie indziej,

że zamiast otworzyć usta, tyle przydawek,
przecinków. gdzie wyznaczyć linię podziału,

jak ważne jest, żeby w odpowiednim miejscu
się przejęzyczyć, zapomnieć?

 

 

[czy mam na ciebie alergię]


Ilonie


czy mam na ciebie alergię, szczepiono mnie tobą?
i czym jesteś – piekącą raną? pięknem kurzu w nozdrzach?

 

 

Tłumienie drgań

 

jeden z preparatów, krtań cielęca z gotycką czcionką
na etykiecie. wtedy spisano nuty i wypchano zwierzęta.
długo mnie uczono – to jest skalpel, a to rogatywka;
pokazano dokładnie fotografie w sepii.

dziewczyny się bały, przecież dobrze odrobiły lekcje
(zatrzyj po sobie wszelkie ślady, kiedy na ciebie patrzą –
oddychaj równomiernie).

zakłopotani i spięci, pokątnie braliśmy korepetycje,
wystarczył ruch ręką i amplituda zaczynała się zwiększać –
sarajewo, srebrnica, belgrad, tyle języków, wystrzałów, reklam,
odgłosy przeżuwania i trących o siebie kości.

w gardle dojrzewał owoc, okrągły jak wołacz o! – poczekaj! stój!
ale ojciec już sam wracał znad rzeki, rybi pęcherz w zlewie
znaczył serce – małe, ale przecież gorzkie.

 

 

Zabiegi, operacje


mam jeszcze pewien uraz, małą lukę w pamięci,
kosmyk włosów, szczoteczkę do zębów.

smutny jest w ustach ornament, język –
żyłka, która pulsuje i pęka.

znalazłem plecak – w nim piasek, kłębki kurzu
(już ponad pół roku ona tutaj nie mieszka).

wyrzucam do kosza starą bieliznę,
(może dziś w końcu zabierze trochę ubrań).

sny są kaskadowe, poranki spokojne.
bywam niewiele, odkręcam sprawy w urzędach.

 

 


Pełny obrót, zamknięcie koła

 

widziałem. on był. śnił się –
twarz miał jeszcze bardziej pociągłą.
puste miejsca są po jego zdjęciach.
mamy rzeczy niezmienne, inne można wyrzucić,
(gwóźdź tkwi tam, gdzie wbiła go jego ręka).

chodzi o nostalgię
– jest w tym królestwie proso i kadzidło;
pewna uczciwość, pewien brak reakcji,
zgubienie w obłoku, który czasem rzednie.

ale już czuje tężenie tych samych mięśni.
ciągle śni mi się park przed zamknięciem

 

 

Przemysław Witkowski