Tajemnica Jacoba [Fragment]
W niedzielnie przedpołudnie niespodziewanie w domu Górskich zjawiła się Zuza i Witosz.
– Wpadliśmy zobaczyć, co u was słychać.
– O, może być ciekawie – skomentował ich wizytę Jacob. – Choć trochę jestem zawiedziony. Takie spokojne wejście?
– Chcesz to ci zaraz urządzę pokaz fajerwerków – burknęła Zuza.
– Byłoby interesująco – uśmiechnął się jak zwykle ironicznie. – To co, z powrotem jesteście razem?
– Nie – odparł stanowczo Witosz. – Dopiero jak Zuza zakończy sesję treningu kontroli złości – dodał. – Przed nią jeszcze sporo spotkań.
– I jak ci idzie, Zuzka? – dopytywał Jacob.
– Jak widzę Witosza i to, co on wyprawia, to mam wrażenie, że cała terapia na nic – wycedziła przez zęby.
– Przecież nic takiego nie robię – żachnął się Witosz.
– Nie, no w ogóle! – zakpiła. – To, dlaczego nie mogłam cię dziś odciągnąć od laptopa?
– Trzeba go było nie odciągać – wtrącił Jacob – tylko spakować laptopa i przyjść tu z nim.
– Jacob, czy ty możesz się przymknąć? – spytała Zuza.
– Niekoniecznie. Torbę zamknąłem ci w szafie. Kosiarka do trawy i grabie – spojrzał z kpiącym uśmiechem na Natkę – też zabezpieczone. – Mogę jeszcze zamknąć furtkę. Skakanie przez płoty to wasza rodzinna specjalność, ale nie widzę w tym nic złego – dodał z rozbrajającym uśmiechem na twarzy.
– Natka, jak ty z nim wytrzymujesz? – Zuza spytała siostrę.
– Nie wytrzymuję – roześmiała się Natalia.
Zuza z Witoszem zostali na obiedzie. Nie padało już, ale dzień był pochmurny.
–Zuzka, a ty dostałaś tę dorywczą pracę jako ratownik? – zaciekawił się Maksym. – Chciałaś przecież popracować przez resztę wakacji.
– Taaa, dostała – roześmiał się Witosz.
– O co chodzi? – zainteresowała się Natalia.
– Zuzka postanowiła wziąć udział w jakimś konkursie radiowym. Wysłała SMS-a z poprawną jej zdaniem odpowiedzią. Warunkiem otrzymania nagrody było jednak odebranie telefonu z radia słowami: ,,RFM – najlepsza muzyka.” Siedziała więc z komórką w ręku, czekając na ten telefon. No i zadzwonił. Zuzka szybko rzuciła do słuchawki: ,,RFM – najlepsza muzyka”. Tylko niestety okazało się, że to szef ratowników dzwonił, ten, co miał ją zatrudnić, no i chyba zwątpił w jej poczytalność umysłową – opowiadał Witosz. – Na koniec Zuzka się z nim pokłóciła, że nie chce jej przyjąć do pracy. I tak to się skończyło.
– Znajdę sobie pracę na innym basenie. A ty musisz mieć taki długi język? Niby skąd miałam wiedzieć, kto do mnie dzwoni? Dobra, zbieramy się – zdecydowała Zuza. – Idziemy na spacer do Parku Południowego – zakomunikowała. Chyba że się przejedziemy na drugi koniec miasta, do Parku Szczytnickiego.
– Odbiło ci? – spytał Witosz. – Zobacz jaka pogoda! Co to za przyjemność łazić po parku w taki dzień?
– A co to za przyjemność siedzieć na chacie i oglądać twoje plecy? Bo, jak znam życie, spieszy ci się do domu, żeby w te głupie gry pograć.
– Nie będę grał przy tobie – obiecał.
– Wiesz co? Gdy skończę ten trening, to ja z tobą zerwę, bo mam już tego dość – wycedziła przez zęby.
– Nie możesz ze mną zerwać, bo nie jesteśmy razem – zauważył, Witosz.
– A właśnie, że mogę – odparła zdecydowanie i opuściła dom Górskich, podnosząc rękę na znak pożegnania. Witosz pobiegł za nią.
– Zwariuję z tą moją siostrą – jęknęła Natalia.
– I tak się dziwię, że jeszcze nie zwariowałaś. W końcu kilkanaście lat mieszkałyście razem – zauważył Jacob.
– Na szczęście ona całe dnie spędzała poza domem; basen, szkoła, basen, siłownia, jakieś korki – wymieniała Natka. – Gdy wracała do domu, była tak zmęczona, że zasypiała na stojąco.
– A w dni wolne? – spytał Jacob. – Dawała ci popalić? – przyglądał jej się z zaciekawieniem.
