/
Krzysztof Rudowski

Biogram

 

Krzysztof Rudowski (1960) ­– urodzony we Wrocławiu. Autor karkołomnej literacko kontynuacji „Rękopisu znalezionego w Saragossie” Jana Potockiego, metafizycznego przewodnika po Tatrach i dramatu „Cz@t”, który w całości rozgrywa się w przestrzeni wirtualnej, co nie przeszkodziło przenieść go w eter i na deski sceniczne. Publikował swoje utwory w „Twórczości”, ”Dialogu”, „Odrze” i „Akcencie”. Mieszka w podwrocławskich Piotrkowiczkach.

 

Twórczość

 

Proza:

„Stopy Pana Boga – Metafizyczny przewodnik po Tatrach” (2001, 2007);
„Cz@t” (2001);
„Powrót” (2003);
„Punkt obserwacyjny” (2008);
„Rękopis zapodziany w Saragossie” (2009);
„Nowele dwukrotne” (2011);
„Trzydziestolecie” (2012).

 

/
Omówienie

 

Patrycja Nowak​: Dramaturgia internetowa – nowe oblicze teatru?

 

Krzysztof  Rudowski napisał sztukę, której akcja toczy się w czat roomie, bohaterami są współcześni użytkownicy sieci – młodzi, wykształceni ludzie sukcesu. Na czacie rozmawiają, uprawiają seks, kłócą się. Jest tu modelka, której zdjęcie można oglądać w „Twoim Stylu”, jest mężczyzna na wózku inwalidzkim, dla którego Internet jest (do momentu operacji; gdy odzyskuje sprawność, odchodzi z czata) jedynym oknem na świat. Jest Dupek, który zachowuje się jak niesforny szczeniak, podaje się zresztą za szesnastolatka, gdy tymczasem w „prawdziwym” życiu jest kimś zupełnie innym, który tylko w sieci może sobie bezkarnie mówić „dupa” i nie zraża go przy tym ciągłe usuwanie z rozmowy. Jest próba samobójstwa („Napisałem już list. Teraz wyłączę komputer” – mówi, jakby wyłączenie komputera było tym skokiem w przepaść, momentem śmierci)… czy udana? Ci wszyscy ludzie nie mają twarzy, mają taką tożsamość, jaką zadeklarują. W dramacie Rudowskiego spotyka się małżeństwo, para oddalonych od siebie ludzi. Oboje zdobywają przy pomocy czata tę samą kochankę – piękną modelkę. Dopiero po jakimś czasie odnajdują się wzajemnie. „Gdzie mieszkasz, pyta on. Na długiej 15 w Krakowie, odpowiada kobieta. Ja też, mówi ze zdziwieniem mężczyzna”. Bohaterowie dramatu są jak najbardziej prawdopodobni. A jego treść niekoniecznie musi być wyssana z palca – to wszystko mogło się zdarzyć, co więcej – to wszystko wydarza się w sieci każdego dnia.

 

Człowiek ma coraz mniej czasu na rozrywkę, większą część dnia spędza w pracy, więc tam skupia się jego życie towarzyskie. Zamknięty w biurze, współczesny człowiek sukcesu zdobywa znajomych i realizuje się towarzysko w godzinach pracy – w Internecie („Właśnie. To jest ten czas >>odnaleziony<<. Czas pracy” – stwierdza). Tak więc Krzysztof Rudowski znakomicie oddał współczesne realia, jednak jego utwór nie jest jedynie socjologiczno-psychologicznym zapisem towarzyskiego spełniania się  „nowej inteligencji”. Jemu udało się uchwycić, pokazać intymność takich rozmów. Są przecież tzw., Plivy, konały przeznaczone na prywatne rozmowy, tylko we dwoje. Tu albo się flirtuje, uprawia wirtualny seks, albo też przeprowadza poważne, intymne rozmowy. Nawet na wspólnym kanale możemy wyczuć pewne napięcie między rozmówcami, szaloną potrzebę kontaktu z człowiekiem, nawet Dupek, na swój sposób, ją wyraża. W „Cz@cie” mamy też rozmowę na temat uzależnienia od IRC-a („Jestem przecież uzależniona” – wyznaje). W miarę czytania, wyławiamy pewne cechy charakterystyczne, rys osobowości każdego z rozmówców. Mimo że prawie wcale nie mamy wskazówek co do ich wyglądu, otoczenia w jakim się znajdują, wyłania się pewien obraz każdego z nich. I wtedy nagle „na scenę” wkraczają całkiem inni ludzie, nowi internauci, którzy przybywają nachalnie, bez zaproszenia – bo też takiego wcale nie potrzebują. Włażą do czat roomu i wszystko zaczyna się od nowa, podczas gdy nasi bohaterowie rozpływają się w wirtualnej przestrzeni. Czy to jedynie opis sieciowych pogawędek, czy też Rudowski pokazuje nam specyfikę naszych czasów, gdy wszystko trwa chwilę, nic nie znaczy i łatwo przechodzi w zapomnienie?

