/
Mirka Szychowiak

Biogram

 

Mirka Szychowiak – wydała trzy zbiory wierszy: "Człap story" (2005), wyróżniony w konkursie organizowanym przez Europejskie Centrum Kultury, "Jeszcze się tu pokręcę" (2010), nominowany do Nagrody Literackiej Nike i "Proszę nie płakać" (2010). Mieszka w Księżycach pod Wrocławiem.

 

Twórczość

 

Poezja:

"Człap story" (2005);
"Jeszcze się tu pokręcę" (2010);
"Proszę nie płakać" (2010);
„Gustaw znikąd” (2015);
„Jakie to życie jest krępujące” (2016).

 

Opowiadania:

„Gniazdozbiór” (2015).

 

 

 

/
Omówienie

 

Kamil Zając: Fruwanie w księżycowych[1] ogrodach,
 

czyli kilka napomknięć o wierszach Mirki Szychowiak

 

„Kiedy byłam jeszcze dzieckiem - małą pyzatą dziewczynką- robiłam rzeczy, które niepokoiły moich najbliższych(...)Cóż takiego robiłam? Och..nic złego..po prostu ciągle rysowałam, a potem (kiedy już umiałam pisać) ...pisałam w powietrzu wyrazy..układałam je w zdania..mazałam...przyglądałam się im..poprawiałam..Ile razy dostałam po łapach..ile było gróźb...krzyków..płaczu...A ja nic....tylko snułam w powietrzu swoje historie.. czytałam ..na głos...I nagle odkryłam istnienie papieru, ołówka. Zaczęła się epoka zapisywania wszystkiego co wpadło pod rękę...oraz wyrzucania do kosza....Wreszcie...kiedy w końcu powiodła się kolejna próba zaprzyjaźnienia ze sobą ....i myśli zaczęły płynąć jaśniej - stałam się bardziej oszczędna i mniej zużywałam słów, oszczędzając każdego i chroniąc przez zniszczeniem. I tak zostało mi do dzisiaj. Kocham słowa skromne i malutkie. Ważne sprawy nie potrzebują wielkich słów - jak piękne kobiety biżuterii” –  autorka o sobie samej na swojej, internetowej stronie.

Pamiętam huraganowe wejście Mirki (alias Mia Mia) w internetową społeczność liryczną na poratalach poezja-polska oraz nieszuflada. Błyskawicznie zjednała sobie  koleżanki i kolegów po fachu, jej wiersze wzbudzały tak wiele dyskusji i związanych z nimi emocji. Bardzo prawdopodobne, że stało się tak dlatego, że poezja Mirki Szychowiak jest w moim odczuciu antytezą patosu i sztuczności.

 

(...)Bierzemy lekcje szczekania

wgryzając się w ich język.

Bardziej elastyczny niż nasz,

mniej warczący, bardziej ludzki(...)

 

[z wiersza: Jak nasze koty]

 

Bo jak na poważnie

 

Zabawy słowem owszem są istotne, a jakże, lecz tylko jako pretekst do wojny wydanej otępieniu, wstrząśnięciu przede wszytskim własną świadomością, nawet kosztem narażania się na niezrumienienie, czy śmieszność. Wewnętrzna walka z tym, co nieuniknione i wytworzone - (...) Trudno mi będzie samej/wychować to wymyśliłam.

Autorka tomiku człap story jest lirycznie rozedrgana, zanurzona w lekkiej chaotyczności, a jednocześnie bardzo szybka w skojarzeniach. Podmiotka tych wierszy kadruje obficie, z bardzo bliska,  po czym odjeżdża zostawiając czytelnika z przekonaniem, że tak chwila była osobliwie istotna. W wierszach Mirki Szychowiak da się odczuć celebrację procesu przeżywania, i tylko od czytelnika i jego empatii zależy, czy sensulanie da się ponieść ciepłym strumieniem dykcji prezentowaj w wierszach autorki, która to bez żadnych oporów zdaje się zaprzyjaźniać z czytelnikiem: ”(...)Nie mam/ambicji być nieomylna – taka wysuszona mądralińska.//Jeśli koniecznie muszę zostawić jakiś ślad, niech to będą/trzy krzyżyki. Powiecie: ‘była’, ale jak zwykle nie dorosła.(...)” [z wiersza Niech to będą trzy krzyżyki].

Mirka to kobieta trzykrotnie upadła, którą stać na wiele. Nie ukrywa w wierszach swojego fisia, gardzi przeintelektualizowany kategoriami: ę i ą, (po szczegóły odsyłam do utworu pt. fiś), za to potrafi fruwać i chyba nie ściemnia:

 

(...)Powiedzmy, że lubię żyć intensiff.
Nie pytaj o szczegóły tylko obserwuj.
Potem mi powiesz, co było nie tak,
bo jak zwykle nie mam czasu na postoje.
(...)

 

[z wiersza: Kobietę trzykrotnie upadłą sta na wiele]

 

Zapewne większość z Państwa kojarzy frazę autorstwa Agnieszki Osieckiej wyśpiewaną z tą charakterystyczną emfazą przez marmurową gwiazdę, Krystynę Jandę: „Proszę Pana, bo ja jestem na zakręcie”. Wielokrotnie czytając wiersze Mirki, towarzyszyło mi odczucie, że nasłuchuję wyznań z i zza zakrętu. I to wszystko podane bez koterii, roszczeń wobec zbiegów okoliczności, splotów zdarzeń, zwyczajnie prosto w oczy, bez zbędnego pindolenia jak zwykła mawiać autorka.

Jestem przekonany że każdemu,  kto doświadczył powera i feelingu Mirki, posłuchał jej soczystych opowieści i starał się dostrzec mnogość detali w jej słowach, towarzyszy odczucie, że ma do czynienia z osobą wyjątkową.

 

Ps. Dosłownie w ostatniej chwili przed wydaniem tej książki ukazały się dwa kolejne tomy poetyckie Mirki Szychowiak. Na skrzydełku jednej z nich tak o twórczości poetki pisze Jacek Bierut: „Wściekłość czy spokój? ‘Życie’ czy poetyckie strategie? ‘Ja’ czy to, co poza ‘mną’? Więcej tu mocnych antagonizmów i drobnych sprzeczności. I owszem, jest to zbiór autonomicznych wierszy, ale jest to także dobrze skonstruowana książka. Poruszająca opowieść. Kipiąca życiem, ale chytrze, na zasadzie przekreślonego testamentu. Bo w pejzażach, w polach, wśród dzikiego ptactwa, w ciemnych uliczkach i wielkomiejskich przestrzeniach porusza się ciało wychodzące z ciała, z pełną świadomością tego procesu, jego nieodwracalności, ale porusza się nie w rytmie marsza żałobnego, raczej są to zróżnicowane w tempie i sile energetyczne dźwięki, a czasem po prostu cisza. I dźwięki, i cisza toniczne, pulsujące, dobrze przycięte w ładzie i w nieładzie. Lubię taką poezję, takie otwarcie się na coś i brnięcie w coś, co jest w porządku świata, choć nie jest w porządku. I nie ma jak o tym mówić, ale czasem udaje się to wykraść w kolejce z wierszy. Tu się udało.”

 

 

Kamil Zając

 


[1] Miejscowość, w której mieszka zupełnie niezwykła rodzina Szychowiaków, z której członkami (Mirka, Julka, Bogdan, Michał – pozdrówki!) niżej podpisany pozostaje w przyjaźni.