– Także miała treningi, ale dawała – przyznała Natka. – Nie tylko ja z nią miałam ciężko, ale i rodzice – uśmiechnęła się. – Zawsze stawiała na swoim. Pamiętam, jak raz mama kazała jej posprzątać mój pokój. Zawsze było odwrotnie, to ja ogarniałam pokój Zuzy, bo ona pływała wyczynowo i całymi dniami nie było jej w domu. Wszyscy więc szli jej na rękę. Wtedy jednak było inaczej. Nie pamiętam, dlaczego?
– Może to był okres, gdy Zuza przeszła na ratownictwo i miała więcej czasu – przypomniał Maksym.
– Może i tak. To nieistotne. Posprzątała mój pokój w ten sposób, że wszystko, co było w szafach, wywaliła na podłogę, a potem do przedpokoju – Natka roześmiała się. – Awantura chyba była, bo z tego co pamiętam, to mama akurat wróciła.
– A związek z Witoszem od samego początku był taki burzliwy? – spytał Jacob.
–Pewnie, że tak. Coś się Zuzce ubzdurało i natychmiast przez balkon leciały na przykład prezenty od niego.
– Niezłe ziółko z tej twojej siostry – uśmiechnął się Jacob.
– Ale Witosz też święty nie był. Kilka razy odwalił takie numery, że szkoda gadać. Jednak wciąż walczą o ten związek, więc się kochają – powiedziała.
– A my kochamy Zuzę – stwierdził Maksym. – Kochamy ją, taką jaka jest.
– To prawda – potwierdziła Natka. – Tym bardziej że ona ma naprawdę wielkie serce. Wiele razy w życiu bardzo mi pomogła. Gdyby nie ona, nie wiem, co by się stało – rzekła drżącym głosem. Maksym podszedł i przytulił mocno żonę. Wiedział, że Zuza była przy Natalii i nie odstępowała jej na krok wówczas, gdy mieli problemy w swoim związku. Jacob także domyślił się tego. – Widzisz, ona jest szalona, z temperamentem. No i choleryczka, ale jeśli komuś z jej bliskich dzieje się coś złego albo ktoś cierpi, to Zuza sprawdza się jak mało kto. Nie zostawi cię w potrzebie – dodała, Natka. – My ciebie też nie zostawimy – powiedziała spoglądając na Jacoba. – Tylko pozwól nam, ze sobą przez to wszystko przejść.
– Natalia – odezwał się – przecież to wszystko już za mną. Przeszedłem przez to.
– A co przed tobą? – spytał Maksym.
– Wiem, że chcę być sobą, że nie chcę żyć pod dyktando ojca – zmrużył oczy.
– Mówiłam ci. Na ten temat musisz z ojcem rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać.
– Jest tylko jeden problem – westchnął. – Jestem mu winien bardzo dużo pieniędzy. Jedynie pomagając mu w firmie, jestem w stanie spłacić ten dług. W każdej innej pracy musiałbym tyrać do końca życia i bym go nie spłacił. W jakimś sensie ojciec ma mnie w garści.
– Rozumiem, że warunki są takie, że jeśli wrócisz na uczelnię i do firmy, to ojciec anuluje ci dług? – bardziej stwierdził niż spytał Maksym.
– Coś w tym sensie – odparł.
– Ten dług ma związek z hazardem? – spytał Maksym.
– No, w końcu ktoś nazwał rzecz po imieniu – Jacob uśmiechnął się ironicznie.
– Jest jednak szansa na poukładanie tego wszystkiego – wtrąciła, Natalia. – Gdy zobaczyłeś tych chłopaków, którzy się rozłożyli obok nas na basenie, a potem zaczęli grać w karty, ewakuowałeś się w inne miejsce. Równie dobrze mógłbyś się przysiąść do nich i grać – zauważyła. –Wszedłeś do wody i pływałeś prawie do utraty tchu.
– Musiałem to odreagować – stwierdził. – Musiałem zrobić coś , żeby nie myśleć o tych cholernych kartach. Od nich zaczęła się cała moja przygoda z hazardem.
– A te twoje nocne wyjścia tutaj miały z tym coś wspólnego? – spytała.
– Pamiętasz, jak pokazywałaś mi Wrocław? Doszliśmy do uniwersytetu, a potem dalej w kierunku wyspy. Był tam nowoczesny hotel, a na nim, oprócz nazwy, drugi napis, ten, który mnie bardziej interesował – mówił przejętym głosem. – Wpisałem pełną nazwę kasyna do wyszukiwarki w Internecie. Po kilkunastu minutach znałem całe wyposażenie na pamięć: sześć stołów do ruletki amerykańskiej, trzy stoły do black jacka w wersji tradycyjnej lub hiszpańskiej, trzy stoły do pokera w wersji oasis lub hold’em, jeden stół do mini pokera, jeden stół do pokera hold’em, trzydzieści automatów do gry oraz ruletkę automatyczną – Gold Club – wymienił jednym tchem.