 

Niewątpliwie „Cz@t” proponuje nową jakość w dramacie i teatrze. Poza tym, że jest po prostu dobrze skonstruowaną sztuką, napisaną przez bardzo wnikliwego użytkownika Internetu, prowokuje do tego, by puścić wodze wyobraźni i pospekulować nieco na temat przyszłości teatru w Internecie.

(…)

Jednak, póki co, teatr znalazł w sieci głównie miejsce na prezentacje swego repertuaru, historii itp. Ewentualnie dostrzegł w tym medium możliwości marketingowe – rezerwacja czy sprzedaż biletów. Internet ciągle nie jest dla teatru nośnikiem sztuki. Choć być może niedługo będziemy mogli oglądać spektakle – tak jak dziś filmy w Internecie – interaktywne, to my będziemy decydować o losie bohaterów. Faktem jest, że możliwości istnieje sporo i tak jak kiedyś teatr telewizji wydawał się dziwactwem (do tej pory jest przecież jedynie polskim fenomenem), tak teraz Internet zdaje się być nieodpowiednim miejscem dla sztuki wysokiej. Jednak prędzej czy później pewnie znajdzie tam swoje miejsce.

(…)

Utwór Rudowskiego prowokuje także do stawiania innych pytań, nie tylko tych o miejsce teatru w sieci. Ponieważ na świecie systematycznie rośnie liczba internautów, język sieci, tak specyficzny i odmienny zarówno od literackiego  jak i potocznego,, może mieć wpływ na literaturę, dramaturgię. Samo „życie” w sieci może być dla artystów bogatym źródłem tematów. I to niekoniecznie wtedy, gdy dramaturg zapragnie napisać sztukę, której akcja toczyć się będzie na IRC-u.

 

Chyba jeszcze internet nie ma wpływu na teatr. Ale język internetu z pewnością przeniknie do teatru; sądzę nawet, że już przenika. Jest przecież elementem naszego życia, musi więc znaleźć miejsce i w sztuce.

(…)

Jednych takie proroctwo cieszy, innych śmieszy, niektórych denerwuje. Wiele osób uważa to medium za wulgarne, a myśl, by mogła się tam rozwijać sztuka wysoka jawi się im jako absurdalne i dziwaczna. Zastanawia mnie, jak tacy ludzie odebraliby „Cz@t”. Czy pozostałby dla nich niezrozumiały, czy tez odnaleźliby w nim cos uniwersalnego? Zwolennikom Internetu być może radosna wyda się wizja przyszłości teatru w sieci oraz rozwoju dramaturgii internetowej. Są wśród nich tacy, którzy w Internecie ujrzeli źródło ocalenia dla sztuki. Nowe miejsce, nowe możliwości stanowią według nich ożywczy powiew, który sprawi, że sztuka wysoka stanie się propozycją „dla ludu”, wyciągnie teatr z ciemnej niszy. Jednak, jak napisali Łukasz Gorczyca i Michał Kaczyński („Artyści do sztuki, komputery na Marsa!”, „Sztuka”, październik 1997), skoro mikrofalówka nie ocaliła sztuki, dlaczego ma to uczynić internet? Przecenianie wpływu techniki na teatr czy inne dziedziny sztuki, nie jest z pewnością słuszne, jednak ignorowanie go także nie jest rozsądne. Poza tym internet to nie techniczne urządzenie, ale miejsce, gdzie tworzy się międzyludzkie relacje, tętni życie, istnieją różne światy – jakże więc nie dostrzegać tego wymiaru rzeczywistości? Trudno też pominąć fakt, że powstał taki utwór jak „Cz@t”, pionierska próba ustanowienia nowego gatunku – dramatu internetowego.

 

 

 

Patrycja Nowak

 

 

Pierwodruk: Miesięcznik „Ha art”, nr 7.

 

 

publikacje utworu:

wydawnictwo „słowo/obraz terytoria”, Gdańsk 2001

miesięcznik „Dialog”

 

realizacje:

„Cz@t” został zrealizowany w wersji radiowej (wyróżnienie na festiwalu Dwa Teatry w Sopocie)

oraz scenicznej (Teatr Współczesny Kraków, w obsadzie m.in. Danuta Stenka i Jan Peszek).