/
Adam Poprawa

Biogram

 

Adam Poprawa (1959) − ukończył filologię polską na Uniwersytecie Wrocławskim; pracownik naukowy Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego. Autor kilku książek poetyckich, prozatorskich, literaturoznawczych i krytycznoliterackich, m.in. "Kilka ziaren popiołu" (1985), "Koncert na adwent" (1995), "Formy i afirmacje" (2003), "Walce wolne, walce szybkie" (2009). Członek jury Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius. Mieszka we Wrocławiu.

 

Twórczość

 

Poezja:

"Kilka ziaren popiołu" (1985);
"Przed ziemią" (1985);
"Komentarz do Dantego" (1990);
"Koncert na adwent" (1995).

 

Proza:

"Walce wolne, walce szybkie" (2009);
"Kobyłka apokalipsy (2014).

 

Teksty o literaturze:

"Mickiewicz, czyli wszystko" (1994);
"Kultura i egzystencja w poezji Jarosława Marka Rymkiewicza" (1999);
"Formy i afirmacje" (2003)'
"Joyce u Różewicza", [w:] "Przekraczanie granic. O twórczości Tadeusza Różewicza" (2007);
"Infuła przymierza Pana Cogito. Herbert Józefa Życińskiego", [w:] "Herbert (nie) oswojony" (2008).

 

 

 

/
Próbka

 

W „Gazecie” Sobolewski o Przerwanych objęciach

, a Izia

- W którejś chwili tak bardziej bokiem polubiłam Almodóvara.

V ’09

 

 

O ja! Blake. Aber warum das Unbewußte spaßt?

Michał Fostowicz na spotkaniu chciał powiedzieć o czymś

- spod młota Losa.

Zaczął, że coś

- spod młota Ll…

Los niedobre imię na polski, bo Losa, a jest losu, ale tu na pewno Losa, ale chyba za dużo a, bo w końcu

- spod młotu Losa.

VI ’09

 

 

Zdarzenie cywilizacji

Przez Pobożnego facet z dwoma foliowymi workami ogórków, ciężkie, ciągną go w dół, on to ciągnięcie chce jak najdalej do przodu. Już na chodniku, stawia worki, chce wysupłać chusteczkę i otrzeć twarz, nie, do głowy, ale do ucha

- Halo.

VI ’09

 

 

W taniej książce na Ruskiej

facet ze wzrostu scholaryzacji; na łyso z połyskiem, w bermudach, bokiem do lady i głośniej

- Jakbym szukał książek z takich dziedzin: komunikacja, socjologia… to gdzie to znajdę?

Sprzedawca się transkulturował i pokazał

- Za tymi niebieskimi książkami.

Izia sobie przypomniała mniej retorycznych z księgarni PWN-u: podchodzili, telefonem jej przed oczy, i

- Jest to?

VII ’09

 

 

Marks niezupełnie, bez klasy

 

Aktualizują przestrzeń na coraz bardziej rozkopanym dworcu: “Informacje o aktualnym peronie podaje wyłącznie megafon”. Jestem na trzecim z trzech czynnych, stoi z innej linii do Rzeszowa, więc i mój na Conrada powinien jechać stąd. Chłopak pyta pekapowca w pomarańczowej kamizelce o do Przemyśla.

- Chyba z drugiego.

Też idę, bo to ten. Pojechał z pierwszego. Ciasno, średniostarszy facet naprzeciw nadaje studentce. Raz tyka, raz pani, tu był, tam ma znajomych, a macie stypendia, a mój syn. Trudno się skupić na Zenia i Kasi zebranych teoretycznych. Słowotokarz jest ze Szczyrku, ma wynajem, zaprasza studentkę i jej znajomych. Bo mówić to można, ale trzeba zobaczyć samemu. Daje numer z do mobilnego

- A gdzie pani w Krakowie?

- Na nowym kampusie.

Znów wyciąga telefon

- Boguś, cześć, bo tu jedzie ze mną pani z nowego kampusu, to gdzieś koło ciebie?… Nie?… Trzymaj się, jeszcze zadzwonię.

Do dziewczyny

- Ja to wam zazdroszczę tych wszystkich esemesów, ja nie umiem, ja tylko dzwonię, i jak do mnie dzwonią. Pytałem syna, ale jak mi pokazywał, to zasłaniał i się denerwował.

Studentka zaczyna tłumaczyć

- Ale niech pani nie zasłania palcem.

- O tu, widzi pan? Jak a, to raz, jak be, dwa razy…

- A jak wu?

- Ee, o tu, raz. Niech pan teraz coś napisze.

- Co?

- Co pan chce?

- Nie wiem, może: teraz jedziemy pociungiem.

Wysiadł w Katowicach, inny dotąd cichy do studentki

- Opowiedział pani cały życiorys.