– Jejku, Jacob! – Natalia była przerażona.
– Po kilku dniach znałem adresy wszystkich kasyn we Wrocławiu – przyznał. – Ciągnęło mnie tam.
Wszedłeś do środka? – spytał rzeczowo Maksym.
– Nie – odpowiedział Jacob. – Gdybym wszedł, to pewnie bym nie wyszedł.
To co robiłeś? – zaciekawiła się Natalia.
– Poszedłem na wyspę obok hotelu. Są tam takie kamienne schodki. Ludzie, stojąc na nich, karmią łabędzie. Siadałem tam i starałem się nie myśleć o niczym, mieć pustkę w głowie.
– To dobre w takiej sytuacji? – spytała.
– Tak, bo jak się zaczniesz zastanawiać to prędzej czy później dojdziesz do wniosku, że tyle rzeczy w życiu schrzaniłeś, że jedna więcej nie zrobi różnicy. I wejdziesz do środka.
– Szkoda, że nic nie powiedziałeś – odezwała się znów Natalia. – Poszlibyśmy z tobą posiedzieć na tych kamiennych schodkach. Musiało ci być ciężko – dodała.
– Wszystko jednak świadczy o tym, że walczysz – stwierdził Maksym. – Nie poddałeś się.
– Z hazardem się nie walczy, bo zawsze przegrasz – skwitował Jacob. – Trzeba się poddać, czyli przede wszystkim nie wchodzić do kasyna – roześmiał się.
– Ale walczyłeś, żeby tam nie wejść – powiedziała Natalia. – I tę walkę wygrałeś.
– Być może kolejne bym przegrał, ale ty wkroczyłaś do akcji z tym swoim szantażem, że jeśli wyjdę choćby jeszcze jeden raz w nocy, to powiesz prawdę Maksyma ojcu – jego ton był lekko kpiący.
– Nie wiedziałam wtedy, że chodzi o hazard. Wiedziałam tylko, że wiąże się to z czymś złym, skoro twoi rodzice byli zainteresowani, co robisz w nocy podczas pobytu w Polsce – tłumaczyła. – Intuicyjne to wyczuwałam.
– Mimo wszystko, gdybyś chciał, nie posłuchałbyś Natalii – zauważył Maksym. – A więc chyba jest nadzieja, że nie chcesz do tego wrócić?
– Gdy Emma odeszła, załamałem się zupełnie. To już wiecie. Ojciec kazał wziąć mi się w garść, wracać na uczelnię i do firmy. Matka stawała w mojej obronie, prosiła, by dał mi trochę czasu – opowiadał. – Bez przerwy się o to kłócili. Ja biłem się z myślami. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego mnie zostawiła. Analizowałem to wszystko. Wciąż się zastanawiałem, czy mnie kochała, czy okłamywała. Wiedziałem, że byłem dla niej nudny. Zacząłem przyglądać się swojemu życiu z boku i doszedłem do wniosku, że jest rzeczywiście monotonne i poukładane. Codziennie to samo. Pewnego dnia ojciec się wściekł, że znów siedzę w domu i kazał mi iść na uczelnię.
– Oczywiście nie poszedłeś – domyśliła się Natalia.
– Poszedłem do klubu bilardowego. Kupiłem piwo i przyglądałem się grze. Obok przy stoliku grano w pokera. Ktoś zapytał, czy się nie przysiądę.
– I się przysiadłeś – stwierdził Maksym.
– Tak – odparł Jacob. – Właściwie zrobiłem to z nudów. Po raz pierwszy spostrzegłem, że grając, nie myślę o Emmie i tym wszystkim, co się działo dookoła mnie przez ostatni czas.
– Myślałeś o kartach i o tym, żeby wygrać – powiedział Maksym.
– Właśnie tak – zgodził się z nim Jacob. – Zacząłem tam przychodzić codziennie. Po jakimś czasie jeden z chłopaków zaproponował spotkanie w kasynie. Najpierw graliśmy na automatach, a potem poszło znacznie dalej. Tylko gra pozwalała oderwać mi się od rzeczywistości.
– A nielegalne wyścigi motocyklowe? – spytał nieoczekiwanie Maksym.
– Skąd wiesz? – zdziwił się Jacob.
– Nie wiem. Domyślam się. Jesteś świetnym motocyklistą, a to także jakiegoś rodzaju hazard – wyjaśnił. – Poza tym wtedy wydawało ci się pewnie, że nie masz nic do stracenia.
– Masz rację. Były i nielegalne wyścigi motocyklowe, i samochodowe – przyznał.
– No to teraz już wiem, dlaczego jeździsz jak wariat – skomentowała Natalia przypominając sobie podróż z Jacobem do Berlina.
– Uśmiechnął się kącikiem ust.
– A dziewczyny? – spytał Maksym.
– Spotykałem, ale zawsze krótko.
Beata Andrzejczuk