To nie był nowy początek, tylko sentencja.

Na dole w Krakowie wyłącznie profilem przed tablicą, Kasia? Obchodzę, i z drugiej też chyba ona.

- Kasia? – jak najbardziej.

Niedługo po wyjściu plakat z koncertem.

- Połomski w Piwnicy pod Baranami?

- Taka tam teraz publiczność.

Już po panelu przez szybę ładny szal, sporo bieli, wąskie fioletowe trapezy, zobaczę jutro dla Izi

- Jaka to ulica?

- Grodzka.

Świetnie, będę tędy szedł. Ale sklep zniknął, chyba że przedni manekin zmienił rano szal.

Z powrotem też tłoczno i dialogowo, z refrenami. Wydawałoby się, spokojnie, stonowanie elegancka z inteligencji, delikatne brązowoczerwone korale, zerka sąsiadce do czegoś kolorowego

- Tak tu przepisy, a to wszystko pieniążki, na gwoździu zupy nie ugotuje.

Ta od pisemka nierozmowna, facet przy oknie bardzo

- Ja nie znam Rzeszowa – gdy mówią o odnowieniu, włącza się drugi przy korytarzu, gęste wąsy i parodniowy zarost, lekkowschodnie przytłumienie artykulacji

- Jak ktoś kulturalny napił się piwa na ławce, teraz nie, bo kamery.

- I bardzo dobrze, że się za nich biorą – ekonomiczna, którą wziąłem za porządną. I rozmywane uściślanie. A od okna

- Ja nie znam Rzeszowa, ale wszędzie malują.

Za oknem zapaćkane mury. W przedziale przeciw, niemniej uwzględniają. Ona

- Każdy wylewa swoje artystyczne dusze.

W Katowicach o dojeżdżających studentach. Facet przy oknie, że syn z Kędzierzyna, studiował w Lublinie, a teraz w Nowym Jorku

- Ożenił się, z Polką, już zostaną. Byliśmy z żoną trzy miesiące. Nowy Jork, Waszyngton, Niagara. Ale nie z synem, oni pracują, są takie biura wycieczkowe dla odwiedzających Polaków. Przewodnik po polsku, wszystko.

I o podróżach, dużo jeździ, Hiszpania, Egipt

- Byliśmy z żoną na komunii u wnuka w Nowym Jorku, ale tylko trzy tygodnie.

Gdy wychodził na korytarz, ekonomiczna

- Ale to wszystko kosztuje.

- Ja przesiedziałem w Hiszpanii dwa lata, na robocie – ten z wąsami.

Potem o grzybach. Podróżny o zbieraniu w okolicach Krosna Odrzańskiego

- Tam, gdzie damskie więzienie.

Wysiadł w Kędzierzynie. Po Brzegu z korytarza

- Piwo?

Wąsaty chciał leżajsk, handlarz wszedł i usiadł.

Zgroza! Zgroza!



XI ‘10

 

 

Podwukątnie

Przytrzymuję z obu kątów dolną krawędź przyklejanej tapety, a Izia

 – Musisz trzymać ruchomo.

IX ‘09

 

 

Na Szewskiej

w bramie dawnej filozofii na siódemkę. Otwierają się drzwi, w sobotę pod wieczór? Dwie średniostarsze, portiernia lub sprzątanie, jeśli właśnie w sobotę. Ondulowana, oddymny głos, druga z dużą ciemnorudą. Choroby, komunie, tramwaj, druga wsiada, na odwróceniu

– Szczęśliwej służby.

V ‘11

 

 

Spotkania literackie też prowadzi

W Tajnych Kompletach babka dość całkiem, pyta Karola w fotelu nad komputerem, jak dojść do Muzeum Narodowego. Karol wyciąga się niżej i wygodniej, tłumaczy z gestyką i MPK; może niepotrzebnie: pieszo kawałek, ale praktycznie tylko dwa duże kąty proste, w Szewską lub Świętej Katarzyny w lewo i potem w prawo wzdłuż Odry. Kobieta niepewnie potakuje, wychodzi. Przed księgarnią patrzy w prawą stronę, lewą, przez chwilę też na dachy i niebo. Wraca

 – A po ile jest kawa?

VII ‘11

 

 

Zdążę przed tramwajem

do łaziebnego sklepu? Czasowo, nie przebiegając. Powinienem

 – Ma pan sitka do zlewozmywaków?

– Jeśli chodzi o takie, co zatrzymują włosy, to nie.

IX ‘11

 

 

A nie szarpał

Baba do psa sprzed bankomatu

 – Czekaj, bo nie widzisz, że gówno mam, to jeszcze zgubię.

XI ‘11

 

 

 

Adam Poprawa